Rozdział XLVI

105 9 0
                                    

Napawając się mocą i słuchając oskarżeń bladych istot z zaświatów w kierunku stojących w sali fae, nie byłam w stanie dosłyszeć kolejnych słów wypowiedzianych w moją stronę w mojej głowie.

- Zabiłeś - jęczało jedno widmo

- Zostawiłaś mnie na śmierć - mówiło drugie gdzieś indziej

- Nie uratowałeś jej - z drugiego końca sali dosłyszałam  jeszcze kolejnego ducha, którego głos bardzo  przypominał  wycie.

Głosy wszystkich zlewały się w jedną wielką melodię męczeństwa. Każden był inny, a jednak taki sam, każdy potrafił co innego a jednak posiadał podobną historię.

Pozwalałabym dalej im dręczyć wszystkich fae, którym po latach spokoju należała się kara. Moja własna potrzeba zemsty pozwalała mi na to, że żebym mogła  słuchać tego cały czas, gdyby nie słowa, które nareszcie do mnie dotarły.

~ Wystarczy już ~ wyszeptał do mnie cichy ton Pieśniarza, który o dziwo doszedł do mnie o wiele szybciej niż którykolwiek inny.

Jednak mimo tego dziwnym dla mnie było to że czułam jego niepewność, która z niewyjaśnionego dla mnie powodu, udzieliła się również i mi, dlatego  zainteresowało mnie, co takiego się stało, że Pieśniarz zwątpił.

W niemalże jednej chwili zamknęłam swoje dłonie w pięść, a duszę jak na zawołanie zamilkły, zabierając ze sobą zielony błysk ognia i do tej pory wszechobecny chłód, znikając z pola widzenia.

Ze znów lodowatym spojrzeniem oaz chłodnym wyrazem na twarzy cofnęłam się do tyłu, znów za tron, a jednak wzrok przykuwał osłupiały Keir, który wypowiedział słowa o jakie chyba nikt by go nie posadził.

- Legendarna Vasidi... - wyrwało się z jego ust, chwilę przed tym jak zamilkł osłupiały - Posiadasz Vasidi w swych szeregach. Królową zabójców...

Gdybym tylko mogła porozmawiać z nim sam na sam, wyciągnęłabym z niego  skąd zna się na istotach z mojej rasy, a nóż odkryłabym jakiś ciekawy element? Jednak teraz musiałam zadowolić się pytaniami Rhysa.

- Skąd je znasz? - zapytał patrząc nadal w ten sam lodowaty sposób na mężczyznę, który jest najwyraźniej był tak bardzo osłupiały, że potrafił odpowiedzieć na każde pytanie w prost, bez zagadek.

- Księga mocy Vasidi w dawnych czasach ukazała mi całą moją teraźniejsza wiedzę o tym rodzaju.. - wymamrotał ciągle, nieco zbyt intensywnie na mnie patrząc

- Boisz się ich? - wypaliła Freya najwyraźniej siląc się na obojętny ton

- Boję się tego czego boi się większość fae.. - przyznał spokojnym tonem mężczyzna - Siostry życia, śmierci, którą ta istota potrafi rozsiać wszędzie.

Przymruzylam lekko oczy kiedy jego słowa do mnie dotarły, wiedziałam jedno, na pewno nie jestem bezmyślnym mordercą, który jest  w stanie zabić wszystko co żywe na swojej drodze, już nie.

~ I masz rację  ~ odezwał się w mojej głowie spokojny głos Pieśniarza ~ Nie jesteś taka za jaką będą cię osądzać, ale z czasem będziesz musiała do tego przywyknąć..

Siłą  woli poowstrzymałam lekki uśmiech, który chciał wbiec na moją twarz.

~ Dziękuję że bronisz mnie w ten sposób ~ odpowiedziałam mu łagodnie, czując przy swoim umyśle ciągle wijace się cienie ,dlatego wzdłuż tego niewielkiego, a jednak silnego połączenia posłałam swoje lekkie dusze.

~ Ciebie zawsze będę bronić ~ kolejny raz jego głos rozszedł się w mojej głowie, tym razem niosąc  za sobą chwilę ciszy ~ Chcę z tobą porozmawiać w wolnej chwili, w cztery oczy.

Lekko się spięłam  słysząc to, jednak ciągle musiałam być opanowana.

~ Dobrze.

Zaraz trochę niespokojnie  rozłożyłam swoje  skrzydła nieco  szerzej, odkrywając stare, do tej pory zabliźnione rany, co najwyraźniej przykuło uwagę Keira, którego słowa wyrwały mnie z zamyślenia.

- Widzę jednak ze ta Vasidi ma za sobą widma walki.. - zauważył, znów przykuwając uwagę wszystkich i wywołując chwilę ciszy, bo nikt nie wiedział co ma odpowiedzieć, dlatego właśnie użyłam odrobiny swojej mocy.

Wyczuwając jego uczucia, szybko dotarłam do przeszłości i do traum jakie w sobie miał po wojnie... Może go to nie tłumaczyło ale jakaś część poranionego serca to poruszyło, gdy to zobaczyło obrazu z jego pamięci, ginących, przyjaciół, wojowników, braci. Najpewniej to ci go nawiedzili, wypomnieli błędy które mieli prawo wypomnieć...

- Wojna na każdym odciśnie piętno - odezwałam się spokojnym głosem, obojętnym wzrokiem wpatrując się w jego źrenice - Jednych ugodzi cieleśnie, innych duchowo

Uśmiechnęłam się lekko mówiąc ostatnie zdanie, o to chodziło, niech wie że nie może nic zdziałać na tą moc. Niech strach znów będzie przy nim.

Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżWhere stories live. Discover now