Rozdział 19 Sensualne tango

148 26 123
                                    

Sarah

Nadszedł właściwy moment, aby zabrać swoje rzeczy i wyjść. W głowie krążyły mi różne myśli niczym w rozpędzonej karuzeli. Tak bardzo starałam się tutaj dotrzeć i wątpiłam, aby udało mi się to kiedykolwiek drugi raz. Przepełniony goryczą wyraz jego twarzy rozrywał mnie od środka. Pomyślałam, że spełnienie prośby, abym została, z pewnością zaważy ma naszym dalszym życiu. Jednakże z drugiej strony, nieważne czy wyjdę, czy zostanę, efekt będzie taki sam- zranię Charlesa i skrzywdzę też siebie.


– Nie po to najadłam się surowych ziemniaków, żeby teraz tak szybko stąd wyjść – zażartowałam, próbując rozluźnić bolesną sytuację.


Otarłam wypływającą łzę skrytą w kąciku jego oka. Charlie przywrócił swój uroczy uśmiech i przytaknął głową, zgadzając się z moimi słowami.


Rozsiedliśmy się na kanapie, w magicznym towarzystwie mieniącej się choinki. W tle grającego winylu toczyliśmy dalsze rozmowy i staraliśmy się choć przez ten jeden wieczór nie wracać do załamujących nas spraw. Oboje byliśmy świadomi, że ta chwila może się już nie powtórzyć, a limit naszych tajemnych spotkań dobiega końca. Skoro Panna Welch zauważyła, że się kochamy, mogą to też dostrzec inni, może to dostrzec sam Henry, który póki co trwał w przekonaniu, że za sobą nie przepadamy. Wszystko zdawało się wisieć na cienkim włosku.


Pragnęłam choć przez kilka godzin czuć się szczęśliwa i też pozwolić odsapnąć  zmęczonemu sytuacją Charlesowi. Zastanawiałam się, czy całe nasze życie musi być usłane cierniami? Czy nie należy nam się choć chwila ustępstwa w postaci beztroski?


Między czasie Charlie przytargał stary album ze zdjęciami ze swojego dzieciństwa. Słodziutki, platynowy blondasek zarażał swym uśmiechem na każdej fotografii. Jego dziecięce, pultaśne poliki od razu skradły moje serce. Nie mam pojęcia dlaczego, ale wertując album przeszło mi przez myśl, że tak mógłby wyglądać mój synek. Nasz synek. Natychmiast skarciłam się w myślach za puszczenie wodzy niekontrolowanej fantazji. Zapewne było to winą nadmiaru upitego trunku, który nazbyt bardzo rozrzedził moją krew i zaburzył logiczne myślenie. Tak się złożyło, że podczas przeglądania ostatniej strony albumu, z winylu wybrzmiał utwór, który ostatnio zadedykował mi Charles. Gdy tylko melodia dosięgła naszych uszu, przebiegł mnie intensywny dreszcz, a Charles poderwał się na równe nogi, nachylił się lekko i wyciągnął dłoń w moim kierunku.


– Czy mogę prosić panią do tańca? – zapytał ze swoim cwaniackim uśmieszkiem, któremu nie umiałam się oprzeć.

– Z przyjemnością, panie Verrier – odparłam, nie unosząc podbródka, lecz jedynie sam wzrok.


Frywolnie przyciągnął mnie do siebie i założył moje ramiona na swój kark. Wiotkie ręce chętnie spoczęły na męskich barkach, które zmysłowo opinała śliska w dotyku, śnieżnobiała koszula. Nieustannie nęcił mnie widok lekko rozpiętego materiału i skrawek torsu z niepokaźnym zarostem. Znów mój zmysł powonienia pobudził się, kiedy poczułam silny zapach perfum, przytykając skroń do przyjemnie gładkiego policzka. Ciepły oddech Charlesa oblał moją szyję i dekolt, co wprawiło mnie w niemałe odrętwienie.


Jego dłonie swobodnie oparły się o moją talię, dając mi podniecające mrowienie w podbrzuszu. Kołysaliśmy się, wpasowując w leniwy rytm piosenki. Uwielbiałam w nim niesamowite połączenie męskości i niegrzeczności z subtelnością i delikatnością. Dla mnie był całkowicie idealny. Uczucie ciepła, które mi towarzyszyło było nie do opisania. Próbowałam nie ulec miękkości jego skóry, która muskała moje czoło.


– Zawsze chciałem z tobą zatańczyć, ale nigdy nie było okazji na tych wszystkich bankietach – szepnął mi do ucha, po czym okręcił mnie w tańcu.

Golden CageWhere stories live. Discover now