Rozdział 19. Malinowy zawrót głowy.

1.5K 230 22
                                    

Już mogę zadać to pytanie: Kto czekał aż Cody i Maisie się jednak zejdą? 😉❤️

***
CODY

Moja siostra jest mistrzynią knucia. Wiem to od dziecka, kiedy robiła wszystko, aby tata zajął się nią, zamiast pójść ze mną na lodowisko. Potrafiła zrobić tak smutną minkę, że tata od razu miękł. I teraz, w dorosłości, to nadal działa. Nie dość, że podstępem zwabiła mnie i Maisie do Cherries, to teraz zrobiła to samo i oczekuje, że pomogę jej w czymś tak idiotycznym jak wybór psa. Może sam pies w sobie nie jest głupim pomysłem, w końcu chce go sprezentować Milesowi z okazji zostania kapitanem. Problemem jest to, że przede mną biega właśnie sześć białych, puchatych kulek, a jaj poradzić jej, który psiak jest odpowiedni. A każdy wygląda, kurwa, tak samo.

– Powiedziałaś, że chcesz jechać na zakupy – przypominam jej, próbując zachować spokój, choć wewnątrz aż mnie roznosi. – Sądziłem, że musisz kupić jakieś ciężkie rzeczy i mam pomóc ci je wnieść do domu.

Sadie parska śmiechem i pochyla się, aby pogłaskać psiaka, który właśnie do nas podbiegł.

– Ja pierdolę... – jęczę, gdy ten mały potwór unosi nogę i obsikuje mi but.

– Ten jest idealny – świergocze siostra.

Właścicielka hodowli śmieje się głośno i dopytuje, czy może przygotować papiery. Po wszystkich formalnościach, zabieramy szczeniaczka wraz z jego wyprawką do samochodu.

– A gdzie jest Miles? – pytam ją, wyjeżdżając na głową ulicę. – Dlaczego nie możemy jechać od razu do was? Czego jeszcze ode mnie chcesz?

Sadie przewraca oczami.

– Pojechał do rodziców – wyjaśnia. – A ja muszę pożyczyć twój laptop. Nasz komputer oddałam wczoraj do serwisu, a pilnie potrzebuję wysłać jednego maila.

– Nie możesz zrobić tego z telefonu? – Unoszę brew.

– Nie – burczy. – Pliki mam zrzucone na pendrive.

– A studio? – dopytuję. – Chyba wszystkie wasze projekty powinny być tam, niż na domowym komputerze, no nie?

Siostra sapie głośno, a gdy zatrzymuję się na czerwonym świetle, uderza mnie z pięści w ramię. Stękam po nosem, a szczeniak odbiera to jako chęć zabawy i zaczyna skakać w jej ramionach.

– Nie możesz choć raz coś dla mnie zrobić, nie zalewając mnie durnymi pytaniami?

Posyłam jej szeroki uśmiech.

– Jesteś moją siostrą, taka moja powinność – rzucam wesoło. – Ale poważnie, nie masz tego w studiu?

– To projekt dla Susie – przyznaje w końcu. – Udało jej się z Mitchem znaleźć mieszkanie, więc teraz chcą je wyremontować. Robiłam go w nocy i cudem udało mi się zgrać go na pendrive'a, gdy zauważyłam, że coś się dzieje z komputerem. Chcę go jej już wysłać, żeby mogła mi powiedzieć, czy mam coś zmienić.

Kiwam głową bez słowa i przyspieszam, gdy wjeżdżamy na ekspresówkę. Uśmiecham się pod nosem, kiedy ta biała kupka szczęścia popiskuje i próbuje wdrapać się wyżej, aby móc wyjrzeć za okno.

– Jesteś na mnie zły? – wypala Sadie. Unoszę brew i spoglądam na nią z boku. – Za tą kawiarnię...

Wzdycham ciężko.

– Nie... – mamroczę. Mina Sadie wygląda tak smutno, że aż robi mi się przykro, więc szybko wyjaśniam: – Nie jestem. Dużo nam dała ta rozmowa.

– Pogodziliście się? – piszczy, podskakując w miejscu.

Parskam śmiechem na jej nagły przypływ szczęścia.

ONE LAST CALL | Call Me #5Where stories live. Discover now