Rozdział XII

1K 101 3
                                    

– Nie przesadzasz? – Chwyciłam się pod boki

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

– Nie przesadzasz? – Chwyciłam się pod boki. – To dwa tygodnie, z czego cztery, to wolny weekend, więc po co ci dziesięć koszul? – zainteresowałam się, nie kryjąc rozbawienia.

– Skarbie, spakuj je jakoś, na pewno się zmieszczą – zbył mnie, zbierając dokumenty do teczki, która i tak już pękała w szwach.

– Powiesz mi, co się dzieje, czy to jakaś tajemnica? – naciskałam.

– Debi, po prostu się denerwuję. Wiesz, jak jest... To najlepszy kontrakt, jaki do tej pory przyjąłem i chyba muszę jakoś wyglądać przed tymi ludźmi – tłumaczył się.

A potem patrzyłam rozbawiona, jak wyciągnął walizkę i z każdą minutą tworzył wokół siebie coraz większy bałagan. Pozdejmował z wieszaków wszystkie koszule i garnitury, a i tak nadal nie był zdecydowany. Wreszcie podeszłam do niego i odepchnęłam od łóżka, zanim wszystko by wymiętolił.

– Pomogę ci, ale nie potrzebujesz aż tylu. Wystarczą dwa garnitury i pięć koszul. Jedziesz do pracy i nie będziesz miał czasu nawet na piwo, a szykujesz się jak na dwutygodniową randkę – zażartowałam, sądząc, że tym sposobem coś z niego wyciągnę.

– Tato, telefon do ciebie! – usłyszeliśmy wołanie Igora.

Ojciec rzucił mi tylko zakłopotane spojrzenie i wyszedł bez słowa.

– Co z nim? – zapytał Igor, opierając się o futrynę.

Wzruszyłam ramionami, bo sama nie wiedziałam. Nagle zdałam sobie sprawę, że nie chciałam, żeby ojciec gdziekolwiek wyjeżdżał.

– Kto dzwonił? – Spojrzałam na niego pytająco.

– Jakiś facet, pewnie jego pracownik.

Gdy bus i van ojca z całą ekipą odjechały i zniknęły mi z oczu, poczułam się nieswojo

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gdy bus i van ojca z całą ekipą odjechały i zniknęły mi z oczu, poczułam się nieswojo. Jak ktoś bardzo malutki, pozostawiony sam sobie, na przytłaczającej i ogromnej przestrzeni. Szybko pobiegłam do domu, zaszyłam się na poddaszu i dopiero wtedy do mnie dotarło, w jakiej sytuacji się znalazłam.

Nie mogłam skupić się na niczym. Świadomość, że zostałam sama z Igorem, podsycała obawy i podsuwała niepokojące obrazy. Na dodatek Rafał ciągle rozładowywał moją komórkę, dzwoniąc prawie co pół godziny i, wywołując we mnie poczucie winy. Uznałam, że muszę wreszcie z nim porozmawiać i to wyjaśnić, inaczej nigdy się nie odczepi. Bałam się nawet pomyśleć, co by było, gdyby się tutaj pojawił.

Debora, znasz mnie przecież. Trochę wypiłem i nie byłem sobą – zaczął się tłumaczyć. – Te patałachy od Jonasa, zrobiły mi kawał i dali mi coś do wódki. Nic nie pamiętam i uwierz mi, że sam przeżyłem szok. Nawet nie wiem, czy to ja wysyłałem do ciebie te bzdury. Cholera, przykro mi Debi, naprawdę...

– To już bez znaczenia. Dobrze wiesz, że na dłuższą metę i tak nic by z tego nie wyszło – odparłam.

Sama nie wiedziałam, jakim cudem, po tym wszystkim przeszło mi to przez gardło. Chciałam też w jakiś sposób go zniechęcić, żeby tutaj nie przyjeżdżał. Z góry przeczuwałam, że nic dobrego by z tego nie wynikło.

Nie mów tak. Wiem, że jesteś zdenerwowana i masz prawo, ale zawsze myślałem o tobie poważnie. Ta jedna wpadka miałaby wszystko przekreślić?

Wpadka? Zabrzmiało to podejrzanie i na nowo mnie wkurzyło. Skoro miał czas na imprezy z kolegami i jakieś wygłupy, to kto wie, co tam naprawdę się wydarzyło. Chyba przestałaś mu ufać...

