Rozdział 2. Francuskie popołudnie.

1.6K 142 10
                                    

Rozdział drugi w naszym maratonie! ❤️
***
MAISIE

Ściągam okulary przeciwsłoneczne i zakładam je na głowę, po czym zdejmuję z nadgarstka scruchie i związuję krótkie włosy nad karkiem. Naprawdę sądziłam, że udało mi się już przywyknąć do upalnego lata we Fracji. Jestem jednak Kanadyjką, a moje ciało nigdy nie było wystawione na tak wysokie temperatury. Już nigdy nie będę narzekać, że w Toronto jest za gorąco.

Jęczę pod nosem z ulgi, gdy wchodzę do klimatyzowanej kawiarni. W środku roi się od ludzi, którzy tak samo jak ja pragną się odrobinę ochłodzić zimną kawą.

– Co dla pani? – pyta mnie kelnerka.

– Café glacé na wynos – odpowiadam po francusku. – Z syropem karmelowym, jeśli można.

Kobieta patrzy na mnie spod byka. Chyba jestem jedynym klientem, który dodaje do kawy ten słodki syrop.

Pewnie po moim akcencie nie słychać, że nie jestem stąd. W końcu pochodzę z Kanady, a tam drugim językiem jest właśnie francuski i pewnie dzięki temu nie miałam dużych problemów, aby dostać się na wymianę.

To nie była dla mnie łatwa decyzja, a ja ponoszę jej konsekwencje każdego dnia. Odcięcie się od przyjaciół boli o wiele bardziej, niż na początku zakładałam. Sądziłam, że uda nam się utrzymać kontakt, przecież mamy teraz tyle możliwości. Prawda jest jednak nieco inna, bo pomimo wszystko, każdy z nas ma swoje zajęcia. Gdy ja kończę swoje, oni dopiero zaczynają. Później idą na trening, a ja szykuję się do spania, bądź się uczę. Inne strefy czasowe okazały się dla nas ogromnym problemem, a im dłużej tu jestem, tym bardziej to boli. Zwłaszcza, gdy budzę się rano i widzę, że kilka godzin temu napisała do mnie Sadie.

Teraz jest trochę lepiej, bo są wakacje i udaje nam się wymienić o wiele więcej wiadomości niż podczas roku akademickiego. Ale na za niedługo rozpocznie się nowy semestr, a nasz kontakt na nowo będzie osłabiony przez nawał obowiązków.

Ale z drugiej strony, nie mogłam przepuścić takiej okazji. Akademia, do której się dostałam, jest naprawdę prestiżowa, a każdy kto interesuje się sztuką, marzy, aby choć na chwilę tutaj przyjechać. Do Akademii bardzo często przyjeżdżają znani artyści, albo my jesteśmy zapraszani na spotkania w Luwrze. Przez te kilka miesięcy podziało się tak wiele, że nadal w to nie wierzę.

Żałowałabym, gdybym to odrzuciła.

Odchodzę na bok, aby poczekać na swoje zamówienie i w tym czasie wyciągam z torebki telefon. Wzdycham głośno, gdy podczas przeglądania Instagrama, napotykam zdjęcie całej naszej paczki nad jeziorem. Próbuję nie zwracać uwagi na Cody'ego w tyle, ale nie potrafię. To on głównie przyciąga moją uwagę.

Tamta świąteczna kolacja poszła całkowicie nie po mojej myśli. Chciałam zamknąć się z Cody'm w pokoju i na spokojnie wszystko mu wyjaśnić. Chciałam powiedzieć mu, że całe moje dziwne zachowanie wynikało z tego, że miałam już z tyłu głowy to, że wyjadę. A chłopak z którym mnie wtedy nakrył naprawdę miał do zrobienia ze mną projekt.

I nie ważne, jak bardzo chciałam zostać jego dziewczyną, wiedziałam, że nie mogę. Nie mogłam zostawić go tam samego i kazać mu na siebie czekać i tęsknić, bo sama nie wiedziałam, co mnie tutaj czeka. Jestem pewna, że Cody porzuciłby hokej, byle tylko byłby obok mnie. A na to pozwolić nie mogłam.

Tęsknię za nim. Cholernie za nim tęsknię, ale wiem, że tak było dla nas po prostu lepiej. Skończyły się te bezsensowe kłótnie o bzdety i żaden z nas nie musiał rezygnować z swoich pasji. Dla Cody'ego hokej to nie tylko hobby, ale też i przyszła praca. Gdyby był tutaj ze mną, nigdy nie byłby w pełni szczęśliwy.

ONE LAST CALL | Call Me #5Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon