Rozdział 25 - Nieobecny (cz.1)

103 17 7
                                    

z przeprosinami, że nie zamieściłam wczoraj - M.

####

Kate

Jechaliśmy pickupem Ryana do domu Evy i Jimmy'ego, a ja denerwowałam się coraz bardziej z każdą mijającą minutą i robiłam to z wielu powodów.

Byłam drażliwa, więc czułam więcej.

Moja drażliwość wynikała ze zbliżającego się okresu, ale moje samopoczucie fizyczne było złe przeze mnie samą.

Wszystkie mięśnie paliły mnie żywym ogniem, po czym doskonale wiedziałam, że taka długa przerwa w intensywnych treningach, jaką miałam, nie sprzyjała temu, co zrobiłam wczoraj.

Ale musiałam odreagować stres związany z egzaminem, jaki wczoraj zdawałam, ostatnim moim egzaminem w tej sesji, skoro był to dodatkowy stres, bo Ryan nadal nie powiedział mi, co się działo z moimi rodzicami, dając mi o wiele za dużo czasu na wyobrażanie tego, co mogło się dziać.

Dlatego wczoraj ćwiczyłam na siłowni może nie bardzo długo, ale mocno, powtarzając wszystkie najtrudniejsze układy i nie oszczędzając się.

Dochodził do tego długotrwały stres związany ze zbliżającym się w zastraszającym tempie naszym ślubem i przyjęciem po nim, chociaż bardzo pomagał mi fakt, że byliśmy co do niego zgodni z Ryanem.

Nie zamierzaliśmy się angażować.

On, cóż, bo był facetem.

Ja, bo nie miałam dobrych wyobrażeń dotyczących małżeństwa, skoro przez wiele lat nie znałam ani jednego małżeństwa, które byłoby ze sobą szczęśliwe.

Moi rodzice żyli obok siebie, zaledwie się tolerując, nie okazując wobec siebie nawet cieplejszych uczuć, nie mówiąc o miłości.

Ciocia Eva straciła swojego pierwszego męża i przez kilka lat wiedziałam, że była z tego powodu nieszczęśliwa, więc przez to wyjście za mąż kojarzyło mi się wyłącznie z kolejną stratą.

Nie znałam babci i dziadka ze strony taty wystarczająco długo, a babcia, która była mamą mojej mamy nie była wzorem dobrej, kochającej żony, co spowodowało, że uważałam siebie za niezdolną do bycia taką.

Więc wyjście za mąż nie było na szczycie mojej listy marzeń do spełnienia, chociaż akurat to się powoli zmieniało po tym, jak poznałam Evę, jej rodzinę, rodzinę Ryana i przyjaciółki Evy.

A to, co się działo w związku z nadchodzącym wydarzeniem przypominało chaos, więc znowu miałam poczucie utraty kontroli nad swoim życiem.

Innym powodem mojego złego samopoczucia było to, że jechaliśmy z Ryanem do Evy na lunch, a wszystkie posiłki u niej oznaczały masę jedzenia i niemożliwość odmowy.

Niemożliwość kontroli ilości pochłanianych kalorii.

A ja nie chciałam jeść dużo i nie mogłam się przyznać przed moją ciocią ani przed moim narzeczonym, dlaczego tak było.

Oprócz tego nadal nie wiedziałam, co było powodem dręczącego mnie złego przeczucia, a nie minęło ono od czasu naszej ostatniej rozmowy z Ryanem u Sary kilka dni temu.

Nie rozumiałam jej, Sary.

To znaczy nie rozumiałam, dlaczego Sara powiedziała nam, że nie potrzebowaliśmy rozmów z nią, bo nie zauważałam, żebyśmy dogadywali się z Ryanem lepiej bez niej niż w jej obecności.

Ryan w dalszym ciągu potrafił stawać się irytująco nadopiekuńczy i nie mówił mi wszystkiego, żeby mnie nie przestraszyć.

Nie lubiłam tego.

Kate - Zaufaj [18+]Where stories live. Discover now