Rozdział XXIII

977 100 6
                                    

Nie tylko czułam się jak idiotka, ale miałam wrażenie, że naprawdę nią jestem, że on tak myśli i bawi się mną, ilekroć przyjdzie mu na to ochota

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nie tylko czułam się jak idiotka, ale miałam wrażenie, że naprawdę nią jestem, że on tak myśli i bawi się mną, ilekroć przyjdzie mu na to ochota. Odepchnięcie musiało go jeszcze bardziej nakręcić do zabawy. To bolało jak diabli.

Kolejny pomysł przetoczył się przez moje myśli, ale był głupi, ponieważ nie chciałam nikogo krzywdzić, nie byłam tak wyrachowana, jak on. Pomyślałam tylko, że gdybym skupiła się na kimś innym, łatwiej by mi było wyrzucić go z głowy. Musiałam pozbyć się tego napięcia, inaczej oszaleję i rozsypię się na kawałki. Sprawił, że szybko zapomniałam o Rafale, ale przy kim mogłabym zapomnieć o nim? Odcięcie się od tych wszystkich uczuć, nie było takie proste. Igor rozsmakował się w swoich podchodach i zapewne, gdy znowu nadarzy się okazja, że zostaniemy sami, będzie coraz gorzej. To było zupełnie bez sensu, bo przecież miał ją, dziewczynę, która idealnie do niego pasowała.

Kolejne dwie godziny spędziłam zamknięta w swoim pokoju. Raz się zdarzyło, że ktoś zapukał, ale się nie odezwał, więc nie zareagowałam. Zdążyłam zrobić porządek w szafie, ogarnąć bałagan i dopiero potem postanowiłam dołączyć do reszty. Wyniosłam swój plecak do przedpokoju i wcisnęłam do kąta.

W kuchni zastałam Michała. Popijał piwo i nie odrywał wzroku od laptopa. Zauważyłam, że był w trakcie rozmowy na czacie, więc żeby nie przeszkadzać, zabrałam tylko klucze od mojego samochodu i poszłam do drugiego garażu, bocznym wyjściem w składziku.

Przez okno wciskał się zapach ogniska, pieczonego mięsa i słychać było cichą muzykę. Nie miałam ochoty na wspólną zabawę ani nastroju na udawanie dobrej gospodyni a tym bardziej siostry. Zapaliłam światło i zamknęłam za sobą drzwi. Garaż ojca i mój miały jedno przejście oraz wspólne okno w ścianie działowej. Zajrzałam przez nie, ponieważ zauważyłam włączoną lampę. Wypolerowane na błysk motory, stały gotowe do jazdy. Wciąż miałam jakieś opory, bo inaczej to sobie wyobrażałam niż wówczas, gdy Igor namawiał mnie na ten wyjazd. Byłoby idealnie, gdybym mogła pojechać samochodem, ale dobrze wiedziałam, że ta opcja nie wchodziła w grę.

Jarzeniówka nad moją głową nagle zamigotała i zaraz zgasła, a chwilę po tym do garażu ojca wbiegł Sebastian. Kiedy mnie zobaczył, od razu podszedł do okna. Miał ślady smaru albo popiołu na policzku. Uśmiechając się, sięgnął do kieszeni i wyciągnął komórkę. Szybko coś napisał, a potem przytknął palec do ust i pokazał mi tekst: Mogę wejść?

Znowu miał uśmiechnięte oczy, ale prawdę mówiąc, teraz trochę się tego bałam. Bałam się, że mogłabym go za bardzo polubić, aczkolwiek chyba stało się to od pierwszej chwili. Był zabawny, miły i tak bardzo różnił się od Igora. Tamten w ogóle nie pytałby o pozwolenie, ale... Chrzanić to! Sięgnęłam do klamki i otworzyłam okno, a on sprytnie wskoczył do środka, nie robiąc przy tym większego hałasu.

– Co robisz w tym mroku? – spytał cicho.

– Chowam się – odparłam, wzruszając ramionami. – Dlaczego szepczesz?

Zła krewWhere stories live. Discover now