Rozmawiałem z Williamem, zanim jeszcze wybrałem się do Diany, aż rodzice nie weszli do mojego pokoju, zaalarmowani moim chichotem, który raczej rzadko się zdarzał (aż do teraz).
— Z kim tak rozmawiasz i czy mógłbyś być trochę ciszej?
— Z Dianą — skłamałem, modląc się, aby William nie pisnął ani słowa. — I tak, będę ciszej.
— Przecież zaraz się widzicie.
— No to co. — Wzruszyłem ramionami.
Mama westchnęła i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Zaśmiałem się pod nosem.
— Czyli jestem teraz twoim brudnym sekrecikiem? — zapytał.
— Nie obraź się, ale tak — odpowiedziałem szczerze. — Oni chyba jeszcze nie są gotowi na przetrawienie faktu, że rozmawiam z przypadkowymi osobami w Internecie.
— Radzę korzystać ze słuchawek w takim razie.
— Nie lubię nie słyszeć, co się dookoła mnie dzieję, ale masz chyba rację — przyznałem. — Dobra, pomóż mi wybrać outfit do Diany. — Postawiłem telefon na biurku tak, żeby kamera obejmowała całą moją osobę i obróciłem się dookoła. — Co myślimy?
— A idziesz tam jako kumpel czy kochanek?
— Ja? Z Dianą!? — prychnąłem. — Zaufaj mi, że tutaj nigdy nic się nie wydarzy, więc możesz spać spokojnie.
— Uwierz mi, że serio będzie spało mi się lepiej. Czyli to twoja taka bestie?
— Dokładnie. Nic więcej. — Nie chciałem mówić, że kiedyś próbowaliśmy czegoś ze sobą, zanim totalnie uznałem, że kobiety nie są dla mnie. Nie musiał o tym wiedzieć, a też nie chciałem przyznawać się otwarcie do bycia gejem, bo jednak nie ufałem mu (jeszcze) w takim stopniu. Taka informacja, jeśli rozległaby się po Internecie, mogłaby średnio zadowolić moich rodziców i nanieść skazę na ich wizerunku w towarzystwie.
— Spoko. To myślę, że zamień te jeansy na dresy, a sweter na bluzę.
— Myślałem o tym, ale nie wiem, czy rodzice wypuszczą mnie tak z domu.
— Serio? — zdziwił się. — A co im do tego?
— Plotki.
— Brzmi śmiesznie, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak uzewnętrzniasz się w necie.
— Ale co ty tak naprawdę o mnie wiesz z tego Internetu? Że jestem rudy i mam brązowe oczy. Coś jeszcze?
— Chyba masz na nazwisko Król, ale ciężko mi w to uwierzyć.
— A jednak. IgnacyTheKing naprawdę się tak nazywa.
Zaśmiał się i był to miód na moje uszy. Lubiłem, gdy śmiał się z moich kiepskich tekstów.
— Drogi Królu — odezwał się, cudem powstrzymując śmiech — uważam, że walić twoich rodziców i powinieneś wyjść z domu ubrany tak, jak naprawdę tego chcesz.
— Dobra — zgodziłem się niechętnie i zacząłem przebierać się poza kadrem, chociaż kusiło mnie zrobić to na wizji. — Ale jak nie będę odzywał się przez tydzień, to sam to na siebie ściągnąłeś.
— Damy radę — zapewnił mnie.
Stanąłem przed nim odziany w dresy i za dużą o trzy rozmiary bluzę. Niech żyją ciuchy kupowane z tanich sieciówek, ukrywane przed rodzicami.
— Do I look cute?
— Yeah. Definitely.
Wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu. Naprawdę nie chciałem kończyć rozmowy z nim, ale Diana nigdy by mi nie wybaczyła postawienia go ponad ją, dlatego musiałem się zbierać.
YOU ARE READING
Wake up, I miss you
General FictionIgnacy zaczął udostępniać swoje życie w Internecie z nudów. Szybko jednak przerodziło się to w coś większego. Sam nie wiedział od czego zależał jego fenomen w sieci, a przecież obserwujących przybywało mu z każdym kolejnym dniem, kiedy tylko publiko...