Zwiększałem nachylenie bieżni aż nie poczułem piekącego bólu w łydkach. Od tego momentu musiałem wytrzymać jeszcze parę minut zanim znowu przejdę do spokojnego truchtu.
— To co się stało z Wiktorem?
— Szkoda gadać.
Diana biegła całkiem niezłym tempem, w ogóle nie dając po sobie poznać, że jest zadyszana. Jej kondycja zdecydowanie była lepsza od mojej.
— Ale kazałeś mu spierdalać, tak?
— Dokładnie tak — przyznałem i przez to prawie spadłem z bieżni. Podzielność uwagi nie była moją mocną stroną.
Zmniejszyłem tempo i wyciągnąłem telefon. Zrobiłem zdjęcie siłowni za moimi plecami i zacząłem przygotowywać je, aby było godne zawiśnięcia w moich relacjach.
Diana zaśmiała się pod nosem i kazała przestać mi się obijać. Odmruknąłem coś i kliknąłem „publikuj" na telefonie.
— Jaki Internet jest złudny, twoi obserwujący serio muszą myśleć, że odbywasz całkiem dobry trening na siłowni.
— A co? Nie widać po mnie? — zakpiłem.
Nie wiem nawet po co chodziłem na siłownie. Może tylko po to, żeby nie przytyć zbyt mocno, w końcu jedzenie na wynos nie stroniło od kalorii, a ja pasłem się nim aż nazbyt często. Mimo to pozostawałem chudy, co chyba mogłem zawdzięczać robieniu cardio przynajmniej raz w tygodniu. Taki mieliśmy zwyczaj z Dianą, chociaż ona miała idealną, wysportowaną sylwetkę. Była bardzo zgrabna, w przeciwieństwie do mnie; miałem nogi jak patyki, ale przynajmniej mój brzuch pozostawał płaski (tak samo jak dupa, niestety).
— O której mamy paznokcie?
Popatrzyłem na zegarek.
— Za czterdzieści pięć minut.
Diana wyłączyła bieżnię i zeszła z niej, a potem przeciągnęła się.
— Prysznic? — zaproponowała, na co ochoczo zgodziłem się.
Nie mogłem powiedzieć, że nienawidziłem siłowni, ale był to raczej przykry obowiązek, który musiałem wykonać niż przyjemność z mojej strony. Zazdrościłem Dianie, że lubiła ćwiczyć i przychodziła tutaj częściej niż ja, ale niestety nie byłem w stanie zmienić swojego nastawienia. Cieknący pot po plecach do mnie nie przemawiał, w dodatku spocona twarz na której wychodziły mi później syfy też nie była zachęcająca. A co jak co, ale o swoją buzię musiałem dbać bardziej niż przeciętny obywatel, w końcu to to najbardziej się klikało w Internecie, zaraz po fakcie, że miałem pieniądze i pozwalałem sobie codziennie na rzeczy, o których reszta mogła pomarzyć.
Wziąłem szybki prysznic, myjąc dokładnie buzię i już po chwili zamawialiśmy Ubera, który miał nas zawieźć do kosmetyczki.
— To może tym razem zrobisz sobie jakiś kolor na paznokciach?
— Nie ma takiej opcji, Diana, już o tym rozmawialiśmy — westchnąłem ciężko. — Może jeszcze tęczę sobie pierdolnę, żeby być bardziej dosłownym?
— Ja jestem za. Może William wziąłby to za znak.
Przewróciłem oczami. Jakbym nie mógł założyć koszulki z tęczową flagą, którą miałem w szafie, kiedy będę z nim rozmawiać. To już brzmiało jak konkretny plan i nieironicznie zacząłem się nad nim zastanawiać.
![](https://img.wattpad.com/cover/353401960-288-k235115.jpg)
CZYTASZ
Wake up, I miss you
General FictionIgnacy zaczął udostępniać swoje życie w Internecie z nudów. Szybko jednak przerodziło się to w coś większego. Sam nie wiedział od czego zależał jego fenomen w sieci, a przecież obserwujących przybywało mu z każdym kolejnym dniem, kiedy tylko publiko...