Rozdział 19 - To był on (Ryan)

77 19 4
                                    


Cztery dni później...

Telefon Ryana zadzwonił dokładnie w tej samej chwili, kiedy ten otwierał drzwi do swojego pickupa, stojącego na parkingu dla pracowników przy lotnisku.

Wyjął go z wewnętrznej kieszeni swojej zimowej kurtki, zobaczył na ekranie imię David, więc przesunął palcem, by odebrać.

- Yo - mruknął na powitanie, a facet z drugiej strony linii nie odpowiedział tym samym, tylko od razu rzucił informację:

- Abigail została znaleziona przez FBI w Nowym Meksyku - zaczął i Ryan wziął głęboki wdech, ale nie miał szansy na inną reakcję - Już wraca do domu. Będą Cessną jutro po południu na twoim lotnisku - David streścił błyskawicznie jednym tchem i przerwał na tym, a Ryan uznał, że to było wszystko, chociaż David się nie rozłączył, jak zawsze to robił.

- Będę czekał - poinformował go Ryan.

- A jak ty się czujesz? - zapytał David i to było dziwne, chociaż może nie tak bardzo, zważywszy na fakt, że odbyli dwie długie rozmowy, z czego jedną w pracowni Filipa.

Może nazwa pracownia nie odpowiadała temu, co Filip miał w tym mieszkaniu, ale innej Ryan nie wymyśli, a działo się tak, bo było to pomieszczenie, które miało wydzieloną za pomocą krótkiej ścianki działowej przestrzenią na spotkania i większą przestrzenią, która była odpowiednikiem ich pokoju monitoringu.

Gdyby wcześniej nie wiedział, po ujrzeniu tego domyśliłby się, że ten facet był informatykiem, guru komputerowym lub hakerem.

Ale Ryan wiedział, że Filip był każdym z nich.

Ta rozmowa odbyła się przy pizzy, piwie i w towarzystwie, na które Ryan nie był do końca przygotowany, ale dała mu całkiem dobre spojrzenie, nowy pogląd na kwestię ochrony osobowej.

- Nie możesz do tego podchodzić osobiście - powiedział mu Mark, który też tam był, a brał właśnie z wielkiego talerza do pizzy kawałek takiej z kilkoma rodzajami sera, więc patrzył uważnie i tylko na to, bo ser ciągnął się za jego ręką.

- Nie angażuj się uczuciowo, bo stracisz czujność - dodał David.

- Nie o to teraz chodzi - mruknął na nich Strzała, facet, który przywiózł im tą pizzę, talerze i kilka rodzajów sosu.

Strzała miał na imię Chris i był właścicielem włoskiej restauracji, który prawie się obraził, kiedy zamówili u niego pizzę.

Uważał, że to danie, jak jest podawane w Stanach, jest tak mało włoskie, że nie powinno się go jeść.

Ale zrobił je dla nich.

- A o co? - zaczepnie zainteresował się Driver.

- A o to, że Ryan bierze za bardzo do siebie to, co stało się z Abigail - wyjaśnił Strzała cierpliwie i spojrzał na Drivera z pobłażaniem.

Z tego, co Ryan wiedział, ci faceci byli w podobnym wieku, ale Driver wciąż zachowywał się jak trzpiotowaty nastolatek, a Strzała był wobec niego niczym odpowiedzialny ojciec.

Jednak Ryan wiedział już, że działo się tak dopiero od niedawna, odkąd żona Chrisa była w ciąży.

- Dobra, może przesadzałem - przyznał Ryan, opuszczając wzrok na swoje kolana - To Abigail była zbyt uparta na to, by poczekać lub dać się odwieźć do domu, jak jechałem do szpitala z Kate.

- Taaa - mruknął David, mając swoją kudłatą gębę pełną gorącej pizzy - Najwahniejhe, heby się znalaza.

Tak, to było najważniejsze, żeby Abigail się odnalazła.

Kate - Zaufaj [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz