siedem

12.5K 1.7K 366
                                    

pięknie się spisaliście, więc maraton trwa 

wiecie co robić #LGCsoe

trzymajcie się mocno

...

Sophie

Mabel poprosiła mnie o pomoc w ogrodzie, aby przyszykować go na zimę. Głównie wykopywałyśmy martwe, jednosezonowe rośliny razem z jej ogrodnikiem i przyznam, że podobała mi się taka praca.

Zawsze chciałam mieć swój dom i ogród, o który mogłabym dbać.

Dorastając, widziałam swoją przyszłość bardzo sielankowo. Mąż wracający po południu z pracy, ja pracująca w ogrodzie z małym dzieciaczkiem biegającym obok i goniącym motyle. Cóż, było to naiwne z mojej strony, jednak chciałam być młodą mamą. Chciałam spędzać ze swoimi dziećmi najwięcej czasu jak mogę, aby czuły się kochane i nigdy nie zostały porzucone.

Zgaduję, że znajduje to swoje podłoże w moich rodzinnych problemach i fakcie, że ja dorastałam praktycznie bez rodziców i jakiejkolwiek rodziny.

W każdym razie, taki był plan. Młodo zostać mamą, aby potem młodo móc wrócić do pracy i mieć czas na wspinanie się po szczeblach kariery i spełnianie się również tam. Chciałam zostać architektem, bo zawsze miałam dryg do rysowania, szkicowania i projektowania, ale w życiu nie stać mnie było na te studia. Więc to legło w gruzach i pozostał jedynie przemysł i przeżycie.

Rosalie bawiła się na trawie, biegając razem z Willow i głaszcząc ją za wszelkie czasy. Obserwowałam ją ukradkiem, to jak cieszyła się, chociaż na chwilę zapominając o problemach.

– Że też udało ci się założyć jej tę czapkę na głowę – oznajmiła Mabel, a ja zerknęłam na nią, orientując się, że przyglądała mi się z uważnością.

Ta kobieta była niezwykle szczupła i wysoka, przez co wyglądała tyczkowato. Jak żywy trup, z którego zostały tylko kości i skóra, bez żadnego tłuszczu. Miała na głowie chustę i grubszą, długą kurtkę. Niepomalowana wyglądała starzej niż zwykle. Właściwie ciężko było mi określić jej wiek.

– Chcesz mi opowiedzieć więcej o tym, skąd się znacie? – dodała kolejne pytanie, na co się spięłam.

Nie, nie chcę. Ale zakładam, że powinnam.

– Znam Emily. Spotykałyśmy się z braćmi, co poniekąd zmusiło nas do spędzania wspólnie czasu i uroczystości – odparłam więc dyplomatycznie, wrzucając chwasty do kompostownika.

– Znasz jej matkę – powtórzyła nijako. – Więc jaka ona jest?

– Słucham?

– Jaka jest kobieta, która urodziła moją wnuczkę i postanowiła ją porzucić? – doprecyzowała pytanie.

Spięłam się, prostując się i zerkając na kobietę.

– Nie byłam z Emily aż tak blisko, aby osądzać jej czyny.

– Chyba jest to dość jednoznaczne – odpowiedziała sucho. – Podrzucenie dziecka na komisariat jak jakiegoś psa.

– Nie wiemy dlaczego to zrobiła. Gdyby chciała się jej pozbyć, zostawiłaby ją tam w pierwszym dniu po narodzinach, a była wspaniałą matką dla Rosie – zauważyłam, zdejmując z dłoni rękawice ogrodowe. Wyglądało na to, że skończyłyśmy na dzisiaj.

– Ciekawe – skomentowała jedynie Mabel, mierząc mnie uważnym spojrzeniem.

Robiło się naprawdę zimno, a wkrótce zapowiadają opady śniegu. Zima przyjdzie w tym roku wcześniej.

LITTLE GETAWAY CAR [+18]Where stories live. Discover now