Rozdział 18. Serce skradzione dziecięcym pocałunkiem.

1.6K 223 10
                                    

Nie będę Was już dłużej trzymać w niepewności ❤️

***
MAISIE

Od chwili, w której podsłuchałam rozmowę Cody'ego z tamtą Octavią, nie potrafię spać. Minęły już trzy dni, a to nadal nie chce opuścić moich myśli. Jej słowa wirują w mojej głowie jak zapętlona płyta. Wiem, że nie powinnam być zazdrosna, ale nie potrafię nic na to poradzić.

Wzdycham ciężko i przewracam się na bok po czym sięgam po telefon. Po zajęciach ucięłam sobie drzemkę, którą chciałam nadrobić nieprzespaną noc, a teraz widzę, ze kiedy spałam, próbowała się do mnie dobić Sadie. Ostatni jej SMS jest sprzed dwudziestu minut. Informuje mnie, że siedzi właśnie z Milesem w kawiarnii Jake'a i mam do niej jak najszybciej przyjść, abyśmy mogły porozmawiać.

Zwlekam się z łóżka i ruszam do łazienki, aby się ogarnąć i ubrać. Pół godziny później docieram do Cherries. Przekraczam próg i od razu zamieram, kiedy dostrzegam całą paczkę moich przyjaciół pod oknem. Przecież... Sadie mówiła, że siedzi tu sama z Milesem.

– W końcu jesteś! – woła przyjaciółka, wyciągając w moją stronę ręce.

– Mówiłaś, że jesteś tu sama z...

Urywam, czując na sobie czyjeś spojrzenie. Spoglądam w prawo i krzyżuję spojrzenie z Cody'm stojącym w małej wnęce przy toalecie. Chłopak prześlizguje wzrokiem po wszystkich i dłużej zatrzymuje się na siostrze, patrząc na nią znacząco.

– To zasadzka? – bąkam.

– Jaka znowu zasadzka? – śmieje się Sadie.

Przełykam ciężko ślinę i robię krok w bok, robiąc tym samym miejsce Cody'emu, który po chwili opada na krzesło obok Huntera i lekko się krzywi, pocierając razy tym prawą nogę.

Lacey uśmiecha się do mnie, prosząc, abym zajęła jej miejsce. Sama idzie przygotować mi kawę, a jak tylko trochę się oddala, Hunt zrywa się z swojego krzesła i biegnie za nią. W taki oto sposób robi się przerwa pomiędzy mną a Cody'm.

Cholera jasna, to jest jeszcze bardziej niezręczne niż wtedy, kiedy Susie zmusiła mnie do siedzenia naprzeciwko niego na kampusie.

Próbuję na niego nie zerkać, ale naprawdę słabo mi to idzie. Zwłaszcza wtedy, gdy Cody rozsiada się wygodnie i zarzuca wytatuowane ramię na oparcie krzesła. Zaczyna robić mi się gorąco, kiedy bezwiednie przesuwam wzrokiem po jego ciele.

– Dobra, masz mnie, to była zasadzka. Taka drobna. – Słowa Sadie wyrywają mnie z otępienia. – Chciałam was zwabić w to samo miejsce. Oboje się męczycie, a ja nie potrafię już na to patrzeć. Wytłumaczcie sobie wreszcie wszystko i zakopcie ten topór. – Zerka najpierw na mnie, a potem na brata. – No i wyjaśnijcie sobie sprawę z tą szaloną Olivią, która nie zrozumiała słowa „nie".

– Mogłaś dać znać co planujesz – mówi Cody, ignorując fakt, że jego siostra celowo pomyliła imię tamtej dziewczyny. – Nie jestem małym dzieckiem, potrafię sobie poradzić.

– Ale od tamtego meczu siedzisz cicho – wytyka mu.

– Jestem kontuzjowany, musiałem oszczędzać nogę.

– A telefon? – Sadie unosi brew.

– Naprawdę sądzisz, że to jest coś, co powinniśmy rozwiązać przez telefon? – śmieje się Cody. Moje serce się raduje, kiedy słyszę jego szczery śmiech.

Ignoruję ich małą potyczkę i wciskam dłonie między uda, po czym spuszczam głowę. Nie zamierzam go na siłę prosić, aby mnie wysłuchał. To, że Sadie tego chce, nie znaczy, że on też.

ONE LAST CALL | Call Me #5Where stories live. Discover now