Rozdział 2 - Och, Jane (Kate)

152 19 3
                                    

Ponieważ nie mam czasu na sprawdzenie drugiej części tego rozdziału, więc dam Wam go jutro.

a na razie:

Część 1


Tydzień i dwa dni później...

Był wczesny wrześniowy poranek i wyszłam z siłowni, do której zapisałam się następnego dnia po moim przyjeździe do SLC, ale myślałam wyłącznie o tym, co jeszcze mogłabym zrobić, by znaleźć te kobiety, na których tak bardzo mi zależało.

Fakt, że od razu w hali przylotów na lotnisku SLC, kiedy przyleciałam z Nowego Jorku, znalazł mnie mężczyzna, który twierdził, że zna Jane, ale nie umiał się z nią połączyć, by mi to udowodnić, a ona sama wciąż się do mnie nie odzywała, nie napawał mnie optymizmem.

Czułam, że coś się jej stało i że to nie było dobre.

Oczywiście, nie mogłam zaalarmować żadnych władz, nie mogłam nigdzie zgłosić jej zaginięcia między innymi dlatego, że wtedy wszelkie niepowołane osoby dowiedziałyby się, gdzie byłam i co robiłam.

Nie miałam też bliższego kontaktu z rodziną Jane, chociaż znałam ich, to znaczy spotkaliśmy się raz czy dwa przy okazji ich wizyt u Jane w akademiku.

Wiedziałam więc dość dobrze, że nie martwiliby się o nią, bo ją doskonale znali, a ona bardzo często znikała na kilka tygodni bez jednego słowa wyjaśnienia, a potem wracała cała i zdrowa.

I to był drugi z bardzo ważnych powodów, dla których nie mogłam zaalarmować żadnych władz.

Niestety.

Z ciężkim westchnieniem podeszłam do stojącej na parkingu siłowni trochę starej, błękitnej Micry Nissana, którą kupiłam sobie następnego dnia po zameldowaniu się w akademiku z pieniędzy, jakie dostałam po sprzedaży samochodu, który ponad rok temu kupili mi rodzice.

Dzięki Bogu za transakcje bezgotówkowe.

Chociaż z drugiej strony, byłam zarejestrowana na Wydziale Weterynarii tutejszego Uniwersytetu jako ja.

Oficjalnie.

Załatwiłam sobie przeniesienie przysłanych z Polski dokumentów, które dały mi stypendium w Nowym Jorku, napisałam prośbę o stypendium tutaj i napisałam prośbę o zwolnienie z niektórych egzaminów na pierwszym roku, więc mogłabym od razu zapisać się na kilka zajęć z drugiego roku.

Jeszcze nie dostałam odpowiedzi, ale, nawet jeśli odpowiedzi byłyby negatywne, dałabym radę.

Chociaż o stypendium bym walczyła z różnych powodów.

Pokój, który miałam dzielić z Jane w akademiku miałam również zapisany na swoje nazwisko, z moją wizą studencką, więc polska ambasada i tutejszy konsulat wiedziałyby, gdzie mnie szukać.

Gdyby ktoś mnie szukał.

Nie było niczego tajnego w moich działaniach oprócz... cóż, normalnej rozmowy na ich temat.

Jeśli ktoś by mnie szukał.

Ale miałam pewność, że tych, przed którymi trochę jakby uciekłam, nie zainteresowało to wszystko, co wyprawiałam przez ostatnie ponad pół roku, wydzwaniając do urzędów, pisząc do władz jednego i drugiego uniwersytetu, a nawet sprzedając samochód.

Wystarczyło, że co jakiś czas wysłałam im zdjęcia z mojego cudownego, pełnego sukcesów życia w USA i nie skarżyłam się.

Tamten samochód, czerwony kabriolet Mercedesa z czarnym podnoszonym dachem, zaocznie kupili mi rodzice, więc nie miałam żadnego wpływu na jego markę, typ a nawet kolor.

Kate - Zaufaj [18+]Where stories live. Discover now