jeden

20.1K 1.6K 460
                                    

dajcie koniecznie znać, co myślicie. tutaj w komentarzach i na twitterku pod hasztagiem #LGCsoe

co złego to nie ja

....

Sophie

Otworzyłam oczy i w tej samej chwili ogarnęła mnie cisza.

Głęboka, powolnie zżerająca moje wnętrzności i niewygodna. Podniosłam się do pozycji siedzącej na łóżku, spoglądając na zegar, wiszący na ścianie. Wskazywał szóstą rano, więc nie opłaca się już męczyć z ponownym zasypianiem.

Trzeba przeżyć kolejny dzień.

Wstałam z łóżka, niemalże od razu podchodząc do małego głośnika i łącząc go z moim telefonem. Puściłam muzykę, a Taylor Swift wypełniła ciszę, sprawiając, że odetchnęłam z ulgą.

Moje myśli od razu odpłynęły, rozlatując się i pozostał tylko dalszy tekst piosenek, który podśpiewywałam pod nosem.

Wszystko, tylko nie cisza.

Przeszłam do kuchni w swojej małej kawalerce. Włączyłam czajnik, przygotowując sobie kawę i zerknęłam na komórkę, którą ze sobą zabrałam. Miałam nieodczytane wiadomości z wczoraj, a to wszystko przez to, że padłam zmęczona jeszcze o dziewiętnastej, a w Grants była dopiero siedemnasta.

London: wróciłam do domu i zastałam tam taki sajgon, że byłam bliska spakowania manatków i wyprowadzenia się. Przyjęłabyś mnie pod swój dach, gdybym postanowiła uciec, prawda?

Kliknęłam w zdjęcie, widząc na nim małą Adelaide, która cała upaprana była w czymś co przypominało glinę. Uśmiechała się szeroko, szczerze rozbawiona, podczas gdy na podłodze porozlewane były kolorowe farby, które porobiły wielkie zacieki. Uśmiechnęłam się, widząc ten bałagan, który przynosił młodej tyle szczęścia.

Przewinęłam kolejne zdjęcie, gdzie Addie siedziała już na barana u Rowana. Chłopak mojej przyjaciółki również był uśmiechnięty i uwalony gliną, a ich córka wyciągała brudne ręce w stronę obiektywu w telefonie.

Pokręciłam głową, czując dziwny ucisk w sercu, gdy przyglądałam się tym zdjęciom. Byłam szczęśliwa, że moja przyjaciółka w końcu odnalazła miłość życia, naprawiła kontakt z rodziną, siostrami... Cieszę się, że zdrowie małej Adelaide się polepszyło, że znalazła w Rowanie tatę, na którego zasługiwała.

Ale mimo tego, przyglądając się ich szczęściu czułam samolubną pustkę.

Friends break up, friends get married
Strangers get born, strangers get buried
Trends change, rumors fly through new skies
But I'm right where you left me.

Spojrzałam na głośnik, z którego popłynęła nowa piosenka. Wstrzymałam oddech.

Everybody moved on, I, I stayed there
Dust collected on my pinned-up hair
They expected me to find somewhere
Some perspective, but I sat and stared

Right where you left me.
You left me no, oh, you left me no...


You left me no choice but to stay here forever.

Nacisnęłam szybko przycisk, przełączający piosenkę na następną, ale było już za późno. Moje oczy wypełniły się łzami. Zacisnęłam usta, które zadrżały i pokręciłam głową.

Mieszkanie wypełniły dźwięki inne, wesołej i szybkiej piosenki, ale to nie wymazało z mojej pamięci tego potwornego uczucia, które było we mnie zakorzenione.

Cóż za cudowne rozpoczęcie dnia.

*

Wyszłam z mieszkania punkt o ósmej, aby na czas dotrzeć do pracy. Moje auto rozlatywało się, i to dosłownie, po tym jak dwa tygodnie temu zaliczyłam stłuczkę przez jakiegoś idiotę. Ubezpieczyciel wysłał do mnie pismo z informacją, że podwyższa moją składkę z uwagi na brak bezwypadkowości samochodu, zatem cudownie. Marzyłam o tym, żeby płacić za ubezpieczenie jeszcze więcej.

LITTLE GETAWAY CAR [+18]Where stories live. Discover now