Rozdział XIV

1K 101 7
                                    

Gdy otworzyłam oczy, już świtało

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy otworzyłam oczy, już świtało. Zauważyłam, że wciąż leżeliśmy w tej samej pozycji. Uniosłam wzrok i spojrzałam na twarz Igora. Oddychał miarowo, tak spokojnie, miał splątane włosy i lekko rozchylone wargi. Nadal śnił. Między ciemnymi brwiami rysowała się pionowa zmarszczka. Zamiast ust, dotknęłam jej i zaraz się wygładziła. Cicho jęknął i ku mojemu zaskoczeniu, odwrócił się do mnie plecami.

Pozwoliłam mu jeszcze pospać, a sama zeszłam na dół i wysłałam ojcu SMS-a.

Następnie wzięłam prysznic, przebrałam się i poszłam przygotować śniadanie. Wiedziałam już, że Igor lubił jajka na miękko, czerwoną paprykę i sos tatarski. Wypijał też całe litry niegazowanej wody mineralnej, unikał kawy, a do herbaty dodawał mleko i dwie łyżeczki cukru. Sam robił dla siebie zakupy i musiałam przyznać, że trochę mnie to denerwowało.

Śniadanie było już prawie gotowe. Popijałam herbatę i czekałam, kiedy zejdzie, bo chciałam ugotować jajka. W międzyczasie zastanawiałam się, jak rozwiązać problem z Rafałem. Byłam pewna, że kiedy wróci z Niemiec, na pewno się tu pojawi i może wyniknąć z tego zamieszanie. Uroki zrywania przez telefon.

– Hej – usłyszałam i raptownie oderwałam wzrok od okna.

Przywitał mnie lekkim uśmiechem, szybko zebrał w garść włosy i związał je z tyłu gumką. Pojawił się w tej samej, pomiętej koszulce i jak zwykle na boso.

– Dzień dobry – odpowiedziałam po chwili, nieco zakłopotana.

– Śniadanie? Jak miło... – Uśmiechnął się zaskoczony.

Z przyzwyczajenia oczywiście zrobiłam za dużo, ale byłam głodna jak wilk, tym bardziej że wczoraj nie jedliśmy kolacji. Włączyłam jajowar i wyjęłam z szafki miseczkę na skorupki.

– Daj mi chwilę, zaraz będzie gotowe. Przygotowałam herbatę, ale mleka musisz sam sobie dolać – powiedziałam.

– Staruszek się odzywał?

– Nie, ale wysłałam mu wiadomość. Pewnie jest, jak mówiłeś, żyje tym zleceniem i ma nas gdzieś – podsumowałam w żartach.

Nie mogłam opanować drżenia rąk, gdy wyjmowałam jajka, a Igor cicho stąpał za moimi plecami, krzątając się od stołu do lodówki.

– Więc, co postanowiłaś? – zapytał, siadając wreszcie na krześle.

– Ale z czym?

Udawałam, że nie wiem, o co chodzi, bo prawdę mówiąc, nadal nie wierzyłam, że chce mnie tam zabrać.

– Naszego wyjazdu oczywiście. Tylko nie mów, że chcesz tu sama zostać, bo ta opcja nie wchodzi w grę – odparł i brzmiał całkiem poważnie.

Wyłożyłam jajka na talerzyk, chwyciłam miseczkę i postawiłam obok pieczywa na stole. Znowu poczułam się nie jak młodsza siostra, a opóźniona w rozwoju małolata.

– Ojciec czasami wyjeżdżał na kilka dni, więc zostałabym nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz – wyjaśniłam, siadając naprzeciw niego.

– Na serio chcesz zostać? No dobra, a co z tym gościem? Jesteś pewna, że po tym, jak się naćpał, znowu mu nie odbije? – zarzucił mnie pytaniami. – Wybacz, że znowu go obrażę, ale na moje oko, facet to kompletny świr i zalatuje desperacją – dodał, po czym wgryzł się w pieczywo i zabrał się za śniadanie.

Młodsza siostra zwyciężyła. Lubiłam obserwować jak jadł, a zwłaszcza sposób, w jaki zaciskał i układał usta, tworząc coś na kształt serduszka. Wystarczyło, że na nie spojrzałam i temat Rafała uleciał gdzieś bezpowrotnie.

– Jeszcze niczego nie zdecydowałam – zaczęłam po chwili, odrywając od niego wzrok. – Jeśli mamy wyjechać na więcej niż jeden dzień, to wypadałoby poinformować o tym ojca. Nie chcę niczego przed nim ukrywać. Być może nie znasz go od tej strony, ale może tu zajrzeć i wpadnie w panikę, kiedy nas nie zastanie. Myślę, że nie byłoby w porządku, gdyby nie wiedział, gdzie jesteśmy... – przerwałam, kiedy zorientowałam się, że brzmię jak córeczka tatusia.

– Nie chcesz niczego ukrywać... – stwierdził z namysłem, wpatrując się w kubek po herbacie. Szybki w jedzeniu i piciu.

Podejrzewałam, co mu chodziło po głowie, a przynajmniej tak mi się wydawało.

– Nie chcę, ale nie jestem pewna, czy myślimy o tym samym – odparłam.

– Dokładnie o tym samym – rzucił szybko i odstawił talerz, dając tym znak, że skończył śniadanie. – Idę się opłukać, a ty poinformuj staruszka, że jedziemy na Woodstock. Aha, jest jeszcze coś... – Wstał od stołu i swoim zwyczajem, przeciągnął się, zakładając ręce na kark. – Jeśli nie masz nic przeciwko, to dzień przed wyjazdem wpadną tu moi znajomi. Chciałbym, żebyś najpierw ich poznała. Czy to nie będzie żaden problem?

–N... nie, skąd, z chęcią ich poznam – wydusiłam przesadnie uradowana.

– Świetnie. – Uśmiechnął się.

Zbierałam się, by jeszcze o coś zapytać, ale Igor zdążył się zmyć. Mogłam się domyślić, że bez „czerwonki" pewnie nigdzie by nie pojechał. Na samą myśl, że ją poznam, robiło mi się nieswojo. Trudno, jakoś to przeżyję – pomyślałam. I tak nie miałam zamiaru wchodzić pomiędzy nich, a jeśli właśnie tego się po mnie spodziewał, to rozczaruje się i to bardzo. Prawdę mówiąc, to nadal nie wiedziałam, o co mu chodziło. Odniosłam wrażenie, że miota się tak samo, jak ja.


Cdn...

Zła krewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz