Rozdział XXXII

899 98 9
                                    

Zmysły zaczęły reagować, dopiero gdy poczułam ból w ramionach, które ktoś wykręcił mi do tyłu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zmysły zaczęły reagować, dopiero gdy poczułam ból w ramionach, które ktoś wykręcił mi do tyłu. Z obu stron podtrzymywały mnie ręce, było ciemno i ledwo widziałam, gdzie stawiam bose stopy. Miałam wrażenie, że rozmazane światła w oddali są połączone z tętniącą muzyką, której nie byłam w stanie nawet określić. Rozpoznawałam tylko jakieś stłumione basy, od których rozchodziło się echo. Ktoś chwycił mnie za głowę, zmuszając, bym pochyliła kark, a potem, poczułam w ustach czyjeś palce. Ostry ból szarpał żołądkiem, wyciskając z niego partiami całą zawartość. Miałam dość, leciało mi wszystkimi dziurami.

– Tato... – jęknęłam, przez zapchany nos, nie mogąc dłużej znieść tych tortur.

– Wody! Dawaj, dawaj! Lej na głowę! – usłyszałam przejęty głos, który dopiero po chwili skojarzyłam, z osobą mojego brata.

Nie zdążyłam nawet zaczerpnąć kolejnego oddechu, bo niespodziewanie spadł na mnie zimny strumień. Nogi się pode mną ugięły, więc posadzono mnie na wilgotnej trawie. Zakaszlałam i przewróciłam się na bok, lądując nosem w swoich wymiocinach. Ktoś obrócił mnie na drugi bok i zaczął wycierać twarz ręcznikiem. Byłam wściekła, nie wiedząc, co się dzieje i dlaczego mi to robią. Odepchnęłam natrętną rękę, próbując się podnieść...

– Kurwa! Który albo która wpadła na ten pomysł!? – krzyknął Igor, klękając nade mną. – Popierdoliło was do reszty?! – Co wypiłaś i kto ci to podał? – Pochylił się w moją stronę, wyraźnie przerażony.

Wokół nas niczym miecze z Gwiezdnych wojen, zaczęły krzyżować się snopy świateł z podręcznych latarek. Zdałam sobie sprawę, że byłam w samej koszulce i nie mam na sobie bielizny. Już gorzej być nie mogło.

– Tylko kilka piw, nic więcej... – wydusiłam, naciągając koszulkę i krzywiąc się z bólu, który ponownie skręcił moim żołądkiem. – Przecież wiesz, że niczego bym nie wzięła...

– Dragon, co to było? – zwrócił się do Sebastiana i tym razem podniósł się na nogi.

– Dałem jej tylko piwo z lodówki. Było puszkowane, nie ma szans, że ktoś coś... – przerwał, kiedy Igor doskoczył do niego i złapał w pięść jego koszulkę.

– Miałeś jej pilnować, a nie myśleć fiutem, przez ciebie o mało nie zeszła – warknął, zaciskając zęby.

– Odpierdol się! – Szarpnął się Sebastian, po czym odepchnął mojego brata. – Jej zapytaj, to w waszym namiocie jest to gówno! – ryknął, wskazując na Jagodę, która przypatrywała nam się z dystansu z rozdziawionymi ustami.

– Jakie gówno, o czym ty mówisz? – zapytał Igor, odwracając się w jej stronę, wyraźnie pobladły. – Trawa już nie wystarcza i znowu bierzesz? – Jego głos zadrżał i zaczął przypominać stłumiony pisk.

– Nie wiem, o co wam chodzi. – Wzruszyła obojętnie ramionami, przybierając głupkowaty wyraz twarzy.

– To prawda, jest czysta jak łza – wtrącił się Michał, zaspanym głosem.

– Zaraz sprawdzimy, bo jeśli nie, to jeszcze dzisiaj spierdala do domu. Ja mam dość! – warknął Igor, po czym zabrał latarkę od grubaska i ruszył do swojego namiotu, odpychając stojącą na drodze Jagodę.

– Już ci lepiej? – Głos Sebastiana, odwrócił moją uwagę od wylatujących na zewnątrz ciuchów, plecaków i innych rzeczy.

– Trochę – odparłam, pociągając nosem. – Dałam plamę na całego, wiedziałam, że będą przeze mnie kłopoty.

– To nie twoja wina, ale szczęście, że od razu zwymiotowałaś. To musiała być mała dawka, bo inaczej całkiem byś odleciała. Zaraz to wyjaśnimy, a teraz chodź, musisz się przebrać. – Chwycił mnie pod pachy i pomógł podnieść się do pionu.

W głowie miałam istną karuzelę. Raz szumiało i stukało prawie jak w pociągu, a za chwilę rozsadzał ją pulsujący ból, od którego wszystko wirowało przed oczami. Dzwoniąc zębami i podrygując z zimna, wczołgałam się do namiotu. Dziwne odrętwienie powoli ustępowało, lecz w żołądku nadal trwała rewolucja.

– Jesteś cała mokra – powiedział, zwijając na bok śpiwór, po czym otworzył plecak i wyciągnął z niego duży ręcznik oraz gruby sweter z kapturem. – Proszę, w tym będzie ci ciepło.

– Muszę umyć twarz, ale... najpierw zęby, bo zaraz kwas wypali mi język – oznajmiłam, wyczuwając swój wymiotny oddech.

– Nie będę ci przeszkadzał. Przebierz się i spróbuj zasnąć, a ja idę sprawdzić co u tamtych. Niedługo wrócę – zapewnił.

– Jesteś na mnie zły?

– Na ciebie? W żadnym wypadku. Jak już, to na siebie i tego, kto wniósł prochy do obozu. Zajmiemy się tym, odpoczywaj i... cieszę się, że już ci lepiej. Wystraszyłaś nas jak diabli. – Podał mi latarkę i wygramolił się tyłem, po czym, zasunął zamek.

Jego słowa wcale mnie nie uspokoiły. Wiedziałam, że między nami coś się popsuło. Byłam zdziwiona, że nie powiedział mi wcześniej o Jagodzie. Czułam się jak idiotka, bo gdybym wypiła tylko jedno piwo, ta noc nie byłaby taką porażką. Dobrze, że ojciec tego nie widział.

Wytarłam się do sucha, ubrałam czystą bieliznę i wskoczyłam w swoje dresy, a sweter Sebastiana położyłam na jego plecaku.

– Jesteś pieprzoną drzazgą! – usłyszałam podniesiony głos Igora. – Wypieprzaj z namiotu i przeproś ją!

Wycie Jagody i krzyki Michała sprawiły, że miałam ochotę zatkać sobie uszy i stąd uciec. To było zbyt wiele jak dla mnie.

– Nie będę wchodziła do środka – dobiegło mnie gdzieś z boku. – Dragon, spadaj, chcę z nią pogadać. – Pociągnęła nosem i jej wydłużony cień pojawił się na ściance namiotu.

– Nie lubię cię i... prawdopodobnie nigdy nie polubię. Obie doskonale wiemy dlaczego... – wydusiła, drżącym głosem, pstrykając latarką. – Ale to było nieporozumienie. To ja miałam się nawalić i przez przypadek chyba podałam Sebastianowi swoje piwo. Przepraszam... – Rozpłakała się ponownie. – Nigdy celowo bym tego nie zrobiła, nawet tobie – dodała, a potem usłyszałam, jak się oddala.

Nawet tobie? Jak bardzo musiała mnie nienawidzić?

Rozczarowana sięgnęłam do spodni po telefon, by napisać krótką wiadomość do ojca i wtedy przeczytałam nową wiadomość...

Gdzie się zabunkrowałaś księżniczko? Spiknąłem się chwilkę z Heniem i jego panią :-) Raz, dwa, trzy... Szukam!

Wszystko, tylko nie to. Patryk tu był?! – spanikowałam.


Cdn...

Zła krewWhere stories live. Discover now