Rozdział 10 "Wróć do domu"

178 35 180
                                    

Charles

Kompletnie nic z tego nie rozumiałem. Nie potrafiłem zespolić wszystkich elementów w jednolitą układankę, obserwując Collinsów. Dlaczego ona z nim jest? Dlaczego on ją bije? Dlaczego ona traktuje to błaho niczym swoją codzienność? Dlaczego mają tyle tajemnic? I w końcu: dlaczego powiedziała, że nie jest gotowa, żeby mnie stracić? Miałem mętlik w głowie. W jednej chwili zachowywała się tak, jakbym nie istniał, a w innej chwili jakby nie istniał Henry. Przy każdym z nas zachowywała się inaczej. Jedyne co mogłem to polegać na swojej intuicji, a ta z kolei podpowiadała mi, że to właśnie przy mnie jest prawdziwą sobą. Moja nieustanna analiza doprowadzała mnie do szału, ale też skłoniła do kolejnego wniosku. Ona musiała mieć jakiś ważny powód, aby być z Henrym. Czułem, że ona go nie kocha, tylko jest z nim z jakiegoś niewyjaśnionego przymusu. Czy bała się samotności? Może zmagała się z syndromem porzuconego przez rodziców dziecka i podświadomie znalazła w nim oparcie? Przecież nie miała nikogo prócz Henry'ego... A może nie chce mnie stracić, bo stałem się jej jedynym przyjacielem? A może coś więcej... Nie, na pewno nic do mnie nie czuje. Miałem tylko nadzieję, że w końcu nadejdzie dzień, w którym powie mi całą prawdę.


Zastanawiałem się też, jak można uderzyć tak cudowną i delikatną kobietę, jaką była Sarah. Przecież to chodzący obraz anielskiej dobroci. Byłem wściekły, że nie mogę dać po sobie poznać, że wiem, co się stało. W innym przypadku natychmiast zwolniłbym się z tej pracy, jednak tutaj postawiono mnie w sytuacji, która była niezgodna ze mną. Honor nie pozwalał mi prowadzić dłuższej współpracy z Henrym, jednak prośba Sary stała się dla mnie ważniejsza niż moje własne uczucia i zasady. Kiedy tylko przypomnę sobie jej atak histerii, kiedy powiedziałem jej, że definitywnie odejdę, jakoś złamał moje serce. Chyba nigdy wcześniej nie poczułem się tak komuś potrzebny i tak ważny. Te emocje, które się z niej wylały sprawiły, że nie mogłem zawieść jej zaufania i sprawiły, że musiałem zrobić wszystko, żeby ją chronić. I rzeczywiście nie mógłbym robić tego na odległość. Lepiej będzie, jak zostanę bliżej nich.


Wiem, że nie powinienem wtrącać się w ich sprawy małżeńskie, ale dla mnie ostanie wydarzenie przekroczyło wszelkie granice i nie mogłem pozostać ślepym na to, coś wyprawiał ten facet. To, że potrzebowałem pomóc Sarze, w sumie nie było niczym dziwnym, ponieważ zawsze taki byłem. Nie potrafiłem przejść obojętnie obok kogoś w potrzebie. Tym bardziej że tutaj chodziło o kobietę, która stała mi się bliska i którą jeszcze mocniej chciałem chronić. Być może wynikało to trochę z faktu, iż wychowywałem się bez ojca i nauczyłem się dbać o mamę i siostrę, z którymi się wychowywałem. Bolało mnie jedynie, że teraz muszę udawać przed Henrym, że wszystko jest w porządku. Wątpiłem, że potrafię być tak dobrym aktorem, jak Sarah. Przekonywałem się jednak w myślach, że to wszystko dla jej dobra.


Za nami kilkanaście prób. Szło nam coraz lepiej, brakowało nam jedynie tekstu drugiej zwrotki. Akompaniując Sarze, czułem się jakoś inaczej. Nie spodziewałem się, że udział w tym przedsięwzięciu sprawi mi tyle radości. Nie sądziłem też, że na nowo rozpalę w sobie młodocianą pasję do muzyki. Niesamowitym było obserwować zaangażowane dzieci, ale też a może przede wszystkim Sarę. Kiedy jej głos roznosił się po sali, po moich plecach wędrowały dreszcze i zupełnie nie byłem w stanie tego powstrzymać. Barwa jej głosu była tak ciepła i przyjemna, że wręcz oblewała wnętrze mojego serca.


Lubiłem obserwować to, jak skreśla i poprawia tępym ołówkiem tekst, jak przeczesuje włosy palcami, jak główkuje i rozmyśla, jak przygryza policzek od środka. Rozkoszne było obserwowanie i słuchanie jak śpiewa i zauważanie tego, jaką przyjemność sprawia jej praca nad tym przedstawieniem. Widać było, że stara się zrobić to jak najlepiej. Spostrzegłem, że przejawia cechy sumiennej perfekcjonistki. Kiedy coś robiła, robiła to na 100%. Chwilami byłem na siebie zły, bo nie powinienem się tak nią zachwycać, ani się jej przyglądać. To nie była moja kobieta i nigdy by nią nie została. Nadszedł już czas, abym wbił to sobie do głowy raz na zawsze.

Golden CageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz