Rozdział 1 - spróbuję (Ryan)

187 18 2
                                    

Część 1



Siedem lat później, połowa sierpnia, SLC

- Spójrz na tamtego typka - Ryan wskazał palcem na pewnego mężczyznę na jednym z ekranów monitoringu strefy przylotów lotniska, w małym pokoju ochrony, gdzie stał obok swojego najlepszego kumpla i dwóch innych facetów, z którymi szukali potencjalnego podejrzanego.

Wskazał ekran, bo monitorów, przed którymi stali było dziesięć, a oni co prawda nazywali je numerami kamer, ale tego faceta było widać na trzech z nich.

Nie musiał dodawać niczego więcej, bo zachowanie dużego blondyna, na którego wskazywał, było niby luzackie, ale dla nich pełne fałszu.

Nie byli jakimiś pierwszymi lepszymi amatorami w swoim fachu i zawsze zwracali uwagę na podejrzanie się zachowujących klientów ich lotniska, ale tym razem chodziło o coś innego.

Miesiąc wcześniej FBI zorganizowało ze wszystkimi kierownikami zmian i głównymi szefami, zebranie, na którym Ryan obowiązkowo był, a na którym poinformowano ich, że prowadzone jest dochodzenie w sprawie porywania i handlu kobietami, jakie utknęło na ich terenie, a dokładniej miałoby być powiązane z przylotami do SLC samotnych dziewcząt i młodych kobiet z innych stanów.

To się działo na ich terenie, na ich lotnisku i w ostatnich dniach doprecyzowano, że najprawdopodobniej chodziło o przyloty kobiet ze wschodniego wybrzeża.

Co oznaczało, że zostali w to włączeni i przejęli tę część operacji.

Niezależnie od nacisków ze strony FBI i głównego szefa, przejęli się tym śledztwem i zamierzali zrobić dosłownie wszystko, co tylko było w ich mocy, by złapać porywaczy.

Działo się tak głównie dlatego, że byli idealistami, opiekuńczo nastawionymi do ludzi przewijających się przez ich lotnisko.

Czuli się za nich odpowiedzialni.

Ryan miał skończone dwadzieścia siedem lat i od sześciu lat pracował w ochronie lotniska SLC, a od ponad pół roku był szefem ich zmiany.

Taka kariera w tak młodym wieku powinna być powodem do dumy, ale Ryan jej nie czuł.

Nie chwalił się tym wszystkim dookoła, bo nie był z tego dumny, ale był przekonany głęboko w swojej świadomości, że dostał tę pracę przez znajomości, a nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego przełożeni naprawdę go cenili i chwalili.

Nie robili tego prosto w twarz Ryana, a między sobą i za jego plecami, więc jego samoocena nie została przez to podbudowana.

Ryanowi natomiast dokładniej chodziło o to, że jego tata, Roch Maintaining, był szefem obsługi wieży kontrolnej lotniska, gdzie pracował od trzydziestu lat, więc znał wszystkich na IA SLC.

Dlatego też dla Ryana lotnisko IA SLC było jak drugi dom, bo spędzał tu prawie tyle samo czasu, co w swoim domu rodzinnym.

Nie, nie chodziło o gównianą atmosferę w jego domu rodzinnym, bo tam było wspaniale i jego rodzice byli super.

Ich rodzina kochała się i wspierała.

Po prostu temperament i ciekawość świata przyganiały Ryana do budynków lotniska już od lat, a po raz pierwszy przybył tu jako sześciolatek, którego tata przyprowadzał co jakiś czas na godzinę lub dwie, żeby gówniarz zobaczył, gdzie pracuje jego staruszek, jak to powiedział swoim współpracownikom.

Potem, bez wątpienia, Roch żałował tego kroku przez kolejne lata, kiedy słuchał skarg na swojego młodszego syna.

Ryan bowiem już jako siedmiolatek, kiedy mógł pokonać samodzielnie odległość dzielącą go od domu do lotniska, zakradał się w każdy jego kąt, nawet do stref niedozwolonych i nigdy nie dał się złapać, ale przez jakieś dwa, trzy lata bywał widziany przez obsługę.

Kate - Zaufaj [18+]Where stories live. Discover now