10. Córki się rozpieszcza.

5.8K 249 21
                                    

Od czasu przyjazdu do domu, Syriusz stał się dla mnie najlepszym przyjacielem. Był wielką puchatą kulką i z łatwością można by było pomylić go z misiem, w moim pokoju gościło teraz psie legowisko a Natalie rano napełniała niebieską miseczkę jedną z najlepszych karm dostępnych na rynku.

Dziś była pierwsza sobota, którą spędzałam w domu. Nie miałam planów co będę robić, wszystko miało być na spontanie. Zacznijmy od tego, że obudził mnie Nowofundland próbujący ściągnąć mi skarpetkę. Na wyświetlaczu mojego telefonu widniała godzina ósma zero trzy, zazwyczaj sama z siebie wstawałam wcześnie co zawsze mnie strasznie irytowało. Na stopy włożyłam szare kapcie i jeszcze w piżamie ruszyłam do swojej łazienki by umyć zęby, tak jak zawsze szorowałam na tyle mocno by z moich dziąseł zaczeła cieknąć krew.

Białe włosy spiełam w luźnego warkocza i włożyłam na siebie szary komplet dresowy, nigdy nie miałam w zwyczaju jedzenia śniadań. Teraz jednak Natalie zawsze pilnowała bym je z samego rana jadła, kobieta miała tak dobrą intuicję, że śniadanie zawsze przygotowane już było gdy tylko wstałam.

Tak było też dzisiaj.

Na stole w jadalni stała miska z owsianką i owocami, z boku stał też czarny kubek z parująca herbatą.

–Dzień dobry– powiedziałam cicho siadając i biorąc łyżkę do rąk.

–Dzień dobry, Lily– odpowiedziała kobieta stawiając naprzeciwko mnie trzy talerze z jajecznicą i bekonem.

Chwilę puźniej przyszli chłopcy i od razu zabrali się za jedzenie śniadania, które przygotowała dla nich gosposia. Cody ubrany był w czarny komplet dresowy, Olivier w niebieskie dżinsy i koszulę jakiegoś zespołu a Xander...codziennie witał nas w piżamie.

–Jakie plany na dzisiaj?– odezwał się Xander przymykając oczy z zmęczenia.

Chłopcy mruczeli coś pomiędzy sobą ale mój telefon wtedy zawirował a ja nieczęsto dostawałam wiadomości.

Od nieznany: Cześć to ja Victor, chodzimy razem do szkoły. Nie chcesz może przyjść wieczorem na moją imprezę? Będzie alkohol i na prawdę świetni ludzie.

Zmarszczyłam brwi.

–Znacie jakiegoś Victora, który organizuje impreze?– zapytałam a Olivier wyrwał mi komórkę z rąk.

Chwilę później oddał mi ją z szerokim uśmiechem.

Do nieznany: Odpierdol się od mojej siostry, Victor. Dobrze ci radzę.

Super. Na pewno będę mieć dużo znajomych.

–Czemu to zrobiłeś!?– pisnełam przepełniona emocjami.

Olivier przewrócił jednak oczami i nawet na mnie nie patrzył, całą swoją uwagę poświęcił swojemu telefonowi i śniadaniu. Z samego rana jedynie Xander był rozgadany, mimo, że ten chłopak wracał do domu nad ranem to zawsze był pełen życia. Po zjedzeniu śniadania, w przeciwieństwie do chłopców sama wyniosłam talerz do kuchni, chwilę puźniej ruszyłam do swojego pokoju.

Stałam przed dużą półką, która mieściła książki. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że przeczytałam już wszystko. Brakowało mi nowej historii i nowych przeżyć, których doznawałam podczas czytania. Ojciec od dnia mojego przyjazdu powtarzał mi, że gdy będę tego chciała to mam do niego przyjść. Książki w końcu były zachcianką a nie rzeczą potzrebną, nie wiem czy tata nie uzna tego za błachostkę.

Zaryzykuję.

Zeszłam do salonu w poszukiwaniu naszego lokaja, Patrick ubrany w swój bordowy garnitur, dorzucał właśnie drewno do kominka. Podeszłam bliżej, nie byłam w stu procentach pewna tego co chciałam zrobić.

–Patrick– odezwałam się.

Mężczyzna z szerokim uśmiechem obrócił się w moją stronę, jego duże oczy błyszczały a ogień z kominka się w nich odbijał.

–Panienka, Lili– odpowiedział zakładając ręce za plecy– W czym ci mogę pomóc?

Przegryzłam swoją dolną wargę i przeskakiwałam z nogi na nogę, był to efekt mojego zdenerwowania.

–Gdzie jest mój tata?

–Najprawdopodobnie w gabinecie– uśmiechnął się– Chodź zapytam czy ma teraz czas by z tobą porozmawiać.

Starszy mężczyzna wyprzedził mnie i zaczął wchodzić po schodach, ile razy bym tu nie przechodziła to zawsze obrazy na ścianach będą mnie zachwycać. Były różne, bardziej kolorowe i te mniej, niektóre były proste a inne miały wiele dziwnych kształtów i nie potrafiłam dostrzec co jest na nich namalowane. Po czasie weszliśmy w korytarz do którego nie miałam wchodzić, tutaj ściany były granatowe a długie dywany miały kolor szkarłatnej czerwieni. Czuć było tutaj niepokój i mrok, pod ścianą stała również długa skórzana kanapa. Tutaj nie było obrazów i słychać było tylko tykanie zegara, przed drzwiami przy których zatrzymał się Patrick, stał mężczyzna. Był szeroki w barkach, ubrany był w czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę, w uchu miał słuchawkę a na oczach ciemne okulary.

Patrick gestem dłoni zatrzymał mnie a sam wszedł do środka, nie minęła długa chwila zanim wyszedł z pokoju.

–Wejdź, Lily.

Posłałam lokajowi blady uśmiech i złapałam za gałkę u drzwi, przekręciłam ją w odpowiednią stronę i weszłam do środka. Przywitał mnie zapach tytoniu zmieszanego z wodą kolońską, całe pomieszczenie urządzone było w ciemnych kolorach. Szafy i półki na książki były w kolorze ciemnego drewna, skórzana kanapa była czarna a biurko utrzymane została w kolorze czerni. Tak samo jak fotel na, którym siedział teraz ojciec.

Ubrany był elegancko, biała koszula, ciemne spodnie i tego samego koloru kamizelka. Włosy miał lekko zaczesane do tyłu, na jego ustach błąkał się uśmiech. Na blacie biurka leżały papiery, długopisy, popielniczka i niedopalone cygaro. Ojciec wskazał mi miejsce na kanapie a ja posłusznie na nim usiadłam.

–Czego potrzebujesz, kochanie?– pytanie pada z jego ust.

Moje ciało ogarnia strach i niezręczność, włoski na karku stają dęba, gdybym mogła to zapadłabym się pod ziemię. Głęboko.

–Ja..ja...chciałam cię o coś poprosić– zaczynam nie pewnie, tata jednak dalej się uśmiecha– Przeczytałam już swoje wszystkie książki i..

–Wyślij mi listę.

Otwieram szerszej oczy.

–Co?

–Wyślij mi listę, jakie książki mam zamówić– mówi spokojnie– Dlaczego jesteś zaskoczona?

–Myślałam, że uznasz książki za błachostkę i po prostu...– zaczełam się nieumiejętnie tłumaczyć.

–Zamówię ci to co będziesz chciała, jesteś moją córką a córki się rozpieszcza– Powiedział przenosząc wzrok na jedną z kartek leżącą na meblu– Teraz wybacz mi słoneczko, ale mam dużo pracy.

–Mhm– mruknełam wychodząc.

***

Zanim poszłam spać, pod moimi drzwiami zostały postawione siatki. Była w nich masa książek, o połowę z nich nie prosiłam. Dodatkowo wszystkie kupione zostały stacjonarnie, mój ojciec jest w chuj bogaty.

Secrets Of My Father 16+Where stories live. Discover now