dziewięć

12.6K 1.5K 345
                                    

co złego to nie ja

cóż, to przełomowy rozdział. przełomowy w budowanym zaufaniu pomiędzy naszą uciekinierką a derekiem 

wiecie co robić #LGCsoe

...

Sophie

Oczywiście nie spałam tej nocy. Nie potrafiłam tego zrobić na nowym miejscu, w obcym domu, z obcymi ludźmi. Paranoja mi nie pozwalała.

Chyba, że to przestała być paranoja, a zaczęło stawać się prawdą.

Przewróciłam się na bok, spoglądając na biała ścianę. Wisiał na niej jeden obraz, jakieś artystyczne mazidło. Do tego było tu całkiem pusto. Może dlatego, że Derek już tutaj nie mieszka.

Poprawiłam słuchawki w uszach. Leciała z nich cicho, spokojna muzyka, która miała mnie utulić do snu, ale nie pomagało.

Przewróciłam się ponownie na plecy, spoglądając w sufit. Po mojej głowie błądziły niepokojące myśli. Byłam niespokojna i w pełni zdaję sobie sprawę, że powinnam jednak się zgłosić do lekarza.

Tylko to skutkowałoby kolejnym, długotrwałym leczeniem. Jakąś farmakologią, spotkaniami z terapeutą. A już przez to przechodziłam, nie pomogło.

Nie wiem, czy cokolwiek jest mi w stanie pomóc, bo zdaje się, że wciąż wdeptuję w gówno.

Po raz pierwszy przez głowę przeszła mi ponowna ucieczka. Nie wiem gdzie. Do Grants?

Nie. Nie mogę tam wrócić i sprowadzić na nich kolejnego niebezpieczeństwa.

Kurwa. Tym razem sprowadziłam je na Dereka.

Ucieczka.

Ale gdzie? Z czym? Jak?

Nienawidzę swojego życia.

Nienawidzę siebie.

*

Wstałam z łóżka po cichu, nie wiedząc co robić dalej i czego się spodziewać. Wyszłam z sypialni, rozglądając się po apartamencie, który był bardzo przestronny i urządzony nowocześnie. Podeszłam do kuchni, dotykając marmurowego blatu i mrużąc oczy.

Było tu bardzo cicho. Za cicho.

Jednak zanim moja głowa zwariowała, skrzypnięcie drzwi sprawiło, że się skrzywiłam. Spojrzałam w stronę wejścia, zauważając Dereka, który zdejmował kurtkę i buty.

– Cześć – powiedział w moją stronę, uśmiechając się i podchodząc z torbą pełną zakupów. – Kupiłem coś do jedzenia, bo nic tutaj już nie trzymam.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Trochę mnie tym zaskoczył.

– Nie musiałeś. Właśnie się zbierałam – odpowiedziałam, obejmując się w pasie ramionami.

– Dokąd? – zapytał, stawiając torbę na blacie i zaczynając ją wypakowywać. – Twoje mieszkanie nie jest jeszcze bezpieczne.

– Nie mogę tu zostać, Derek – zauważyłam uparcie. – Mam swoje życie, pracę...

– Nie masz samochodu – wtrącił. – Jak chcesz do tej pracy dotrzeć?

– Chcę, żebyś mi oddał auto.

– To trochę potrwa, jeśli twój Złomek ma jeszcze pojeździć – rzucił, otwierając lodówkę i wkładając tam produkty. – Więc pomyślałem sobie, że jeśli zmienisz odrobinę grafik w kinie, to uda nam się to pogodzić tak, abyś jeździła ze mną do Mabel. Tam również możesz nocować.

LITTLE GETAWAY CAR [+18]Where stories live. Discover now