epilog

12.1K 1.3K 436
                                    

Derek

Nie spodziewałem się, że zima będzie tutaj tak... zimna.

Myśląc o stanie New Mexico, miałem w głowie totalny gorąc, suszę i pot spływający ludziom z czoła przez cały rok. A po przyjechaniu na miejsce, okazało się, że nawet tutaj spada śnieg, czego Rosie nie mogła odpuścić.

Całą drogę samochodem z lotniska w Albuquerque wyglądała przez okno, pytając Sophie, czy jak dotrzemy na miejsce, to ulepią razem bałwana. Moja kobieta oczywiście jej to obiecała oraz szereg innych rzeczy, opowiadając jej o tym, że pozna Addie, która będzie się z nią bawiła i że jest tam też mała Millie, a także pies Romeo.

Dziś 30 grudnia 2025. Sophie oficjalnie wprowadziła się do mnie w zeszłym tygodniu i tak, nie wypuściłem jej z łóżka przez cały, Boży dzień, w którym Larisa i Wylan zabrali Rosie do kina.

Wszystko było z nami dobrze. Będzie dobrze.

Więc czemu się tak dziwnie czułem?

Sophie, dokładnie jakby usłyszała moje myśli, położyła dłoń na moim kolanie. Spojrzałem na nią, nakrywając jej rękę swoją i posyłając uśmiech.

– Wszystko w porządku? – spytała cicho, wpatrując się w moje oczy.

– Tak – odparłem mimo wszystko, ale od razu poczułem się źle z tym, że to przed nią ukrywam. – Chyba... Się denerwuję. Nie wiem.

Sophie posłała mi szerszy uśmiech. Przytuliła się do mojego boku, całując mój policzek.

– Co jeśli mnie nie polubią?

– Pokochają cię – poprawiła mnie, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Odetchnąłem głęboko. – Derek, nie ma ani jednego powodu, dla którego mieliby cię nie polubić. Co więcej, już teraz mogę śmiało powiedzieć, że Rosie również podbije ich serca. Nie masz czego się obawiać.

Pokiwałem głową, nie do końca przekonany. I Sophie o tym wiedziała.

Westchnęła.

– Chodzi o Corbina? – zapytała lekko, trafiając chyba w sedno moich obaw. Nawet jeśli sam nie byłem ich do końca świadom. – On sam chce cię poznać. Zapewniam cię, że jeśli będzie ci dokuczał to tylko dla jaj, bo to duży dzieciak. Hugo chociaż był walnięty, trzymał go w ryzach.

Spinam się po usłyszeniu tego imienia. Właśnie tego się bałem.

Ducha.

– Okej – mruknąłem prostując się. – Jeśli mam być szczery, boję się tego, że będę... porównywany. Wchodzę w środek ludzi, którzy znali i kochali Hugo. Jego brat, rodzina, przyjaciele.

– Nie będziesz porównywany – odpowiedziała cicho Sophie, gdy ja wpatrywałem się w siedzenie przed nami, gdzie kierowca siedział i właśnie skręcał. – Derek, i tak byś ich poznał. I tak, któregoś dnia przywiozłabym cię tutaj, przedstawiając im, nawet jeśli pośród nich byłby wciąż Hugo. Rozumiesz? To by się i tak stało, jestem tego pewna.

Dłoń Sophie dotknęła mojego policzka, odwracając moją głowę w swoją stronę.

– Ty jesteś miłością mojego życia – powiedziała cicho, gładząc mój policzek. – A oni ucieszą się, że cię odnalazłam. – Pochyliła się, całując lekko moje usta.

To mnie uspokoiło. Moje serce odrobinę zwolniło, gdy słyszałem te piękne słowa, wiedząc, że ona naprawdę ma je na myśli. Że wybiera mnie.

I zawsze by wybrała.

Taksówka zatrzymała się, a ja spojrzałem przez okno na spory, biały dom. Stał na uboczu i z tego co wiem, należał do Rowana i jego dziadka, który mieszka w mieszkaniu nad księgarnią. Zmrużyłem oczy.

LITTLE GETAWAY CAR [+18]Where stories live. Discover now