Rozdział 27

1.7K 138 7
                                    


Wpatrywałam się w niebieskie oczy nieznajomej i byłam jak sparaliżowana. Czas jakby się zatrzymał, przepływał obok mnie. Byłam tylko ja i palec tej kobiety na spuście. W następnych minutach zdarzyły się trzy rzeczy. Rino podciął mi nogi, przyciągnął do siebie i nakrył swoim ciałem, odgradzając od zabójczyni. Pistolet wypalił, huk wystrzału rozniósł się echem po hangarze, a smród prochu zaatakował nozdrza.

Wampir zasłaniał mi widok, ale słyszałam odgłos uderzeń, trzask upadającej broni. Rei musiał rzucić się na kobietę.

- Złaź ze mnie – wystękałam. – Musimy pomóc Rei'emu.

- Ty na pewno nic nie zrobisz – odparł cicho. – Ukryjesz się za wrakiem i nie będziesz wychylać stamtąd nosa. Jasne?

- Nie będę się ukrywać! – Miałam ochotę wykrzyczeć mu to w twarz.

- Będziesz. – Chwycił za mój podbródek i brutalnie przytrzymał, wbijając spojrzenie. – Nie masz wprawy, ona jest w stanie cię zabić. Choć raz posłuchaj.

Podniósł się i wciąż stojąc tyłem do walczących postawił mnie na nogi.

- Schowaj się – warknął popychając w stronę uszkodzonego pojazdu. – I nie dyskutuj.

Nie miałam innego wyboru. Miał złośliwiec rację, nie wiedziałam jak walczyć, a z uzbrojonym przeciwnikiem nie miałam żadnej szansy.

- Schyl się – syknął i odwrócił się plecami do mnie.

Przemknęłam schylona i ukryłam się. Położyłam się na płasko na podłodze i obserwowałam rozwój wypadków. Rei miał rozpłataną koszulę i nawet z daleka zauważyłam, że krwawi. Kobieta wymachiwała jednym z mieczy, a on nie miał żadnej broni. Nie widziałam tej potyczki w jasnych barwach. Rino zaczął ją obchodzić z prawej strony, ale musiała go zauważyć, albo wyczuć, bo ustawiła się tak, żeby mieć ich obu na widoku. Martwiłam się.

- TAIDA! Co ty wyprawiasz, do kurwy nędzy? – W wylocie korytarza pojawiła się Hitari z Marthy. – Pojebało cię?

- Nie wtrącaj się, Hitari. – Wreszcie usłyszałam głos nieznajomej. - Zostań tam, gdzie jesteś.

- Nawet kapitan Namiestniczki nie jest poza prawem – oznajmiła zimno Marthy. - Jeżeli zranisz, albo zabijesz jakiegokolwiek członka OMERG zostaniesz postawiona przed trybunałem. Dobrze wiesz, jak to najczęściej się kończy.

Nieznajoma odsunęła się kilka kroków do tyłu, żeby wszystkich widzieć. Nie mogłam nie podziwiać lekkości i gracji z jaką się poruszała.

- Mam wykonać wyrok na tej dziewczynie. – Chyba szukała mnie wzrokiem, ale schowałam się bardziej w cień. – Wszyscy znacie prawo. Morderstwo z zimną krwią karane jest natychmiastowym straceniem.

- I kogo niby zabiła Izzy? – Zainteresował się archanioł.

- Minę. – Spojrzała na niego. – Dobrze wiesz, więc nie strugaj wariata.

Rozbolało mnie ramię, prawe dla ścisłości. Wiedziałam już, że tatuaż znów się pojawia. Tym razem jednak towarzyszyło mu gorąco, które powoli obejmowało całe ciało. Czułam jakbym płonęła. Spojrzałam na rękę, po palcach rzeczywiście pełzały płomyki. Zacisnęłam ją w pięść, ale nie znikły, tylko stały się bardziej wyraźnie.

- Co ty pieprzysz? Taido, obudź się! – Hitari powoli zbliżała się do nimfy. – Ona nikogo nie zabiła, jeszcze nie.

- Namiestniczka dostała zapis wideo z morderstwa na Metraniusie. Dostała dowód. – Taida wyjęła drugi miecz. – Nawet jeżeli miałabym was wszystkich pozabijać, zrobię to, ale muszę ją ukarać.

ZIEMIANKA Tom I : Obcy PtakWhere stories live. Discover now