dwadzieścia sześć

12.9K 1.4K 398
                                    

co złego to nie ja #LGCsoe

...

Derek

Wylan wpatrywał się we mnie z głupawym uśmieszkiem, siedząc z Rosie na kanapie. Młoda przewijała kanały w telewizorze, szukając dla siebie czegoś interesującego, podczas gdy ten gówniarz irytował mnie swoimi spojrzeniami.

– No co? – zapytałem w końcu, unosząc brew. – Chcesz coś powiedzieć?

– Ja? A skąd – prychnął, wzruszając ramionami.

– Nie wstydź się.

– Po prostu to przeurocze, jak bardzo denerwujesz się randką – podsumował z rozbawieniem, a ja zacisnąłem usta.

Nie miałem co mu odpowiedzieć, bo to prawda. Stresowałem się jak cholera. A to randka z kobietą, którą znam i którą kocham już od dawna. Nie ma to najmniejszego sensu.

– Nie wiem, czego się spodziewać – przyznałem, podchodząc do nich od tyłu kanapy. – I nie wiem też, jak się zachowywać.

– Tak, jak podpowiada ci serce – odparł Wylan, zaraz potem się krzywiąc. – Boże. Co ja gadam? Zamieniam się w Larisę.

– Będziesz teraz nosił spinki z motylkami? – zapytała Rosie, a ja roześmiałem się w głos.

– Ty mała złośnico – oznajmił chłopak, rzucając się na nią i zaczynając ją łaskotać. Moja córka zaczęła piszczeć jak szalona.

– Zostawiam was! – zawołałem tylko, machając im, gdy Wylan przestał się nad nią znęcać.

– Pa, tatuś!

– Pa, kochanie!

Zasalutowałem Wylanowi, który się zaśmiał.

– Jakby co, to mogę tu nocować! – zawołał za mną, ale posłałem mu tylko krótkie spojrzenie i zamknąłem za sobą drzwi.

Pacan.

Przeszedłem do swojego samochodu, postanawiając podjechać na miejsce. Umówiliśmy się niedaleko Pansylvania Station, gdzie znajdowała się jakaś restauracja. Tam Sophie miała czekać, bo uparła się, że ma być po jej myśli i nie zamierza być wożona i odwożona przeze mnie.

Nie kłóciłem się z nią. Grzecznie stawiłem się na miejscu i ona rzeczywiście tam była. Nie, żebym zakładał inaczej, ale te ostatnie dni, odkąd ona stanęła przede mną, chcąc drugiej szansy, były... Najgorszymi torturami w moim życiu.

Zawiesiły mnie gdzieś pomiędzy chęcią poprowadzenia tego wszystkiego powoli, jak należy i jak ona tego chciała, a pomiędzy pragnieniem wtulenia się w nią i nigdy więcej nie puszczania.

Zwolniłem kroku, podchodząc do niej i poświęcając chwilę, aby się jej przyjrzeć. Miała na sobie całkiem sportowy strój. Czarne legginsy opinały jej zgrabne nogi, a bluza z kapturem miała niebieski kolor. Trzymała swoje ręce za plecami, chowając tam coś, a gdy tylko mnie zobaczyła, uśmiechnęła się ślicznie.

Wyszła mi naprzeciw, sprawiając, że serce zaczęło walić mi mocniej w piersi.

– Cześć – powiedziała.

– Cześć – odparłem sztywno, niepewny tego, co powinno się teraz wydarzyć. Powinienem ją przytulić? Pocałować? Uścisnąć jej dłoń?

Nie zrobiłem niczego. Stałem jak cholerny, zestresowany kołek.

– Dobrze wyglądasz – skomplementowała mnie, spoglądając na mój czarny golf i jeansowe spodnie. Oznajmiła mi, że mam się ubrać na luzie... Uznałem, że bardziej na ludzie nie przystoi na randkę.

LITTLE GETAWAY CAR [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz