Rozdział 21. Sesja fotograficzna.

1.8K 219 14
                                    

CODY

Z głośnym westchnieniem opieram się o drzwi swojego samochodu. Czekając na Hunta, który wreszcie zbierze się do wyjścia, przecieram oczy i ziewam szeroko. Tata i wujek chyba specjalnie chcą nas zakatować tym spotkaniem. W jedyny dzień w tygodniu, kiedy mamy zajęcia dopiero na dziesiątą i moglibyśmy sobie dłużej pospać, oni organizują zebranie drużyny o siódmej rano.

Może i nie byłbym tam zmęczony, gdyby nie fakt, że większość nocy spędziłem na wspominaniu w myślach wczorajszy dzień. Sam nie wiem, co się podziało wewnątrz mnie, ale gdy zobaczyłem Maisie z dzieckiem na rękach...

– Idziemy? – Podskakuję gwałtownie, słysząc obok siebie głos kuzyna. Potrząsam głową, wyrzucając z niej obraz Maisie, i wsiadam do auta. – O czym myślałeś?

– O tym jak zabić naszych ojców za zmuszanie nas do wstawania o tak nieludzkiej porze – mamroczę pod nosem. Hunter wybucha głośnym śmiechem, na co unoszę tylko kącik ust.

Docieramy na lodowisko, przed którym kręci się już paru równie niezadowolonych hokeistów. Całą grupą ruszamy do sali multimedialnej, burcząc pod nosem, po czym z głośnymi westchnieniami opadamy na swoje stałe miejsca.

– A co to za miny? – śmieje się tata. – Niewyspani?

– Jesteś okropny, Frost – mamrocze Austin, nasz główny bramkarz.

– Miło mi – odpiera wesoło ojciec. Parskam śmiechem i kręcąc głową, zsuwam się na krześle i zakrywam oczy czapką. – Cody, co ty do cholery, myślisz, że robisz?

– Śpię – burczę pod nosem, zakładając ramiona na piersi. – Mamy dzisiaj test i zamiast się przed nim wyspać, musiałem przyjść tutaj.

Tata zanosi się śmiechem i łaskawie daje mi spokój aż do rozpoczęcia spotkania. Gdy wreszcie wszyscy są już na miejscu, no oprócz Charliego, który wziął sobie wolne do końca roku, otwieram oczy i z jękiem siadam prosto.

– Słuchajcie, gdyby sprawa nie była ważna, nie ściągałbym was tu tak wcześnie – zaczyna tata, a po sali roznosi się cichy śmiech. On się tym nie przejmuje, tylko mówi dalej z dość poważną miną: – Pamiętacie Lucasa? Bramkarza, z którym ja i Nick graliśmy? Jego wnuczka niedawno przeszła dość skomplikowaną operację wycięcia guza wątroby.

Marszczę brwi kiedy tata przypomina swojego dawnego kumpla z drużyny. Przecież Miles jest jego synem, a on nic nie wspomniał, że jego siostrzenica przeszła przez coś takiego. Rozglądam się wokół w poszukiwaniu przyjaciela, ale nigdzie go nie widzę.

– Czekaj, to jest przecież córka siostry Milesa – zauważa Hunter.

Jego tata skina głową.

– To Lucas nam o tym opowiedział. Z tego co wiemy, Miles nie chciał się z tym tak afiszować. Z małą jest już wszystko w porządku i wraca do zdrowia, ale...

– Wiele dzieciaków potrzebuje pieniędzy na podobną operację – kończy za wujka ojciec. – Nie każdy ma tak nadzianą rodzinę jak wnuczka Lucasa. A on przypadkiem natknął się na fundację, którą naszą drużyną zamierza teraz wesprzeć.

– Dlatego też, wpadliśmy na pewien pomysł – kontynuuje wujek. – Udało nam się załatwić na dziś wieczorem fotografa, który zrobi wam hokejową sesję. Przyjaciel Charliego – Jasper zajmuje się grafiką, więc przygotuje dla nas kalendarze na przyszły rok i najszybciej jak się da, pośle je do druku. Nasza ekipa zajmie się wysyłkami i całą resztą.

– Czy ta sesja będzie rozbierana? – wtrąca Mitch. – Bo wiecie, moja dziewczyna może nie być zadowolona, że świecę gołym tyłkiem na ścianie jakieś babci.

ONE LAST CALL | Call Me #5Where stories live. Discover now