Rozdział 13. Nieplanowana randka.

1.6K 199 4
                                    

CODY

Ziewam szeroko i przecieram oczy, nawet nie starając się słuchać wykładowcy. Od dawna nie byłem tak zmęczony jak dzisiaj, a to wszystko zasługa zarwanej nocy. Nie potrafiłem zasnąć, a gdy już to zrobiłem, budziłem się kilka minut później. Słowa Maisie wirowały w głowie i nie pozwalały odetchnąć.

Gdy przypomnę sobie jej zranioną minę, serce zaczyna mnie kłuć. Potraktowali ją okropnie, nie mówiąc prawdy. Pozwolili, aby cieszyła się szansą, która nigdy nie należała do niej. Zamiast od samego początku niczego przed nią nie ukrywać, robili to tylko po to, żeby ich błąd nie wyszedł na jaw. A uczelnia we Francji? Dlaczego oni nie powiedzieli jej o tej pomyłce, jak tylko ją odkryli? Dlaczego nie powiedzieli jej o tym już w czerwcu, aby mogła na wakacje wrócić do domu? Przecież wiedzieli, że nie pozwolą jej tam dłużej zostać, jakby to ona tutaj zawiniła. Walnęli jakąś głupią formułkę i wyrzucili.

Mam ochotę roznieść tych ludzi w pył.

Ona tak bardzo się na to cieszyła. Zerwała ze mną dla głupiego marzenia, którego teraz żałuje całym sercem. Snuła plany na przyszłość, a one i tak nigdy by się nie spełniły. Straciła dwie cholernie ważne dla niej rzeczy za jednym zamachem.

Gdy zobaczyłem jak płacze na tej ławce, nie mogłem przejść obojętnie, choćby nie wiadomo jak bardzo tego chciał. Serce mnie bolało, kiedy widziałem jej płacz. A później rozmowa potoczyła się w innym kierunku, a moje serce zostało rozerwane na części z niezdecydowania.

Nie mam zamiaru wybaczyć jej po tej jednej rozmowie. Widzę, że żałuje, ale to nie zmienia faktu, jak okropnie mnie potraktowała. Może faktycznie jest w tym wszystkim też ziarno mojej winy, patrząc na te nasze wszystkie kłótnie, ale ona i tak zachowała się o wiele gorzej, kłamiąc mi prosto w twarz. W moim sercu nadal jest duża dziura, która nie została uleczona. Choć jej słowa jeszcze bardziej namieszały ni w głowie, nie zamierzam jej ulegać. Kto wie jakie ma plany na przyszłość? Nie chcę być jej chwilowym zapomnieniem.

– Czy ja doczekam się dnia, w którym pan Ward będzie uważał na moich zajęciach?

Unoszę gwałtownie głowę, słysząc swoje nazwisko. Zaciskam dłoń na rysiku, którym przez ostatnie minuty bezmyślnie kreśliłem po tablecie i krzyżuję wzrok z wykładowcą. Patrzy na mnie z uniesioną brwią, a sekundę później czuję na sobie spojrzenia wszystkich studentów w sali.

– Przepraszam – mamroczę niepewnie.

– Zapraszam do siebie po zajęciach – mówi, po czym odwraca się do tablicy.

Przymykam powieki i zsuwam się na krześle. Czuję szturchnięcie w ramię, więc zerkam na kuzyna bez sił. Ten patrzy na mnie z zmarszczonymi brwiami i zmartwioną miną. Kątem oka widzę na jego laptopie zapełniony plik tekstowy notatkami, podczas gdy ja nawet nie włączyłem swojego.

– Wszystko gra? – pyta szeptem.

Lekko kiwam głową i spoglądam przed siebie. Próbuję się skupić na wykładzie, jednak moja głowa jest tak wielkim bałaganem, że i tak nic z tego nie wychodzi.

Wzdycham z ulgą, gdy wreszcie się kończy, jednak chwilę później przypominam sobie, że wykładowca prosił mnie do siebie. Krzywię się, zbieram swoje rzeczy i schodzę na dół, mocno zaciskając palce na ramiączku plecaka. Staję przed jakby miał mnie właśnie zlać.

– Cody... – wzdycha ciężko, zaplatając ręce na piersi i opierając się tyłkiem o biurko. Przypomina mi w tym mojego tatę. – Pamiętasz, co mi obiecałeś w poprzednim semestrze?

Oblizuję usta i biorę głęboki. Nie odpowiadam, bo mi zwyczajnie wstyd.

– Nie oblałem cię, bo egzaminy poszły ci w miarę dobrze i przysięgałeś, że to już się nie powtórzy – dodaje. – Ale egzaminy to nie wszystko. Twoja obecność i zaangażowanie również się liczy. A ja tego od ciebie nie dostaję. Prowadzę zajęcia w formie dyskusji z wami, a ty jako jedyny siedzisz cicho. Obiecałeś, że skupisz się na zajęciach, ale jeżeli nadal będziesz robić to samo, to...

ONE LAST CALL | Call Me #5Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora