Rozdział 5 - Przekona ją (Ryan)

101 19 6
                                    

Część 1

W ciągu tych tygodni, kiedy się nie widywali, Ryan nieustannie myślał o Kate, ale nie nalegał na spotkania, nie osaczał jej i po prostu czekał na jej ruch.

Chociaż niezbyt cierpliwie.

Abigail miała niedługo obchodzić swoje dwudzieste urodziny, z okazji których jej przyjaciele urządzali w niedzielę małe przyjęcie w Słoneczniku i Ryan został w to włączony, a właściwie sam się włączył, więc był zajęty nie tylko sprawami służbowymi, ale również swoimi przyjaciółmi.

Sprawa uprowadzania kobiet z lotniska SLC nie została jeszcze rozwiązana, ale to pozostawało w gestii FBI, bo Ryan i jego ekipa zrobili swoje.

Więc Ryan o tym nie myślał.

Zajął się swoim przyjacielem, który się zakochał.

Jeremy krążył wokół Jasmine tak uporczywie, że Ryan w końcu odbył z nim poważną rozmowę.

- Musisz jej powiedzieć - stwierdził pewnego dnia, kiedy spotkali się po południu w pubie przy piwie, jak czasem się spotykali po przyjacielsku, bez okazji, jak to zdarza się kumplom.

- Co takiego? Komu? - mruknął Jeremy z nieobecną miną i tonem wskazującym na to, że nie nadążał za tokiem myśli Ryana.

Jezu, facet przepadł i nawet o tym nie wiedział?

- Musisz przyznać się Jasmine, co do niej czujesz - sprecyzował Ryan, pochylając się nad blatem baru, przy którym siedzieli na czarnych hokerach i patrząc na kumpla uważnie ze zgiętą w jego kierunku szyją, przez co jego wzrok był skierowany wprost na profil zwieszonej ku blatowi głowy młodego mężczyzny, który siedział obok niego.

Nie podobało mu się to, co widział.

W tych jakże już odległych czasach, kiedy się poznali, Jeremy był gnębiony ze względu na jego przynależność etniczną przez gównianych dzieciaków w podstawówce, a Ryan wiedział, że jego przyjaciel nie miał również wsparcia w jego cholernych rodzicach, którzy obecnie oczekiwali od swojego syna czegoś innego niż zarobkowanie na tych wyrobach, jakie sprzedawali w Słoneczniku.

Nigdy nie zwracali uwagi na marzenia, talent i charakter Jeremy'ego.

Przelewali na niego swoje niespełnione pragnienia i frustracje spowodowane utratą ziemi po przodkach, co było wynikiem niefortunnego splotu zdarzeń w obojga rodzinach.

Zarówno jego tata jak i mama chcieli, żeby Jeremy był farmerem jak oni, jak ich rodzice, a może księgowym jak jego jeden wujek, ale on wybrał zawód nie dający stu procentowej pewności na świetny zarobek.

Stał się tym, kim pogardzali, czyli artystą.

Czym być może Jeremy nie zostałby, gdyby nie przyjaźń z Ryanem, wsparcie jego rodziców, a potem poznanie Abigail.

Przez to wszystko jednak ten wspaniały chłopak nie miał wysokiej samooceny i nie znał własnej wartości, chociaż dla kogoś, kto znał go powierzchownie, ich wspólne wybryki mogły być świadectwem nadmiernej pewności siebie.

Były ucieczką w głupie żarty, które robili postronnym.

Ryan wyprostował się, kiwnął głową na barmana, niemo prosząc o dolewkę ich drinków i pomyślał nad tym, co powinien powiedzieć.

- Stary, lubisz ją - bardziej stwierdził, niż zapytał przyjaciela.

Jeremy na to zwiesił głowę jeszcze niżej, co Ryan zauważył kątem oka i nie chciał tego komentować, chociaż na sekundę zacisnął zęby z ogarniającej go frustracji, więc kontynuował, nie mówiąc do kumpla, ale do swojego piwa, które barman właśnie przed nim postawił wraz z drugim obok, przed Jeremy'm, i z podkładkami pod szklanki.

Kate - Zaufaj [18+]Where stories live. Discover now