prolog

23.1K 1.7K 394
                                    


Nie mam znajomych, więc dedykuję tę książkę zmyślonemu przeze mnie bohaterowi. Hugo - to dla ciebie, abyś w naszym wymyślonym uniwersum był spokojny. Your girl will be safe.

"To kiss in cars and downtown bars was all we needed. You drew stars around my scars, but now I'm bleeding."


Derek

Zerkałem co chwilę na zegarek znajdujący się na nadgarstku mojej ręki. Będę spóźniony i mam już po całości przejebane – wiem o tym. Jednak to nie było z mojej winy. Czuję się usprawiedliwiony, patrząc na rozciągający się przede mną korek na Nowojorskiej autostradzie.

Oparłem bezsilnie głowę o fotel, wzdychając w irytacji. Trzy, pierdolone pasy i każdy zajebany samochodami. Cudownie.

W końcu, po dwudziestu minutach ruszyliśmy się o kilka metrów. To, kurwa żałosne, ale chociaż zbliżam się do pasa zjazdu na Bóg jeden wie co za wiochę. Planem jest zjechać tak czy siak w tamtą stronę i po prostu znaleźć na aplikacji jakiś objazd do cholernego Richmond na obiad do mamusi i modlić się aby dojechać na rezerwie do stacji.

No, już teraz na kolację.

Pas obok mnie się w końcu ruszył i już chciałem go zmienić i wrzucić kierunkowskaz, ale znów się zakorkował i westchnąłem ciężko. Spojrzałem w bok, na mojego nowego znajomego – kierowcę stojącego na pasie obok. Taką sobie grę wymyśliłem, że machałem do nich i z jednym grałem nawet w marynarzyka z nudów. To już jebana trzecia godzina tej ubojni w korku.

Ale teraz na pasie obok zatrzymało się stare, zajeżdżone już niebieskie auto. Stara jak świat toyota hilux – pickup, który rozpadał się zjadany przez rdzę. Na zewnątrz było gorąco, bo upał trzymał tego lata jak jasna cholera i było jakieś 87 stopni Fahrenheita. Prowadziła je kobieta, która wymachiwała wysoko rękami, śpiewając coś głośno i kiwając się do przodu, wraz z rytmem muzyki, która dudniła z samochodu przez otwarte szyby.

Zapewne nie miała klimatyzacji, dlatego miała otwarte okna.

Przyglądałem się jej, temu jak robi miny i wczuwa się w śpiewaną piosenkę. Parsknąłem śmiechem, postanawiając również uchylić szybę od strony pasażera, aby słyszeć, co właściwie śpiewa. I mój uśmiech poszerzył się, gdy usłyszałem ten fałsz.

You were drivin' the getaway car
We were flyin', but we'd never get far
Don't pretend it's such a mystery
Think about the place where you first met me

Roześmiałem się, bo ona nawet nie zauważyła, że się jej przyglądałem, tak bardzo zaabsorbowana była swoim małym występem.

Obserwowałem ją więc, znudzony tym korkiem, przyglądając się jak jej krótkie, czarne włosy, sięgające odrobinę za ramiona podskakują wraz z każdym kiwnięciem jej głowy. Na nosie miała okulary w złotych, cienkich oprawkach i chciałem zobaczyć jej twarz w całości, bo już po profilu wiem, że jest przyjemna dla oczu.

Muzyka dudniła dalej, a ona wystukiwała jej rytm o kierownicę.

I'm in a getaway car – wypowiedziała przesadnie wczuwając się w to pod względem aktorskim. Jej głos był miękki i strasznie ładny. – I left you in a motel bar – dodała, robiąc przy tym zabawne miny, jakby właśnie prowadziła z kimś jakąś zmyśloną rozmowę. – Put the money in a bag and I stole the keys – dodała, po czym odchyliła głowę do tyłu, niemalże wrzeszcząc kolejne słowa: THAT WAS THE LAST TIME YOU EVER SAM ME!

LITTLE GETAWAY CAR [+18]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant