30

16.1K 1.2K 44
                                    

Kastiel

Może to już czas, by uporządkować wszystkie informacje?
Powoli podszedłem do drzwi balkonowych, ostrożnie odtrącając dziewczynę. Trochę zniesmaczony przyjrzałem się dość dużej, mokrej plamie na brzuchu. Westchnąłem teatralnie, przykładając dłoń do czoła tak jak to robią niezadowoleni aktorzy.
- Możesz już z tym skończyć? – zapytałem protekcjonalnie, odwracając się do niej twarzą –Lysander już mi wszystko powiedział. Wiem jaka jesteś naprawdę – kucnąłem, by sięgnąć po zieloną zapalniczkę, która jakimś cudem znalazła się pod grzejnikiem. To było groźne.
Uchyliłem szklane drzwi, wpuszczając do pomieszczenia chłodny wiatr, przynoszący zapowiedź nadchodzących pokazów sztucznych ogni. W powietrzu unosił się aromat prochu strzelniczego, ponieważ jacyś idioci już nie mogąc wytrzymać, puszczają je od dobrej godziny.
Zerknąłem na elektryczny zegarek pod telewizorem, który wskazywał na dwudziestą-pierwszą. Zostało tak mało czasu.
- Co za palant – burknęła nagle brunetka, niszcząc swoją dotychczasową maskę.
Sztuczne łzy wyschły, a ona wyprostowała się, nakładając nogę na nogę.
- Co ty próbujesz osiągnąć? – zapytałem odnajdując wzrokiem trochę zgniecioną paczkę Marlboro. Bez zawahania sięgnąłem po nią, plując sobie w brodę, że nie potrafię się oprzeć. Westchnąłem w myślach, zmęczony swoim uzależnieniem. To będzie moje postanowienie noworoczne. Rzucę palenie. Ale to dopiero od jutra.
Z uśmiechem wysunąłem jednego, czując już w ustach smak tytoniu. – Odpowiesz mi? – dociekałem, odpalając go i z mieszanymi uczuciami przyjmując dym do płuc.
- Nathaniel nie znosi tego smrodu – odparła tylko, mierząc mnie swoimi błękitnymi oczami.
Zaśmiałem się cicho, widząc jak spuszcza wzrok i uśmiecha pod nosem.
- Wiem, ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie – już zaczęło mnie to wszystko męczyć. Wystarczy, że zdradzi mi to, czego brakuje w mojej układance. Jej wersji wydarzeń – Może opowiesz mi o tym, skoro już tu jesteś?
- Chyba nie ma czego opowiadać – uśmiechnęła się smutno, ręką odganiając od siebie dym – Już znasz całą historię ...
- Nie całą – mruknąłem niezbyt chętnie.
Wyjrzałem na zewnątrz, czując jak na dłoniach pojawia mi się gęsia skórka. Większa grupa nastolatków siedziała w parku rozmawiając i śmiejąc się z tylko sobie znanych żartów.
- Od czego to ja powinnam zacząć – zachichotała, zaciskając pięści na kolanach.
- Może od początku ? – zaproponowałem, wyrzucając końcówkę i zamykając balkon, odcinając się od chłodu i głosów.
- No tak, masz rację ....

