Staliśmy z Ryanem obok siebie naprzeciwko cioci Evy i jej męża, Jimmy'ego, a mnie przenikały sprzeczne uczucia.
Najważniejszym była radość, że znalazłam ją!
Znalazłam moją ciocię Evę!
Drugim była chęć spędzenia z nią jak najwięcej czasu, żebym mogła ją lepiej poznać i bym mogła zrozumieć, dlaczego wtedy, lata temu, musiała odejść.
Ale było mi też niezrozumiale smutno.
Żałowałam, że to życie, do którego się przyzwyczaiłam, kończyło się i smuciłam się, bo... nie chciałam stracić Ryana.
Tak!
Właśnie to zrozumiałam, kiedy zobaczyłam, jak radość i czułość uciekły z jego twarzy, kiedy przyznałam mu, że znalazłam to, czego szukałam w tajemnicy nawet przed nim.
Chciałam, żeby wróciły i dlatego wzięłam go za rękę i przedstawiłam go cioci Evie jako mojego narzeczonego, a to dało mi najlepszą nagrodę, jaką mogłam otrzymać.
Na przystojnej twarzy tego wspaniałego mężczyzny, mojego mężczyzny, który powiedział mi i tyle razy mi pokazał, że mnie kocha, a który zasługiwał na wszystko, co najlepsze, pojawiła się ulga, czułość i miłość.
Nie zwracałam uwagi na innych, więc zostałam zaskoczona.
- Och, ty jesteś bratanicą naszej Evy? - zawołała naraz kobieta, która stała obok Maggie, niedaleko nas i wszystko obserwowała, jak robili to też inni z bliskiej odległości lub z oddalenia.
Spojrzałam na nią, bo znałam ten głos.
Była to Lisa, a wkrótce przy niej znalazł się jej mąż, Mark, a ja zdziwiłam się, jaki ten świat jest mały.
Podobnie, jak mój narzeczony, kobieta, z którą znałam się od kilku miesięcy i mężczyzna, z którym mieszkałam, znali się i znali moją ciocię Evę, podczas gdy ja szukałam jej po SLC i nie wiedziałam, jak ją znaleźć.
Być może powinnam była wcześniej porozmawiać z Ryanem o tym, jaki był mój główny cel przyjazdu do SLC i studiowania akurat tutaj.
- Tak - przyznałam, a na to Lisa opowiedziała cioci Evie i wszystkim pozostałym historię naszego poznania się i mojej opieki nad Blondi.
Poczułam się zawstydzona tym, z jakim zachwytem opowiadała im o moim zaangażowaniu, profesjonalizmie - Och, doprawdy? - i o tym, jak bardzo Blondi mnie polubiła.
Cóż, to wiedziałam.
- Więc to ich pies u nas mieszkał - stwierdził Ryan z humorem w głosie i ze zdumieniem wprost do mojego ucha, kiedy pochylił się nade mną, wciąż ramionami obejmując mnie pod żebrami.
Trzymałam dłonie na jego męskich, silnych, żylastych, lekko i seksownie owłosionych przedramionach i nie czułam się z tym, z tą ostentacyjną bliskością, ani trochę niekomfortowo czy w ogóle źle.
Po prostu czułam, że Ryan mnie wspierał.
- U was? - Lisa otworzyła szeroko oczy, ale nie był to wyraz szoku i niesmaku, a raczej żartobliwa aprobata.
Potem, kiedy już to omówiliśmy, stałam przy cioci Evie, a ona co chwilę odwracała się do zgromadzonego tłumu, który mnie peszył i przerażał, ale za plecami czułam ciepłą, twardą, bezpieczną obecność mojego mężczyzny.
Więc przetrwałam z uśmiechem na ustach.
Podchodzili do nas kolejni ludzie, przedstawiano mi dzieci, opowiadano o relacjach i zależnościach między nimi, a ja otwierałam coraz szerzej oczy, starałam się to wszystko zapamiętać i zrozumieć, ale przede wszystkim docierało do mnie coraz silniej to, jak wiele straciłam przez te wszystkie lata, kiedy nie było w moim życiu cioci Evy.
YOU ARE READING
Kate - Zaufaj [18+]
RomanceKasia, Cathy, Kate, zdobyła pełne stypendium na studia medyczne w Nowym Jorku i przyjechała z Polski, żeby je podjąć. Ale nie tego pragnęła. Nikt nie wie, jaka jest naprawdę i o czym marzy. Ryan ma wspaniałą, wspierająca rodzinę i wielu przyjaciół...