Rozdział XL

885 89 14
                                    

Staruszek przyjął wszystko lepiej, niż się tego spodziewaliśmy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Staruszek przyjął wszystko lepiej, niż się tego spodziewaliśmy. Jednak na moją wyprowadzkę zgody nie wyraził. Żywo zaprotestował, a nawet zagroził, że jeśli ośmielę się go zostawić, to nie da mi złamanego centa i dla przykładu zabierze volvo. Cały on, jakby pieniądze były najważniejsze. Twierdził, że kupił ten dom z myślą o nas i chociaż w tej kwestii powinien mieć coś do powiedzenia. To był z mojej strony oczywiście blef, bo i tak na nic nie było mnie w tej chwili stać. Nawet gdybym poszła na studia, musiałabym polegać na jego wsparciu albo Igora, ponieważ matka od dawna nie płaciła na mnie alimentów. Nie, że nie miała pieniędzy, czy nie chciała, tylko ojciec był zbyt dumny, żeby cokolwiek od niej przyjąć.

Nie mogłam przestać myśleć o moich atakach i to cud, że nie odleciałam przy naszej rozmowie. Igor mnie wspierał, trzymał za rękę, a resztę zrobił alkohol, choć prawdę mówiąc, dziwiłam się, dlaczego obaj go zachwalali, bo okazał się naprawdę wstrętny.

– O czym tak dumasz? – Igor przekręcił głowę na moich kolanach i spojrzał na mnie spod roztrzepanej grzywki.

– Nie wydaje ci się, że jakoś za bardzo spokojnie to przyjął? – spytałam. – Miał podejrzenia co do Irene i słowem nam o tym nie wspomniał. Jak może to znosić? Ona jest okropna, nie lubię jej od początku i dziwię się, że... To po prostu do niego niepodobne – wyznałam z zacięciem i wsunęłam palce w jego włosy.

Uwielbiałam to robić, nawet jak były krótkie. Zawsze uważałam to za bardziej intymne niż trzymanie się za ręce.

– Ma już swoje lata, zauroczył się młodszą, atrakcyjną kobietą, co w tym dziwnego? Podobno większość facetów ma tego typu fazy. – Westchnął. – A jeśli chodzi o resztę, to myślę, że nie chce nas stracić i na jego miejscu zrobiłbym dokładnie to samo, zaakceptowałbym – przyznał, po czym podniósł się i położył obok mnie.

– Jesteśmy źli, prawda? – szepnęłam, tuląc się do niego.

– Poważnie? – parsknął. – Nadal rozważasz to w kategorii dobra i zła? A kiedy zaczniesz myśleć, co jest dobre dla nas, hmmm?

– Nie powinniśmy...

– Żadnych biblijnych bredni, przestań się już zadręczać – zrugał mnie i pogładził po plecach, a potem pocałował we włosy. – Inaczej na serio uznam, że masz coś nie tak z główką – dodał żartobliwie.

Uwielbiałam, kiedy tak do mnie mówił i mnie dotykał. Czułam się bezpieczna i dzięki niemu ledwo pamiętałam, co nas spotkało. Sprawa Rafała jeszcze się nie zaczęła. Wyłgał się jak zawsze, a że nie było świadków tamtej napaści, to zaszył się gdzieś w Niemczech i słuch po nim zaginął. Igor obiecał mi, że drań za to zapłaci. Zemsta najlepiej smakuje na zimno – powtarzał.

– To było straszne, nie móc się ruszyć, nie reagować, to...

– Koniec zadręczania, powiedziałem – przerwał mi.

Zła krewWhere stories live. Discover now