– Trudno mi w to wszystko uwierzyć, wiesz? – kontynuowałam po chwili. – Poza tym, wkrótce wyjeżdżam i nie będzie mnie w domu – dodałam obojętnie.

Jak to wyjeżdżasz? Dokąd?

W jego głosie wyczułam panikę, ale i tak chciałam mu dopiec.

Debora?

Między nami nastała dłuższa cisza, a żeby dodać sobie odwagi, wyobraziłam sobie te dni, w których naprawdę było mi ciężko i nie mogłam pogodzić się z tym, jak mnie potraktował. Czułam, że gardło zaciska się coraz bardziej, a pot wypala skórę na dłoniach.

– Daleko. Przez przypadek miałeś rację. To koniec, Rafał i nie dzwoń do mnie więcej... – wydusiłam przez łzy, po czym rozłączyłam się i wyłączyłam komórkę, zanim zdążyłby oddzwonić.

Za niecały tydzień, byłyby dwa lata, odkąd zostaliśmy parą. Coś ty najlepszego zrobiła?

Tak do końca, to nie wiedziałam, czy to było w porządku, ale się stało. On nie miał skrupułów, by ze mną zerwać na odległość, więc niejako byliśmy kwita. Tak mi się przynajmniej wydawało.

Otępiała, zeszłam po schodach, by się czegoś napić. Podniesiony głos Igora dochodzący z kuchni, od razu mnie otrzeźwił. Zatrzymałam się jak wryta, kiedy zauważyłam go ze słuchawką przy uchu. Miał zmarszczone brwi i zaciśniętą pięść przytkniętą do czoła...

– Widocznie nie chce więcej z tobą rozmawiać, więc się odwal, dotarło? – powiedział stanowczo. Był tak skupiony na rozmówcy, że mnie nie zauważył. – Jej brat! – warknął po chwili. – Spróbuj się tu pokazać, a skopię ci łeb, zrozumiałeś? – dodał ciszej i nerwowo odłożył słuchawkę.

Serce podskoczyło mi w piersi. Wtrącanie się Igora w moje sprawy nie najlepiej na mnie podziałało. Cofnęłam się do przedpokoju i na palcach wspięłam się z powrotem na schody. Byłam już w połowie, gdy niespodziewanie odezwał się z dołu...

– Przepraszam, miałem cię zawołać, ale wkurzył mnie tą głupią gadką...

Odwróciłam się i spojrzałam na niego z wyrzutem.

Od razu załapał, że to mi się nie podobało, bo skrzywił się, po czym splótł ręce na karku i głośno westchnął.

– Nie pozwolę mu, ponownie cię skrzywdzić – dodał.

Coś we mnie pękło i nie wytrzymałam.

– Nie powinieneś się wtrącać, sama bym to załatwiła. Następnym razem zawołaj mnie, chociaż nie wiem, jak bardzo będziesz wkurzony! – podniosłam glos.

– Nie będzie następnego razu, Debi – odparł, opuszczając ręce i, zbliżając się do schodów.

Na dźwięk wyłamywanych palców, zadrżałam i chwyciłam mocniej za poręcz. W jego twarzy i napiętych mięśniach było coś niepokojącego, coś, co wzbudziło moją czujność. Kiedy stanął na pierwszym stopniu, nie czekałam dłużej, tylko uciekłam w panice do warsztatu i zamknęłam za sobą drzwi na klucz.

Szybko włączyłam komórkę i wcisnęłam ją do kieszeni jeansów. Długo nie trwało, jak poczułam wibracje, więc wyciągnęłam ją z powrotem i przeczytałam wiadomość:

Kto odebrał ten telefon? Kim on jest? Przecież ty nie masz brata, co to za ściema? Jutro wieczorem wpadnę i mam nadzieję, że mi to wyjaśnisz.

Rzuciłam telefon na fotel i dla pewności przysunęłam mebel pod drzwi, a sama usiadłam w kąciku. Spodziewałam się, że Igor zechce tu wejść. Wstrzymałam oddech i zamarłam, licząc tąpnięcia niespiesznych kroków na schodach...


Cdn...

Zła krewWhere stories live. Discover now