28. Nieproszeni goście.

4.3K 208 10
                                    

-Lily!- Xander zamyka mnie w żelaznym uścisku, nie potrafię się z niego uwolnić, więc staram się czerpać przyjemność z czułości, którą mi okazuje. -Co z tobą? Już jest wszystko okej.- mówi łapiąc mnie za policzki.- To była jednorazowa akcja, co nie?

Kiwam głową a on jeszcze raz mnie przytula, chwilę później dołącza do nas Cody a nawet Olivier. Ja ich nie obejmuję stoję jak słup, co jeśli oni też mnie okłamali? Gdy puszczają mnie z objęć, rozglądam się w poszukiwaniu Syriusza. Chcę go teraz pogłaskać i zabrać z sobą do pokoju, chcę zaszyć się głęboko pod kołdrą z książką.

-Gdzie jest pies?- pytam cicho.

-Chyba w twoim pokoju.- odpowiada Olivier- Nie chciał z niego wychodzić.

-Chcesz iść do siebie?- słysze niski baryton, kiwam głową twierdząco.- Idź, kochanie. Potem przyniosę ci coś do picia.

Wchodzę po stromych schodach, zdaleka błyszczą, ale jest na nich dużo kurzu. Denerwuje mnie to, strącam kurz stopą, ale jest go za dużo. Staram się go zignorować, więc po cichu liczę przebyte schody.

Mój pokój rzeczywiście jest czysty, książki nie walają się już po podłodze, ubrania nie leżą w kącie. Idę do szafy, wyciągam z niej swoją ulubioną bluzę w śnieżynki, przekładam ją przez głowę, od razu robi mi się cieplej. Chwytam za książkę i zakopuje się pod kołdrą, chciałabym, żeby James przyszedł i ze mną porozmawiał.

Chciałabym, żeby był tutaj Victor, nie mogę teraz nawet do niego zadzwonić, nie mam swojego telefonu. Zaczyna mi go brakować. Przekartkowuje książkę i nawet nie wiem o czym już czytam, nie mogę zapamiętać imion bohaterów, lub kim dla siebie są.

***

-Ale miękkie to łóżko.- jęknął Olivier rzucając się na moje sporej wielkości łóżko, pokryte teraz kocem i tysiącem poduszek. Podkulam delikatnie nogi i odkładam książkę na nocną szafkę, Olivier przyszedł do mnie sam a to nie zdarza się rzadko.- Co ty czytasz?- pyta i zabiera książkę z szafki.- Jakieś romansidło.- parska.- Molly też czyta takie gówna.

-Molly?- pytam zdezorientowana.

-Znaczy...nastolatki teraz czytają takie gówna, wiesz o co chodzi.- próbuje wybrnąć z sytuacji, ale ja chcę pociągnąć go za język.

-Kim jest Molly?- dopytuję.- No powiedz, to poprawi mi humor!

Mój brat porusza się nieznacznie i zaciska boleśnie usta, nie wiem dlaczego, tak bardzo broni się przed odpowiedzią, wstydzi się?

-To taka...koleżanka.

-Lubisz ją?

-Nie twój interes.- uderzył we mnie puchatą poduszką.- Wyłazisz z tego pokoju, natychmiast!

-Ale to mój pokój.- oburzyłam się, nie byłam w nastroju do jego zaczepek. Odwróciłam się na drugi bok, ale nie minęło to długo. Chłopak wsunął swoję ręce pod moje biodra i przerzucił mnie przez ramię, zapiszczałam cicho, bo nagle zrobiło się dla mnie na wysoko.

Chłopak podążał przed siebie, rechocząc radośnie. Z Olivier'em miałam najsłabszą relacje, znacznie różniliśmy się od siebie. On był twardy a ja byłam beksą, on lubił stawiać na swoim a ja nie zawsze potrafiłam mieć swoje zdanie.

-Co to za hałasy?- zapytałam ocierając łzę z kąciku oka. Do moich uszu dobiegł dźwięk muzyki, co nie wróżyło nic dobrego. Słyszałam też obce głosy, co przeraziło mnie jeszcze bardziej. Zaczełam nieskutecznie wyrywać się z objęć brata.

-Ojciec pojechał na jakieś spotkanie.- odezwał się po chwili.- Xander zaproponował imprezę, wiesz, tak dla rozluźnienia atmosfery.

-Kto tam jest?- zapytałam ostro.

-Znajomi z szkoły i  drużyny.- odpowiedział a ja zaczełam jeszcze mocniej się szarpać. Nie miałam ochoty widzieć tych ludzi a co gorsza, z nimi rozmawiać, oni widzieli we mnie dziwolągą, który odstaje od społeczeństwa. Nie byłam dla nich nikim znaczącym i nie mieli problemu by ze mnie szydzić. Do mojej głowy wróciły komentarze zamieszczane pod szkolnym postem, może powinnam pomówić o tym z James'em? Albo Larą?

Wbiłam paznokcie w ramię swojego wysokiego brata na co syknął z bólu, dopiero teraz zaczełam podejrzewać, że Olivier mógł już sporo wypić, nawet nie przyjrzałam się jego oczom.

Tak właściwe, to, która była godzina, czy aż tak zatraciłam się w książce? Dopiero teraz zaczełam żałować utraty telefonu. Znowu chciałam wrócić do pokoju i siedzieć w swoim własnym towarzystwie. Muzyka dobiegała do mnie coraz bardziej, jeśli dobrze rejestrowałam, to leciała jakaś piosenka z repertuaru Beyonce.

Mój brat nawet nie myślał o puszczeniu mnie, a zbliżaliśmy się do końca schodów. Gdy moje stopy dotknęły ziemi, Olivier dalej stał za mną. Otaczał mnie tłum ludzi i własnie, to mnie przerażało. Miałam świadomość tego, że moi bracia byli popularni i lubiani, nie sądziłam jednak, że aż tak.

—Lily!— wrzasnął mój oprawca.— Ojciec wspominał o jakiś lekach dla ciebie, leżą w kuchni, gdzieś na blacie!— wrzeszczał by muzyka go nie zagłuszała. Chwilę potem zniknął.

Nieprzyjemny zapach papierosów uderzył we mnie, jak chmura dymu. Ludzie ocierali się o siebie i śmierdzieli alkoholem, zarzuciłam na głowę kaptur bluzy, i zaczełam się przeciskać przez ciała nastolatków. Starałam się jak najbardziej skulić w bawełnianym materiale, naciągnęłam na dłonie rękawy i nie chciałam skupić na sobie niczyjej uwagi.

Większość osób zdecydowała się pójść tańczyć na środku salonu, więc kuchnia była pusta. Na blacie stały butelki z alkoholem i opakowania po papierosach, puste szklanki a co jakiś czas wiedziałam rozlaną kałuże trunku. Dopiero po chwili, natrafiłam na pudełko, w którym miały być tabletki. Opakowanie podpisane zostało dużymi literami.

"LILY"

Było jednak puste, ktoś wyciągnął każdą z tabletek i zostawił puste opakowanie. Wezbrała się we mnie złość, ktoś bez pytania ruszył moje rzeczy, może nie chciałam ich brać, ale były moje. Jeśli lekarze przepisują tabletki, to znaczy, że są one komuś potrzebne, za cholerę nie wiedziałam po co mi te tabletki.

Z wściekłością rzuciłam pudełko na ziemię i przygniotłam je nogą. Włosy opadały mi na oczy, co zaczęło mi przeszkadzać, białe kosmyki łaskotały moje policzki lekko zaróżowiony nos. Pociągnełam za nie mocno, ale nic.

Odwróciłam się na pięcie, z moich oczu zaczeły wylatywać łzy. Podczas przepychania się, niemal dwa razy prawie upadłam. Czułam na sobie spojrzenia kilku osób, czułam je na sobie, dopóki nie wpadłam na kogoś.

Od razu rozpoznałam ten zapach i objęłam chłopaka rękoma, choć wtedy chciałam od niego dystansu, to teraz pragnęłam jego dotyku. Chciałam by mnie przytulał, całował a nawet prawił komplementy. Pragnęłam jego bliskość, chciałam po prostu jego.




Secrets Of My Father 16+Where stories live. Discover now