Rozdział 15. Drobne gesty.

1.6K 218 3
                                    

CODY

Wpadam na nasze lodowisko z prędkością światła, po drodze uderzając barkiem w framugę szklanych drzwi. Klnąc pod nosem, masuję bolące miejsce i szybko poprawiam pasek sportowej torby, która zsunęła się z ramienia podczas uderzenia. Szybkim krokiem ruszam w stronę szatni, jednak po kilku krokach gwałtownie się zatrzymuję, prawie wpadając na swojego tatę. Patrzy na mnie z uniesioną brwią, po czym skanuje od dołu do góry.

– Chcę wiedzieć skąd to spóźnienie? – odzywa się w końcu.

Zaciskam wargi i odwracam wzrok.

– Lepiej nie – mamroczę. – Mogę iść się przebrać? Jeszcze nie zaczęliście, prawda?

Mijam go i kieruję się do szatni, w której jest jeszcze parę osób. Hunter przyrośnięty do telefonu nawet mnie nie zauważa, dopiero gdy otwieram swoją szafkę i rzucam torbę na ławkę, unosi głowę. Odkłada telefon na półkę i wbija we mnie spojrzenie, dodatkowo mrużąc oczy. Pewnie chce się upewnić, że nie wymknąłem się w nocy na jakąś imprezę.

Nie odzywając się ani słowem, zaczynam się przebierać. Pech chce, że gdy wyciągam z torby strój, mała biała karteczka wypada mi na podłogę. Hunt szybko ja podnosi, a ja rzucam się na niego, aby mu ją odebrać. Tarzamy się po podłodze, przy okazji tłukąc się po twarzy.

– Co to jest? – woła Hunter. – Aż tak ważne, że tak zaciekle tego bronisz?

Nie odpowiadam, tylko wyciągam rękę, aby wyrwać mu ten głupi świstek papieru. Kuzyn robi jednak unik, po czym dociska mnie do ziemi i siada na moim brzuchu. Kolanem przytrzymuje moje lewe ramię, a następnie unosi dłonie do góry i rozwija kartkę.

– Dostałeś mandat! – Wybucha śmiechem. – Nie wierzę!

Kapituluję i rozluźniam swoje ciało na podłodze. Pokażę mu na lodzie, co się robi z ludźmi, którzy wciskając nos w nie swoje sprawy. Jego krzyki zwabiają naszych ojców, a ja jęczę głośno, gdy tata odbiera od Huntera karteczkę. O dziwo, nie jest zły, bo parska śmiechem i kręci na to głową.

– Masz szczęście, że go od razu zapłaciłeś – stwierdza.

– Możemy zostawić to w spokoju? – burczę, zrzucając z siebie Hunta. – Nigdy nie dostaliście mandatu?

W końcu wszyscy przestają się ze mnie nabijać i mogę w spokoju dokończyć przebieranie się. Dziesięć minut później wchodzę na lód i zaczynam się rozciągać. Klękam na ziemi i opierając się o taflę, zaczynam poruszać nogami w różne strony, lekko krzywiąc się, gdy ból w prawym udzie na nowo się odzywa. Później biorę do rąk kij i zaciskam na nim dłonie, po czym przekładam je nad głową.

– Co? – rzucam nagle do kuzyna. Ten wykrzywia usta w grymas i wzdycha głośno.

– Co ty odwalasz? – wypala. Unoszę brew, zaskoczony jego nagłą zmianą tonu. – Chodzi mi o Maisie. Sądziłem, że ją rozumiesz, a nawet przejmujesz się tym, że ją wyrzucili. A ty sobie przy niej ot tak mówisz, że byłeś na randce?

Zaciskam zęby, kiedy słyszę jej imię.

Wiem, że zachowałem się jak idiota, ale to jakoś samo ze mnie wyszło. Odkąd wróciła, zarzeka się, że już więcej nie wyjedzie, i że będzie o mnie walczyć. Wypaliłem o tej durnej rance tylko po to, żeby zobaczyć jej reakcję. Sam nie wiem, czego oczekiwałem, ale na pewno nie tego, że zacznie mówić o tym, że chce tutaj skończyć studia, patrząc mi prosto w oczy.

– Rozumiem – odzywam się w końcu. Chrząkam, chcąc pozbyć się dziwnej chrypki. – Ale to nie znaczy, że jej wybaczam.

– Cody... – wzdycha. – Czy ta walka naprawdę ma sens?

ONE LAST CALL | Call Me #5حيث تعيش القصص. اكتشف الآن