Rozdział XI

1K 98 3
                                    

Ech, ten Morten... Polecam :]

Musiałam przyznać staruszkowi rację

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Musiałam przyznać staruszkowi rację. Igor nie był typem lenia, który szybko się nudził. Lubił wyzwania i był dokładny w tym, co robił. Zerkałam ukradkiem i podziwiałam jego zdolności manualne. W takim malowaniu byłam od niego o wiele gorsza.

– Nie wiem jak ty, ale ja robię przerwę... – poinformował i odstawił wałek do kuwety, a pędzel wrzucił do wiaderka z wodą. – Nieźle ci idzie – pochwalił, podchodząc do drabiny, na której stałam.

– Tak, jasne – prychnęłam. – Ja jedną ścianę do połowy, a ty dwie i to z wykończeniem. Nie pocieszaj mnie, nawet z taśmą wyjeżdżam za burty.

– Nie przejmuj się, potem to poprawię. A tak zmieniając temat, to mogę cię o coś zapytać?

– O co chodzi?

Miał poważną minę i trochę się obawiałam. Co kombinujesz?

– Nie musisz się od razu zgadzać, ale przemyśl to, zgoda? – uprzedził, stając na pierwszym stopniu. – W ten weekend wybieram się ze znajomymi na Woodstock. Jeśli nie masz planów na czas nieobecności staruszka, to mogę zabrać cię ze sobą. Co ty o tym? – Poruszył zabawnie brwiami i poprawił chustkę na głowie.

Nie wiedziałam, czy znowu stroił sobie ze mnie żarty, czy pytał poważnie. Na samą myśl, o wyprawie na masową imprezę, oblatywał mnie strach.

– Zaskoczyłeś mnie... – zaczęłam niepewnie. – Nie wiem, co powiedzieć, ale... jak mam zostawić dom? Wątpię też, czy ojciec się na to zgodzi, bo...

– Daj spokój – uciął mi. – To tylko trzy dni. Poza tym, kto powiedział, że musi o tym wiedzieć? Będzie tak zajęty za granicą, że pewnie nawet zapomni zadzwonić. Zgódź się – naciskał.

– Powiedziałeś, że mogę to przemyśleć. – Spuściłam wzrok. – To daleko, nie jestem pewna... No i twoi znajomi... Nie wiem... – jąkałam się.

– Niczym się nie przejmuj, jesteś moją siostrą, tak? Więc, w czym masz problem? – zapytał, pokonując kolejne stopnie, dopóki się ze mną nie zrównał.

Problem jest większy, niż myślisz.

– Nigdy na czymś takim nie byłam, no i jest jeszcze twoja dziewczyna... Nie będzie miała nic przeciwko?

Nie plącz się jak uczennica Debi.

W jego oczach pojawił się psotny błysk, a na twarzy dziwny uśmieszek.

– Więc jednak tam byłaś. – Wyszczerzył się.

– Nie wiem, o co ci chodzi – burknęłam.

Czułam gorąco na policzkach. Musiałam szybko zejść, zanim wypaliłabym jakieś głupstwo.

– Tamtego dnia, gdy przyjechaliśmy, w ogóle do nas nie wyszłaś – ciągnął i przytrzymał mnie na drabinie. – Czego się boisz? Co cię tu trzyma?

– Rafał może wrócić w każdej chwili, a on... – urwałam.

– Ten facet to palant! – podniósł raptownie głos, na co pędzel wypadł mi z ręki i pacnął na wyłożoną folią podłogę. – Nie mam zamiaru zostawiać cię samej po tym, jaki wywinął ci numer.

– Wiem, ale nigdy taki nie był i naprawdę coś musiało się wydarzyć. Jak powiedziałeś, mogę to jeszcze przemyśleć, więc się zastanowię – odparłam.

– Mam nadzieję – rzucił nerwowo, po czym zeskoczył z drabiny i wyszedł z biura.

Ojciec nie mógł się zdecydować, z której strony umieścić stojaki z próbkami i jakie wybrać dla siebie biurko

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ojciec nie mógł się zdecydować, z której strony umieścić stojaki z próbkami i jakie wybrać dla siebie biurko. To za wąskie, tamto zbyt tandetne albo kolor mu nie odpowiadał. Kręcił nosem i zachowywał się co najmniej dziwnie, jakby spodziewał się inspekcji. Kupił też nowy ekspres do kawy, dwa nowoczesne fotele, a pionowe żaluzje, które, według mnie były jeszcze w bardzo dobrym stanie, również wymienił na nowe, w gołębim odcieniu, jaki sama mu kiedyś proponowałam. Najbardziej jednak zaskoczyła mnie beżowa, skórzana sofa. Zachodziłam w głowę, po co mu taki mebel? I tak przecież nie przesiadywał w biurze. Igor, wszystkie jego dziwactwa podsumował jednym słowem: kobieta.

Nie powiem, zaniepokoiłam się i to na poważnie. Ojciec raczej nie wspominał o swoim życiu poza domem i pracą, a ja też zbytnio się tym nie interesowałam. Zawsze było tylko: „moje chłopaki".

Sekretarkę wykluczyłam od razu, ponieważ była szczęśliwą mężatką i miała dwójkę dzieci. Podejrzewałam, że mogło mieć to jakiś związek z jego wyjazdem do Drezna. Postanowiłam, że poczekam jeszcze ze swoim śledztwem, bo teraz miałam w głowie zupełnie co innego. Na samą myśl o tym, coś łaskotało mnie w żołądku.

Woodstock.


Cdn...

Zła krewWhere stories live. Discover now