Rozdział 21 - Wyjdź! (Kate)

76 18 3
                                    

Część 1


Nie, absolutnie nie byłam na to przygotowana.

Długie, wyczerpujące rozmowy, jakie prowadziłam z Sarą podczas naszych sesji psychoterapeutycznych i luźne, ale pomocne wymiany myśli, jakie prowadziły kobiety, kiedy spotykałyśmy się w ich „grupie wsparcia", pomogły mi w opanowaniu paniki i nie czułam się przerażona, więc pod tym względem byłam przygotowana.

Nie byłam przygotowana na to, że będę tam sama ze swoimi myślami w towarzystwie pomocnych, sympatycznych, ale ani trochę nie rozmownych mężczyzn, przez co moje lęki zaatakowały mnie ze zdwojoną siłą.

Siedziałam już pół godziny w poczekalni oddziału ratunkowego z Davidem i Markiem, którzy milczeli równie wytrwale, co ja i czułam napięcie każdego, najdrobniejszego mięśnia.

Nie byliśmy tam jednak tylko we trójkę.

Przez dwadzieścia minut słuchaliśmy histerycznego, głośnego zawodzenia jakiejś kobiety, której nastoletni syn znajdował się na sali operacyjnej, gdzie był operowany z powodu jakiegoś złamania otwartego po wypadku samochodowym.

Jej partner, a może mąż, siedział prawie w ciszy w porównaniu z nią, bo modlił się tylko półgłosem, upominając ją co chwilę cichym głosem, by nie traciła sił na płacz, a los ich syna powierzyła Bogu.

Wiara, wiarą, ale autentycznie miałam tego dość.

Szczęśliwie, kilka minut temu przyszedł po nich lekarz i zabrał ich do sali pooperacyjnej, bo, chociaż ich syn miał być nieprzytomny, mieli do wypisania jakieś dokumenty, a my przy okazji dowiedzieliśmy się, że operacja trwała od dwóch godzin, a oni dojechali tak późno, bo nie mieszkali w SLC.

Podobno ich syna przewieziono tu helikopterem prosto z miejsca wypadku.

Nieważne.

Westchnęłabym ze zmęczenia i z ulgi, że zrobiło się cicho, ale wciąż oddychając najciszej, jak mogłam, nasłuchiwałam kroków z korytarza.

Dlaczego więc nie usłyszałam Maggie, która nadeszła w tym momencie, tego nie wiedziałam.

Zobaczyłam tylko, że David nagle czujnie podniósł głowę, więc spojrzałam w jego stronę ze zdziwieniem, a dopiero potem usłyszałam za plecami otwierające się drzwi do poczekalni.

A przez te kilka sekund miałam okazję zaobserwować, jak zmienił się wyraz twarzy tego ciemnego, ponurego w obejściu mężczyzny.

To było tak, jakby w jego oczy zaświeciło słońce.

Z jego twarzy spojrzałam na drzwi i zobaczyłam małą, pogodną Maggie sunącą drobnymi kroczkami w jego stronę z lekkim uśmiechem na ustach.

Zbliżyła się, kiedy wstawał i po raz kolejny zaskoczył mnie, chociaż już nie powinien, kontrast między nimi.

Maggie była ładnie, kobieco zaokrąglona w biodrach i biuście, co mogło być wynikiem jej czterech ciąż, a wiedziałam, że nie zamierzali poprzestać na tym i starali się o kolejne dziecko.

Była niska, jasnowłosa, ogólnie drobna, o twarzyczce niczym porcelanowa laleczka, podczas gdy on był trochę niekształtny, rozrośnięty i wielki we wszystkie strony, zwalisty i ciemny.

I już na pierwszy rzut oka było widać, jak mocno się kochali.

- Hej - przywitała się najpierw z nim, a on nie odpowiedział, kiedy pochylił się i pocałował ją prosto w usta.

Kate - Zaufaj [18+]Where stories live. Discover now