Rozdział 9 - Ideał (Ryan)

99 15 2
                                    


Luty

Ryan siedział wysoko na widowni pływalni krytej jakiejś uczelni na południu kraju z basenem wielkości olimpijskiego i bez zainteresowania obserwował kolejnych zawodników przystępujących do kolejnych konkurencji.

Nie przybył tu, by obserwować zawody.

Tak naprawdę gówno go one obchodziły.

Przyjechał do tego odległego miasta na zawody stanowe, które miały wyłonić uczelnianą drużynę do zawodów w pływaniu na szczeblu krajowym tylko po to, by wspierać Kate.

By być z nią.

Między nimi było dobrze.

Byli blisko.

Dotykali się, a właściwie Ryan dotykał Kate, ale ona nie uciekała, nie unikała go, co też było dobre.

Od tego czasu, kiedy Kate poprosiła go o przytulenie, kiedy wspólnie oglądali film na jego kanapie w salonie, Ryan ciągle, przy każdej okazji dotykał jej, przelotnie głaskał jej włosy, łopatki lub całkiem ją przytulał, chociaż były to bardziej przytulasy braterskie, niż cokolwiek innego, jak na przykład jakieś pieszczoty, czułości.

Ryan chciałby mieć więcej, ale nie narzekał.

Cieszył się z tego, co zechciała mu dać.

Za pierwszym razem, kiedy następnego dnia rano po ich wieczorze filmowym Ryan podszedł do Kate, stojącej w kuchni przy blacie i zbliżył swój przód do jej pleców tak bardzo, że przylgnął do niej na kilka sekund, dziewczyna zesztywniała i dało się wyczuć, że chciała uciec.

Ryan nie dał jej na to szansy.

- Dzień dobry - powiedział do niej zwyczajnym tonem, jakby to było coś, co robili zawsze, codziennie, i wyciągnął rękę, by wyjąć dla siebie kubek z szafki nad jej głową,

- Dzień dobry - odparła Kate o wiele mniej swobodnie, a kiedy Ryan na nią spojrzał od góry, zobaczył czerwień wypływającą na jej szyję i policzki.

Ustąpił wtedy, udając, że to, co zrobił było naturalne, odsunął się na bok i po prostu zaczął przygotowywać sobie kawę.

Było oczywiste, że dla Kate nie było to naturalne, ale to Ryan wiedział już wcześniej, bo kilka razy zauważył, jak zesztywniała, odsunęła się od niego, a nawet uciekła z pomieszczenia, kiedy się do niej zbliżył.

To, co mieli teraz było gigantycznym krokiem w przód.

Oczywistym było to, że Kate nie lubiła, kiedy choćby trochę naruszano jej przestrzeń osobistą.

Ryan zaczął ją stopniowo do siebie przekonywać, oswajać ją z myślą, że był obok, przyzwyczajać do swojego dotyku i robił to z premedytacją powoli, ale z determinacją, nie odpuszczając żadnej okazji.

Przez kilka kolejnych dni były to niby przypadkowe muśnięcia, jak ludzie to robili, na przykład na powitanie, stojąc obok siebie, rozmawiając.

Codziennie, raz za razem, Ryan witał się z Kate, dotykając jej pleców, przedramion, a potem kładąc swoją dłoń między jej łopatkami, gładząc jej włosy lub chwytając jej dłoń w swoje palce.

Ostatnio postąpił o krok dalej, bo przytrzymał przez kilka sekund płaską dłoń na jej lędźwiach.

Kate już nie sztywniała, nie odsuwała się, ale nadal nie potrafiła być całkiem rozluźniona, patrzeć mu prostu w oczy i mówić swobodnie podczas tych gestów.

Kate - Zaufaj [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz