Rozdział 18 - Dla mnie najważniejsza (Kate)

72 17 7
                                    


Cztery dni później...

Kiedy byłam już na tyle zdrowa i przytomna, żeby dotarło do mnie wszystko, co się wydarzyło i zrobiło to z pełną mocą, poczułam się, jakbym tonęła.

Dosłownie!

Poczucie straty i nadciągającej katastrofy ogarnęło mnie tak mocno, że przez cały dzień nie byłam w stanie myśleć logicznie.

A dzisiaj, kiedy wreszcie mogłam myśleć, zrobiłam to, co powinnam była zrobić dwa dni wcześniej, czyli zadzwoniłam do Sary.

Wzięłam swój telefon do ręki i wybrałam jej numer, jak tylko przypomniałam sobie, że poprzedniego dnia byłam z nią umówiona na sesję psychoterapeutyczną, o której chyba zapomniał też Ryan, bo nie wspomniał mi o tym ani słowem.

- Witaj, Kate - swoim ciepłym, przyjaznym głosem przywitała mnie moja terapeutka i nie dodała nic więcej, kiedy bez wątpienia czekała na mój ruch, czyli kilka słów z wyjaśnieniem, dlaczego tak niegrzecznie opuściłam jedną sesję bez uprzedniego powiadomienia jej o tym w jakikolwiek sposób.

- Cześć, Saro - odpowiedziałam i od razu ciągnęłam dalej - Przepraszam, że nie było mnie na wczorajszej sesji, ale chorowałam i to dość ciężko.

- Och, przykro mi - powiedziała Sara, ale ja nie przerywałam i mówiłam przez nią - Ryan natomiast był bardzo zajęty. To było coś ważnego i, cóż, chciałabym o tym z tobą porozmawiać.

- Okej - powiedziała Sara z zadowoleniem, bo już dawno powiedziała mi, że powinnam starać się rozmawiać o wszystkim, co się działo.

- Kiedy miałabyś dla mnie czas? - zapytałam.

- Poczekaj, Kate, sprawdzę mój kalendarz - odparła Sara.

Umówiłyśmy się na spotkanie następnego popołudnia, a po tym po prostu pożegnałyśmy się i rozłączyłyśmy.

Potem miałam dużo czasu dla siebie, więc nadrobiłam zaległości na uczelni, przepisując notatki, segregując zdjęcia, które przesłała mi Ianka, zapisując planowane i opuszczone przeze mnie kartkówki i zaliczenia, posprzątałam w kuchni, wstawiłam pranie i miałam czas, by odpocząć.

Dużo czasu.

To był wczesny wieczór, Ryana nie było w domu, bo pracował w tym tygodniu na popołudniową zmianę, więc byłam w domu sama.

I właśnie wtedy ktoś zapukał do drzwi.

Nie było w nich wizjera.

Nie spodziewałam się nikogo i nie byłam przygotowana na jakiekolwiek odwiedziny, więc podeszłam do nich z rezerwą, ale przecież to nie było tak, że mógł tam wejść każdy z ulicy.

Dom rodziców Ryana był dobrze chroniony i bez ich wiedzy nikt nie mógł się dostać na klatkę schodową, która łączyła ich dom z naszym apartamentem i świadomość tego mnie uspokoiła.

Po wzięciu głębszego wdechu, kiedy przypomniałam sobie te wszystkie fakty, złapałam za klucz i za klamkę, a potem otworzyłam.

- Niespodzianka! - krzyknęła kobieta, która stała za nimi i od razu weszła do środka, a za nią druga, a na ich widok rozpromieniałam się, bo mi ulżyło.

Pomyślałam, że to one właśnie były tymi, które mogły mi pomóc w tych problemach, jakie mieliśmy z Ryanem.

Dokładnie ich było mi trzeba! - pomyślałam z zadowoleniem.

- Hej, Eva - powiedziałam - Hej, Maggie - przesunęłam się, by mogły przejść, a potem zamknęłam za nimi drzwi i przekręciłam klucz.

- Hej, Słonko - powiedziała do mnie Maggie i uśmiechnęła się łagodnie, jak zawsze się uśmiechała.

Kate - Zaufaj [18+]Where stories live. Discover now