Prolog

103 10 0
                                    

Zacząłem udostępniać swoje życie w sieci z nudów. Szybko jednak przerodziło się to w coś większego.

Nigdy nie pomyślałbym, że żyję w dostatku, ponad stan. Wszystko, co mnie otaczało, było tam od zawsze i było dla mnie przede wszystkim normalne. Wiedziałem, że może stać nas na trochę więcej, ale dookoła wszyscy żyli na podobnym poziomie, w tej samej klasie, więc nie zaprzątałem sobie tym głowy.

To była moja codzienność.

Nigdy nie pomyślałbym, że moja codzienność jest dla innych marzeniem. Zdecydowanie nie doceniałem rzeczy, które przy sobie miałem i drogich wyjazdów na wakacje za granicę. Było tak od zawsze i to brałem za pewnik, że inni też tak żyją. Przynajmniej ci obok mnie tak żyli.

Dla reszty społeczeństwa było to czymś wielkim. Czymś, co sprawiało, że krzyczeli „wow!", kiedy publikowałem kolejne posty czy vlogi z wyjazdów.

Lubiłem robić zdjęcia; było coś uroczego w tym, jak wisiały na ścianie i przypominały mi o wszystkich dobrych momentach, jakie się wydarzyły. To taki kawałek rzeczywistości zaklęty w papierze fotograficznym, który owijał głowę beztroską i wspomnieniami. Dodatkowo wszyscy uważali, że miałem oko i zawsze w odpowiednim momencie uchwyciłem daną sytuację pod dobrym kątem i światłem, więc chętnie wystawiali się na spojrzenie moich czujnych oczu za aparatem.

Publikowałem wszystko w sieci, bo inni też tak robili. Z czasem jednak zaczęło przybywać mi obserwujących, a potem algorytm zadziałał w swój tajemniczy sposób i liczbę ludzi, która mnie śledziła, można było liczyć w tysiącach. Najpierw byłem tym przerażony, a potem jakoś zadomowiłem się i uspokoiłem, dalej wrzucając urywki swego życia na portale społecznościowe. Ludzie komentowali to jak szaleni, a ja nie mogłem nadziwić się, czemu padło akurat na mnie.

Nie żałowałem wystawienia się na publiczne oko do czasu jednego komentarza. Jednej głupiej zaczepki, która totalnie zmieniła kierunek trakcji w moim życiu.

Nigdy nie przypuszczałbym, że między mną a moją bratnią duszą staną na drodze setki tysięcy kilometrów. Kilometrów, które z czasem będą coraz trudniejsze do pokonania, a strefy czasowe coraz bardziej będą nas wykańczać.

Dlaczego padło akurat na mnie? Czemu dogadujemy się tak idealnie, a ty jesteś tak daleko ode mnie...?


„A Japanese legend says that if you can't sleep at night

it's because you're awake in someone else's dream."

Wake up, I miss youWhere stories live. Discover now