Rozdział 8 Dla Ciebie wszystko

186 40 191
                                    

Charles

Prawda była taka, że tkwiłem w wirze pracy nad skomplikowanymi sprawami klientów, lecz nie wyobrażałem sobie nie pomóc Sarze w tak szlachetnej sprawie. Czułem silną potrzebę, aby pomóc tym dzieciom, ale także wewnętrznie pragnąłem pokazać jej, że można na mnie liczyć w każdej sytuacji. Wiem, była żoną mojego priorytetowego klienta, ale przebywanie w jej towarzystwie poruszało mnie. Wydawała mi się ciekawa, tajemnicza i trudna do rozwikłania. Przy mnie zdawała się być zupełnie inną osobą niż przy Henrym. Wyglądało to wręcz tak, jakby skrywała w sobie dwie osobowości. Przyznaję jednak, że każda rozmowa z nią zaskakiwała mnie czymś nowym. Właściwie generowało to więcej pytań niż odpowiedzi i myślę sobie, że może dlatego tak bardzo mnie do niej ciągnęło.

Przede wszystkim była zupełnie inna niż kobiety, które dotychczas poznałem w swoim życiu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Przede wszystkim była zupełnie inna niż kobiety, które dotychczas poznałem w swoim życiu. Niegdyś zastanawiałem się, czym jest to „coś "tak chętnie opisywane w książkach i ukazywane w filmach. Wychodzi na to, że właśnie się dowiedziałem i znalazłem to w niej. Ona miała to coś. Coś, co przyciągało mnie jak magnes. To było niedobre, złe, nielegalne i zakazane, ale tylko czekałem, żeby choć na chwilę zamienić z nią słowo. Teraz gdy miałem ważne zadanie do wykonania, postanowiłem przekierować cały fokus na sprawę grantu. Zacząłem projekt zupełnie od zera i każdego dnia poświęcałem wiele godzin, aby móc rozwikłać tę sprawę.


Któregoś dnia załapałem blokadę i spostrzegłem, że potrzebuję poznać kilka odpowiedzi na pytania dotyczące finansów placówki. Jedyną opcją na rozwiązanie frapujących mnie kwestii była rozmowa z panią dyrektor. Musiałem więc zdobyć do niej adres i w tym celu udałem się do domu Collinsów. Powinienem zachować dyskrecję, ponieważ Henry nie miał pojęcia tym, że pomagam jego żonie. Pod pretekstem inwestycyjnych rozważań, zorganizowałem spotkanie z gospodarzami posiadłości.


Sara zdawała się na mnie nie patrzeć, znów była chłodna niczym królowa lodu i trzymała w stosunku do mnie surowy dystans. Oddawała uśmiech i atencję Henry'emu, co nie wiedzieć czemu przyprawiło mnie o mdłości. Kiedy tylko Henry wyszedł na patio zapalić cygaro, błyskawicznie skorzystałem z okazji.


- Saro, muszę się spotkać z panią dyrektor. Bez odpowiedzi na kilka pytań, nie mogę pójść dalej- nachyliłem się nad nią i szepnąłem.

- Dobrze. Pójdę zanotować adres i numer telefonu, a kartkę dam ci przy wyjściu- powiedziała ciepłym głosem, który zawsze używała w rozmowie ze mną.


Natychmiast poderwała się na równe nogi i ruszyła w kierunku gabinetu. Usłyszawszy miłą intonację jej głosu, jakoś mi ulżyło.

Henry bardzo szybko wrócił, a ja wstałem, włożyłem dłonie do kieszeni i udawałem, że przyglądam się zdjęciom powieszonym na ścianie.


- Piękne prawda? - oparł ręce na swoich biodrach.

- Tak, właśnie podziwiam. Widać, że bardzo się kochacie- chrząknąłem.

Golden CageWhere stories live. Discover now