Rozdział 31 Dama Kier

135 20 234
                                    

Charles

Wszystko wskazywało na to, że razem z Henrym bierzemy udział w ryzykownej grze, która była nieprzewidywalna w skutkach niczym losowy pocisk rosyjskiej ruletki. Ten, kto pierwszy pociągnie za spust, rozpęta wojnę, w której nie ocaleje żaden ludzki żywot. Trzymaliśmy siebie nawzajem na celowniku, wbijając sobie lufę prosto w tętniącą gęstą krwią aortę. Nie ulega wątpliwości, iż największą nagrodą w tej rozgrywce została Sarah. To ona stanowiła początek i koniec tej historii. I mimo że każdym z nas kierowały inne pobudki, ramię w ramię dążyliśmy do tego samego celu. Ten, któremu uda się spędzić z nią życie dotknie źródła wiecznej obfitości, miłości i spełnienia, a tantalskie męki dobiegną do mety.


Jednak w tej sprawie należy podkreślić fakt, że między mną a Henrym istniało kilka diametralnych różnic. Przede wszystkim on traktował Sarę jak kawał mięcha do zdobycia, jak trofeum, którego wygraną mógłby się poszczycić widowni. Ja natomiast pragnąłem prawdziwej miłości. Nie musiałbym się nawet tym chwalić, mógłbym schować ją tylko dla siebie w zakątku naszego tryskającego życiem świata. Ja sam też nie zrobiłbym nikomu krzywdy, nie pozbawiłbym kogoś zdrowa, a tym bardziej życia. Nie mogłem jednak powiedzieć tego o Henrym. Jego słów nie należało traktować błaho, niczym fraz rzuconych na wiatr, lub jak słów roboczej pisaniny, która nigdy nie wyjdzie poza krawędź brudnopisu. W ciągu minionej już współpracy poznałem go na tyle dobrze, iż czułem pewność, do czego jest zdolny.


Niemniej jednak wydawało mi się, że nie byłem jedynym, który miał co do tego taką klarowność. Każdy, kto kiedykolwiek współpracował z Henrym lub poznał go bliżej, wiedział, że ten człowiek nie ma hamulców. Sądzę, że definicję wyprutego z empatii socjopaty portretował wzorowo. Jeśli na horyzoncie pojawiał się chociażby szkic postaci Sary, Henry stawał się nieobliczalny i podły. Nie mogłem więc dopuścić do sytuacji, w której istniałoby ryzyko skrzywdzenia jej lub mojej rodziny z rąk wynajętych przez Henry'ego bandziorów. Podczas procesu lub nawet więzienia zrobiłby to na pstryknięcie palcami, tym bardziej że i tak czekałaby go odsiadka. Musiałem jak najszerzej przewidywać skutki swoich przedsięwzięć. Jeden fałszywy ruch czy pochopna decyzja prowadziły do murowanej tragedii, a ja sam znów straciłbym wszystko to, co kocham.


W związku z podjętą decyzją męczyły mnie wyrzuty sumienia. Ciężko było mi przełknąć fakt, iż Henry nie poniesie odpowiedzialności karnej za to, co zrobił, ale czy posiadałem inną furtkę wyjścia? To był jedyny sposób, abyśmy mogli z Sarą normalnie żyć. W ostatnim czasie nieustannie próbowałem rozwikłać wszystkie intrygi, których strategia mogła przypominać grę w szachy. Ja jednak czułem, że wszyscy razem tworzyliśmy pokerowego fulla*. Nie spodziewałem się jedynie tego, że tajemniczą Damą Kier, wyjętą wprost z przetasowanej talii kart okaże się... Nicole.

Nicole Benett była ostatnim węzłem gordyjskim do rozpracowania

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nicole Benett była ostatnim węzłem gordyjskim do rozpracowania. Tylko ta jedna sprawa dzieliła mnie od dotarcia na najwyższy szczyt prawdy. Zależało mi na tym, aby zrozumieć, dlaczego doszło do takiego splotu wydarzeń. Z jakiego powodu pomogła Henry'emu? Jak to się stało, że się z nim związała? Pytania mnożyły się w mojej głowie niczym grzyby po mżącym deszczu.


Golden CageWhere stories live. Discover now