Dziś pokonam swój rekord szybkości .
Jest ciemno, cicho, a ja biegnę na oślep, potykając się co jakiś czas o wystające korzenie. Wiatr chłostał mnie bezlitośnie, nie pozwalając osiągnąć celu, jednak teraz już nic mnie nie zatrzyma.
„Może powinnam zacząć od tego, że to nie prawda, że to wszystko było kłamstwem.Moje uczucia nie były fałszywe" – głos dziewczyny rozbrzmiewał w mojej głowie,tak głośno i wyraźnie, że miałem ochotę rozwalić sobie czaszkę, tylko po to, by nie musieć drugi raz tego słuchać – „Nigdy nie odważyłabym się wyznać swoich uczuć Nathanielowi, ponieważ ta jego niekończąca się życzliwość i troska, nawet o kogoś takiego jak ty, powodowała, że bałam się tego, że mógłby mnie znienawidzić. Jestem pewna, że wiesz o co mi chodzi."
Oczywiście, że wiedziałem. Ta jego czystość, potrafi doprowadzić do szaleństwa.Nieważne jak bardzo się go „pobrudzi", zgwałci tą niewinność, nic się nie zmienia.
- Kurwa, którędy teraz? – zapytałem sam siebie, stając na rozdroży dróg.
Ledwo panując nad swoim roztrzęsionym ciałem, próbowałem przypomnieć sobie mój ostatni szaleńczy pościg za Demonem.
W końcu decydując się na prawą stronę, głos powrócił dalej przypominając mi o wyznaniach dziewczyny.
„Czas płynął, a ja byłam taka szczęśliwa, że w końcu mogłam czuć miękkość jego ust. Zawsze był taki łagodny. Każdy dzień był cudowny. Jednak ja, wbrew temu co myślisz, nie jestem głupia. Również zauważyłam liczne ślady znęcania się. To było okropne. Osoba, która to robi jest potworem. Nieważne jak bardzo naciskałam,nie chciał nic mi powiedzieć. Zapytałam więc Lysandra, byłam pewna, że zna rozwiązanie tej zagadki. Nie pomyliłam się."
Zacisnąłem pięści, mijając znane mi spalone szczątki wielkiego dębu, który niegdyś był niesamowitym drzewem, niemającym sobie równych. Właśnie przy nim zaczynało się liczyć, kiedy przychodziła pora na zabawę w berka.
- Nie w tą stronę – mruknąłem, czując jak nogi powoli odmawiają mi posłuszeństwa.
Pięćdziesiąt procent szans i spudłować. To naprawdę nie jest mój dzień.
„Powiedz, dobrze ci kiedy widzisz jego zapłakaną twarz?"- Oczywiście, że nie ! –„Cieszyło cię, kiedy bał się? Bawiło cię znęcanie się nad kimś, kto i tak ma całe życie pod górkę?" – Zamilcz!
Kręciłem głową, próbując odegnać słowa, które po kolei wyryły mi się w pamięci.Przez chwilę nie uwagi, potknąłem się, upadając na mokrą ziemię. Poczułem w ustach błotnisty posmak. Wbiłem dłonie w rozmiękłą glinę, zaciskając z całej siły szczękę.
- Dlaczego nie chciała mi uwierzyć? – wysyczałem, nie mając energii, by się podnieść.
Zmieniłem pozycję, by móc oglądać odległe gwiazdy. Czy one również czują się tak samotnie? Mimo, że są w zasięgu wzroku, nie możemy ich dotknąć. Obserwują nas, a my je. Ale nic po za tym. Każda z nich jest skazana na samotność, do momentu aż jej życie dobiegnie końca, powodując kolejny wielki wybuch, który wstrząśnie kosmosem i pozostanie bez odzewu.
„Lysander o wszystkim mu opowiadał. To trochę śmieszne, przecież porzucił go i nie miał zamiaru utrzymywać z nim kontaktu. Gdyby się tak nie zaparł przy chęci poznania go, to może teraz wszystko wyglądało by inaczej. Powiedział mu również o waszym tak zwanym związku. Od tego się wszystko zaczęło. Przekonał mnie, a raczej dodał mi odwagi bym wyznała swoje uczucia, by was jakość rozdzielić. Nie miej mi tego za złe, ale tak było lepiej. Najbardziej obrywało mu się za podejrzenie, o nie bycie stu procentowym mężczyzną."
Czy tylko ja o tym nie wiedziałem? To boli ... fakt, że jednak większą część cierpienia nie przysporzył mu Lys, a właśnie ja.
„Jego ojczulek dołożył wszelkich starań, by Nathaniel był monitorowany po za domem. Miał w garści naszą dyrektorkę i jeszcze tych swoich tajniaków. Czyli jak to podsumujesz, to skrzywdziłeś go najbardziej."
To wiedziałem, ale nie chciałem dopuścić tej informacji do siebie. Nie chciałem... bo czy to źle chcieć kochać i być kochanym? Jednak teraz widzę, swoją winę.Nie mam prawa już o nic go prosić, ale nie mogę pozwolić mu zostać w tym popieprzonym miejscu.
Powoli podniosłem się, czując jak mięśnie zesztywniały przez wsze ogarniający chłód.
„Na początku nawet uznałam, że to urocze jak Lysander się o ciebie stara i go dopingowałam. Wtedy wszyscy byliby zadowoleni ... jednak jego spojrzenie się zmieniło. Miałam poczucie, że zaczęło go ogarniać szaleństwo. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo nienawidzi Nathaniela, za to, że miał pełną rodzinę i był kochany przez wszystkich, nawet przez ciebie. Przestraszyłam się."
Tak czułem, że srebrnowłosy nie zdradził mi całej prawdy.
„Powiedział mi wtedy, że zniszczy Nathaniela doszczętnie. Zarówno psychicznie co fizycznie. Opowiedział mi o jego ojcu ... o ich wspólnym ojcu. O tym jak jest rozchwiany emocjonalny i łatwo da się nim manipulować. Nie do końca wiem o co mogło chodzić, ale to wystarczyło, by zbudzić mój niepokój. Wiec poszłam ... wtedy kiedy spotkałam cię z psem pod drzewem, byłam z wizytą u nich w domu. Drzwi otworzył mi wysoki mężczyzna o cudownym uśmiechu Nathaniela. Wtedy pomyślałam, że to wszystko to musi być kłamstwo. Grzecznie powiedział mi, że Natha nie ma teraz w domu i zamknął mi drzwi przed nosem. Uspokoiło mnie to. Już odchodziłam,gdy w najwyżej położonym oknie zobaczyłam go. Miał całe zaczerwienione oczy i wydawał się tak strasznie ... słaby."
Ponownie zerwałem się do biegu, nie mogę znieść tej bezsilności. Nienawidzę siebie za to, że wcześniej nie uparłem się na tyle, by dowiedzieć się tego wszystkiego. Przez moje zachowanie na pół gwizdka, musiał tyle się wycierpieć.
Piekły mnie płuca, każdy kolejny wdech był męczarnią, którą miałem ochotę zakończy jak najszybciej, ale nie mogłem sobie na to pozwolić. Zbyt długo zwlekałem.
W końcu moim oczom ukazały się pierwsze żółte światła, starych latarń. Stary budynek zamajaczył przed moim wzrokiem, nie pozwalając mi więcej oderwać od siebie spojrzenia. Stanąłem naprzeciw wielkiej bramy, ciężko dysząc. Zacisnąłem pięść na swojej bluzie, próbując złapać tchu. W tym momencie niebo za domem rozświetliły salwy sztucznych ogni. Dało się słyszeć radosne okrzyki ludzi oddalonych o jakieś pięćset metrów.
- Szczęśliwego Nowego Roku – mruknąłem, przekraczając prób obcego terenu.

Kastiel x NathanielWhere stories live. Discover now