szesnaście

16.5K 1.7K 587
                                    

wiecie co robić #LGCsoe

TW: przemoc seksualna, przemoc fizyczna

...

Sophie

Miałam wrażenie, że utknęłam w jakimś martwym punkcie, z którego nie potrafiłam ruszyć dalej. Co gorsza, nie działało to w żadną stronę.

O ile wcześniej miałam problem ze zrobieniem kolejnego kroku na przód, teraz moja głowa odmawiała nie tylko jego, ale i cofnięcia się o krok.

To tak, jakbym została zawieszona w czasie. Jakby ten moment sprzed tygodnia, pomiędzy mną a Derekiem sprawił, że nie było już odwrotu, drogi ucieczki, ale jednocześnie nie było możliwości popchnięcia tego dalej.

Bawiłam się długopisem, obracając go między palcami, gdy stałam oparta o kasę fiskalną. Jest środa, dziesiąta rana, więc prawie w ogóle nie ma klientów. W dodatku grudzień za oknem przyniósł ze sobą śnieg, który zniechęcał do wychodzenia z domu. Zrobiło się zimno jak cholera, mglisto i ponuro. Jakby życie i tak nie było już wystarczająco ponure.

Moja komórka podświetliła się, więc zerknęłam na nią.

London: Powiedz, że się już namyśliłaś, bo Alma oficjalnie dopisała cię do listy gości na święta

Zamknęłam oczy. Nie znoszę tego, że wciąż jej odmawiam. Że wciąż znajduję wymówki, okłamuję ją i mijam się z prawdą, aby tylko nie domyśliła się, że wcale nie jest tu tak pięknie jak powinno.

Ja: Przepraszam, London, ale nie dam rady. Obiecuję, że zobaczymy się w wakacje.

London: JESTEŚ WALNIĘTA, TO ZA PÓŁ ROKU!!!

Ja: minie szybciej niż sądzisz...

– Cześć. – Usłyszałam spokojny, niski głos i podniosłam głowę znad lady.

Po moim plecach przeszedł mało przyjemny dreszcz, a ja spięłam się cała.

Cóż... No to już po spokojnej środzie.

Zablokowałam ekran telefonu, skupiając swój wzrok na twarzy mężczyzny i momentalnie zastanawiając się, co tutaj, do cholery, robi?

Tom Hensley stał przede mną, ubrany w elegancki, czarny garnitur i beżowy płaszcz. Na głowie miał wciąż czapkę, na której zawieruszyło się kilka płatków śniegu, a jego szalik zwisał niezawiązany wokół szyi.

Sięgnęłam pamięcią do dnia, kiedy widziałam go ostatni raz. Być może było to na pogrzebie Hugo? A być może potem przewinął mi się kilka razy na ulicach Nowego Jorku albo na zdjęciach, które przesyłała mi London, gdy on przylatywał zobaczyć się z Adelaide.

Tom jest biologicznym ojcem córki London. Ale zgaduję, że nie ze względu na z tę rolę, jaką pełnił się tutaj pojawił.

– Cześć – odpowiedziałam nijako, nie wiedząc, czego się spodziewać.

– Możemy przez chwilę porozmawiać? Czy jesteś zajęta?

– Jestem w pracy – zauważyłam głupio, rozglądając się dookoła.

– Możesz wziąć przerwę? Nie zajmę ci dużo czasu – dodał, na co westchnęłam ciężko.

– London cię przysłała? – zapytałam, a on pokręcił głową.

– Nie – powiedział, brzmiąc szczerze. – Nie chodzi o London.

– To o co chodzi? – Uniosłam brew, a on westchnął ciężko.

– O Orsona – odpowiedział, sprawiając, że na moment znieruchomiałam.

Oblizałam nerwowo usta, spoglądając w stronę swojego kolegi z pracy. Uniosłam brwi, pytając go bezgłośnie o chwilę wolnego, na co uniósł do góry kciuka. Zamknęłam więc kasę, wylogowując się z systemu i wyszłam zza kiosku, wskazując Tomowi kanapy w holu kina. I tak było tu pusto.

LITTLE GETAWAY CAR [+18]Where stories live. Discover now