Rozdział 19

2K 142 12
                                    


Obudził mnie przeciągły jęk. Przez chwilę byłam zdezorientowana, nie wiedziałam, gdzie jestem i co to za potępiona dusza wyje gdzieś pode mną. Uchyliłam powieki i zobaczyłam matowoszare puste ściany. Zaraz wróciła pamięć. Byłam na „Mieczu", w swojej izolatce. Przetoczyłam się po łóżku i spojrzałam na podłogę. Tybal leżał z rozrzuconymi kończynami, zaplątany w skrzydła i pocierał twarz prawą ręką.

- Co się stało? – zapytałam.

Przez chwilę milczał przyglądając się mi wściekłym spojrzeniem.

- Wywaliłaś mnie z łóżka!

- A co? Dobierałeś się do mnie?

- Nie rób ze mnie... napaleńca. Nie dobierałem się. Całą noc wierciłaś się. Dostałem z łokcia w twarz. – Rzeczywiście pod okiem zaczął wykwitać siniec. – Skopałaś mnie. Kiedy wreszcie zdołałem jakoś cię unieruchomić, to się przez sen przemieniłaś i tak mi przywaliłaś, że spadłem z łóżka. Dobrze, że nikt tego nie widział – wyszeptał.

Zaczął się zbierać, a ja wyłam ze śmiechu. Cofnęłam przemianę.

- Ron zawsze mówił, że nigdy nie będę mieć faceta, bo w moim łóżku jest miejsce tylko dla mnie. – Wyjaśniłam mu starając się opanować, ale wciąż chichotałam. – Tak więc, widzisz...

- Nie bądź tego taka pewna.

Rzucił się na mnie wgniatając całym ciałem do materaca. Otoczył nas skrzydłami, tworząc śnieżnobiały namiot z piór.

- Obiecałeś – wyszeptałam sztywniejąc.

Mogłam się znów przemienić i uwolnić się od niego, ale nie chciałam. I tak już dość ode mnie oberwał, choć zrobiłam to nieświadomie.

- Tybal – wyszeptałam.

- Ciii. Nic nie zrobię, rozluźnij się.

Pogłaskał mnie delikatnie po twarzy, pieszcząc palcami skórę. Kciukiem przejechał po bliźnie, aż się wzdrygnęłam i starałam odsunąć.

- Nie dotykaj...

- Czy to cię boli? – zapytał.

- Nie, ale to wstrętna blizna – oznajmiłam.

- Wcale nie – zaprzeczył.

Dotknął jej ustami i pieszczotliwie przejechał językiem wzdłuż.

- To część ciebie, tak samo ważna i piękna, jak ty – wyszeptał wpatrując się w oczy.

Pocałował mnie. Chciałam go odepchnąć, ale unieruchomił moje ręce nad głową.

- To tylko pocałunki – wysapał. – Pragnę cię, ale potrafię nad sobą zapanować. Nie zrobię niczego, czego nie będziesz chciała.

Uwierzyłam mu. Odprężyłam się i zaczęłam cieszyć się z pieszczot, którymi mnie obdarzał. Całował mnie delikatnie, wędrował ustami po całej twarzy, szyi, wracając co chwilę do warg. Uchyliłam je lekko co zaraz wykorzystał, zanurzając język w moim wnętrzu. Lekko dotknęłam go swoim i oboje zadrżeliśmy. Zaczęliśmy miłosny taniec, zatracając się w coraz mocniejszych doznaniach.

Uwolniłam ręce i zaczęłam głaskać go po napiętych ramionach, zjeżdżając na plecy, aż wreszcie włożyłam je pod koszulkę, chcąc poczuć jego nagie ciało. W odpowiedzi bardziej naparł na mnie, aż poczułam jak bardzo jest pobudzony. Zaczął ssać dolną wargę, aż poczułam wibracje w ciele.

- Izzy. – Wzrok miał zamglony. – Doprowadzasz mnie do szaleństwa. Chcę...

Nie dokończył tylko znów mocno pocałował, przytrzymując głowę jedną ręką. Drugą objął pierś, delikatnie ugniatając i zataczając kręgi palcem.

ZIEMIANKA Tom I : Obcy PtakHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin