13. Dziewczyna z łazienki

5.5K 242 6
                                    

Gdy tylko przekraczam próg szkoły, mam nadzieję na lepszy tydzień. Chciałabym go przeżyć spokojnie i raczej się nie wychylać.

Lizzy dopada mnie już na parkingu, ma na sobie szerokie dżinsy, czerwony top i czarną kurtkę. Jej makijaż jest dzisiaj mocny a na uszach ma kolczyki w kształcie dużych kół, jej brązowe włosy upietę są w dwa koki. W drodze do budynku dziewczyna narzeka na swoich rodziców i brata, typowe problemy.

Dzisiaj jest zimniej niż zwykle i sama podziwiam Lizzy, że nie jest jej zimno. Ja mam na sobie szerokie dżinsy a jeszcze pod nimi leginsy. Zdecydowanie pogoda w Anglii jest jej największym minusem, albo pada albo sypie.

Przed pójściem na pierwszą lekcję, obydwie ruszamy w stronę swoich szafek by schować kurtki. Z plecaka wyciągam mały kluczyk a potem wkładam go do zamka, przekręcam w odpowiednią stronę i otwieram. Wkładam do środka kurtkę i czapkę z szalikiem, wyjmuję odpowiednie książki i w ostatniej chwili zauważam coś nowego.

Jest to origami w kształcie bukietu, jest dość wygniecione i może...nie do końca precyzyjne ale jest....urocze. W białym papierku włożone zostało siedem sztuk malutkich różyczek, są obsypane brokatem i mienią się z każdej strony. Mimowolnie się uśmiechem, nigdy nie dostałam czegoś takiego od kogoś. Chodzi mi o takie własnoręczne pracę, jeśli mam być obiektywna nie było dużo osób, które by się mnie zainteresowały, nie licząc Albinizmu. Ba! Nie było takiej osoby.

–O Mój słodki boże!– pisneła mi nad uchem Lizzy, nastolatka chwilę puźniej wyrwała z moich rąk bukiecik i zaczeła się mu przyglądać– Jak myślisz, od kogo to?

–Nie wiem– odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Zaczełam rozglądać się wokół ale nikogo nie było.– Chodźmy bo się spóźnimy– mruknełam i ruszyłam w stronę klasy.

Lizzy zajęło chwilę zrozumienie, że stoi przy mojej szafce sama. Podbiegła do mnie pośpiesznie i delikatnie objęła mnie ramieniem, dziewczyna górowała nade mną więc, wyglądało to komicznie.

–A jakiego chciałabyś faceta?– zapytała nagle a ja parsknełam– Co?

Strąciłam rękę dziewczyny, po czym odpowiedziałam.

–Ja nie chcę chłopaka.

Teraz ona się zaśmiała.

–Powiedz, jak byś chciała, żeby się zachowywał?

Naprawdę zaczełam się szczersze zastanawiać, tak naprawdę nie wiedziałam jak powinien zachowywać się chłopak jako partner. Matka miała ich wielu ale raczej z nimi nie rozmawiałam, taty nie było i do tej pory nie wiem jak zachowywał się wobec mojej matki i swojej byłej żony. Mój chłopak na pewno nie mógłby być jak moi bracia, nie..to...po prostu nie. Chciałabym by był opiekuńczy...troskliwy..miły i rozsądny. Dopiero po wejściu do klasy odpowiadam cicho dziewczynie.

–Żeby był miły, opiekuńczy i troskliwy.

–Mhm, da się..znaczy, gdzie siadamy?

Marszcze brwi ale odmrukuje tylko „tam gdzie zawsze"

Zajmujemy razem miejsce w przedostatniej ławce, ja siadam przy oknie i zaczynam z swojej torby wyjmować zeszyt i długopis. Nie mija chwila gdy na moim biurku ląduje karteczka, mam plan ją wziąć ale Lizzy wyprzedza mnie. Powolnie ją otwiera i czyta po czym zaczyna rozglądać się po klasie, chwilę się z nią siłuje bo chce zobaczyć co jest na kraciastej kartce.

W końcu mi się udaje.

Staram się wyprostować kartkę, które została wyrwana z zeszytu. Pismo na niej jest niechlujne i zlewa się z sobą, w pewnym momencie nie mogę nawet rozszyfrować litery. Ostatecznie jednak wiem, co jest na niej napisane.

Nabierz koloru.
                 E.

Zaczynam rozglądać się po klasie, Elliot siedzi w ostatniej ławce przy ścianie. Siedzi z nim Jane, ma długie czarne włosy i szeroką bluzę. Obydwoje śmieją się patrząc prosto na mnie.

Znowu jest ze mną coś nie tak.
         Znowu.
               Znowu.
                     Znowu.
                            Znowu.

Powolnie wstaję z krzesła, Lizzy chwyta mnie za nadgarstek ale wyrywam się z jej uścisku. Wychodzę z klasy, teraz moim największym zmartwieniem nie jest nauka a łzy, które staram się kurczowo zatrzymać ale oczy zaczynają mnie coraz mocniej piec. Mijam nauczycielkę matematyki, panią Jones. Jest bardzo miłą kobietą ale uczniowie jej raczej nie szanują. Jest pulchną brązowo włosą kobietą, często nosi kwieciste sukienki i kolorowe kolczyki. Na każdej lekcji pyta mnie czy wszystko w porządku i nie każe mi chodzić do tablicy, lubię panią Jones.

Wchodzę do toalety, nie zwracam uwagi na rudowłosą dziewczynę stojącą przy lustrze, ma na sobie krótką sukienkę z dekoltem. Jej czerwone włosy opadają pasmami a przed lustrem maluje duże usta szminką w kolorze czerwonym, zwracam też uwagę na jej długie paznokcie w czarnym kolorze. Gdy mnie zauważa, nie przerywa swojej czynności.

–Płacz dziecko, szkoła będzie gorsza, uwierz mi– jękneła.

Wspiełam się na parapet i oparłam głowę o szybę, po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza a chwilę puźniej pociągnełam nosem.

–Ale ja nie mówiłam na poważnie– zaśmiała się czerwono włosa– Pamiętaj my jesteśmy silne.– powiedziała otwierając tusz do rzęs.

Chwilę na nią patrzałam za nim zdołałam się odezwać.

–Ale jak znaleźć tę siłę?– uśmiechnęłam się ponuro.

Dziewczyna odwróciła się w moją stronę.

–Jesteśmy kobietami skarbie, to siła znajdzie nas.– odpowiedziała uśmiechając się kpiąco– Tak w ogóle jestem Felicity. Felicity Brownson.

Kiwnęła głową.

–Lily. Lily Herman.

–Ach, to ty– uśmiechneła się– Nie dało się od razu? Siostrą moich przyjaciół jest też moją przyjaciółką, co się stało?

Zastanawiałam się przez chwilę czy powiedzieć jej prawdę, nawet jeśli mówiła, że jest przyjaciółką moich braci to dla mnie jest dziewczyną z łazienki.

–Śmieją się z mojego wyglądu.

Felicity zaśmiała się.

–Uwierz mi, że poprzewracało im się w dupach, dużo dziewczyn lubi takie...urocze dziewczyny na przykład taki Vic..znaczy dam jako przykład mojego kuzyna Vincenta. Znalazł sobie słodką panienkę chodzącą w sukienkach i co? Są małżeństwem i mają już swoje małe smrody.

Zdecydowanie polubie Felicity.

Secrets Of My Father 16+Where stories live. Discover now