Rozdział XIII

251 26 0
                                    

~~~~~* Rhysand *~~~~

Kiedy pierwszy raz od niemalże pięćdziesięciu lat wyszedłem gdzieś poza górę, z którą wiązało się wiele złych wspomnień i mogłem wznieść się ponad chmury, by wiatr przeczesywał moje włosy, czułem się szczęśliwy ale i zawiedziony samym sobą.

Często nazywano mnie najpotężniejszym Księciem w całym Prythianie, a kiedy do naszego świata zawitała Amarantha, moja wielka moc stała się niczym, mimo chęci by ją zabić kiedy mnie wykorzystywała, nie mogłem zrobić nic, tylko wysłuchiwać tego jak bardzo jest zadowolona z tego jak się mną bawi, przez te lata musiałem patrzeć jak ona morduje i mi samemu karze roztrzaskiwać umysły niewinnych fae . Przez to teraz, pewnie przez długi czas, gdzieś w środku mojego umysłu, będą dręczyć mnie wyrzuty sumienia, związane z moimi czynami.

Jednak kiedy wsłuchuję się w historię dziewczyny, której Hybernijczycy odebrali dosłownie wszystko co do tamtej pory miała, zaczynam rozumieć że chyba na niektóre z zdarzeń w naszych życiach nie mamy wpływu. Dlaczego wyciągam takie wnioski z rozmowy z nią? Za każdym razem kiedy spoglądam na jej twarz, widzę na niej ból i zawód, widzę że przeżyła wiele mając tak naprawdę przyszywanego brata za rodzinę. Właściwie jestem dumny z tego że tamta ziemia miała takiego księcia o jakim opowiada Vesta, gdyby teraz żył ktoś taki, może świat byłby zupełnie inny od tego z jakim my mamy teraz do czynienia.

---*---

Wszyscy byliśmy nieco skołowani kiedy w drzwiach ni stąd ni z owąt pojawiły się Amrena i Mor.

Kiedy Amrena usiadła na fotelu, a Mor obok Vestany po krótce wyjaśniłem dziewczynom o co chodzi z naszym gościem, ale kiedy wspomniałem o tym że jest Vasidi, szare oczy Amreny nieco rozbłysły, a ta poprawiła się na swoim siedzeniu by za chwilę zabrać głos.

- Nigdy nie spotkałam się z żywą Vasidi. Wszystkie były już do tej pory wymordowane przez władców

- Czyli mord przeprowadzony na mścicielach nie był niedawny? - zapytał skołowany Kasjan, co w sumie udzieliło się również i mnie

- Nie - zaprzeczyła stanowczo Vesta - To co się stało z następcami córki pierwszego fae, zdarzyło się w bardzo dawnych czasach

- W czasach które są już przez wielu zapomniane - dorzuciła Amrena spogladkac najpierw na Kasjana a później na jej przed mówczynię - Jak mówiłam ja nie pamiętam abym kiedykolwiek spotkała się z żywą Vasidi, więc jesteś pierwsza moja droga

- Mam nadzieję że jeszcze nie zrobiłam złego pierwszego wrażenia - powiedziała lekko zadziornie druga z nich, no proszę trafił swój na swego

- Wręcz przeciwnie - odparła tym samym tonem Amrena

- Dobrze Ves - wtrąciłem się do rozmowy - Mogłabyś skończyć to co zaczęłaś nam opowiadać?

- Jasne - odparła i za chwilę wznowiła swoją opowieść - Kiedy wojna się zaczęła miałam nieco ponad dwadzieścia pięć lat

Spojrzenie zarówno moje jak i Kasjana, Azriela i Mor zmieniło się z zaciekawionego na zaskoczone, no bo w końcu dla nas ktoś mający tyle lat dopiero staje się nastolatkiem a tu proszę, kiedy ja żyłem w tym obozie z matką, ona już brała udział w obronie swojego domu.

- Słynna waleczność twojego rodzaju zgaduję? - zapytała Amrena

- Nie tyle co waleczność co potrzeba obrony - sprostowała dziewczyna, by za chwilę kontynuować - Po tym co się stało, podróżowałam po różnych Dworach, zarówno przed jak i po wojnie, by wywiązać się z dawnych obietnic, no i w ten sposób jakiś czas temu trafiłam do waszego obozu

- No dobra - westchnąłem chcąc zmienić temat - A ta bójka z Rimetem?

Nasza rówieśniczka, muszę ją tak nazwać bo jest w wieku mojego brata, opowiedziała nam to co stało się przez ten ostatni czas, co wywołało u Kasjana niezły nie smak co do swojego podwładnego.

- Chyba jeden z moich ludzi będzie potrzebował reprymendy z moich rąk - rzucił nieco podirytowanym tonem co mnie osobiście nieco rozbawiło

- Skąd się tu wziełyście? - po chwili ciszy spojrzałem w stronę Mor która do tej pory ciepło uśmiechała się w stronę Vestany, cicho się przedstawiając i najwyraźniej korzystając z tego że siedziała między nią a Azem.

- Szukałyśmy was - wyjaśniła dalej mając uśmiech na ustach, który po chwili zmienił się na bardziej zgryźliwy- Bo oczywiście nikt nas nie uprzedził że będzie w tej chatce

- Nikt nie wiedział co tu się tak naprawdę działo - rzucił Kasjan podobnym tonem w jej stronę, na co Azriel niemalże nieazuważalnie poruszył się nie spokojnie, co u niego znaczyło tyle ile że jutro będzie ostry sparing.

- Dobrze więc skoro już wszystko wiecie - wtrąciła się ciemnowłosa - To co chcecie że mną zrobić?

- Co znaczy co chcemy z tobą zrobić? - Azriel znowu w ciągu mniej niż minuty poruszył się niespokojnie, tym razem nie z powodu Mor. Co się z nim dzieje?

- No... - stara znajoma nieco się zmieszała - Chodzi mi czy chcecie abym odeszła z waszego Dworu, przez to że wiecie kim jestem

- Nigdze nie odchodzisz - powiedziałem może aż nazbyt poważnym tonem, by potem powiedzieć nieco łagodniej, widząc jej zaskoczone spojrzenie - Czy naprawdę chcesz znowu przenosić się kocioł wie gdzie i szukać tam szczęścia? Nie chcesz sie w końcu zatrzymać? Uważam że w twojej historii czas na mały przełom...
chcę Ci pomóc, jutro pokażesz nam na co cię stać i coś się wymyśli

- Ale ja...

- Słuchaj - przerwała jej Mor obracając się bradzej w jej stronę - Pamiętam jak oni kiedyś o tobie mówili, mówili że byłaś w armii Kaliasa, ale też to że byłaś inna niż większość żołnierzy i pomogłaś tym bencwałom znaleść ich oddział, który w jakiś magiczny sposób zgubili - spojrzała na nas znacząco, na co dostała w odpowiedzi zadowolone uśmiechy - Ale pamiętam też żal jakim mówili kiedy uchyliłaś im malutkiego rąbka tajamicy o tobie , chcieli ci pomóc, ale po wojnie coś sprawiło że pomyśleli że nie żyjesz, wiem tyle że oni chyba nigdy od kiedy się nawzajem znaleźli nie przeszukiwali papierów w ten sposób żeby znaleść zwykłego żołnierza.

- Masz w sobie coś co jest warte uwagi - podsumowała lekko się do niej przysuwając - Chcemy ci pomóc, zaoferować przyjaźń i może kiedyś stać się rodziną, skorzystaj z tego.

- Dziękuję - wyszeptała jej rozmówczyni kiedy blądynka ją przytuliła ale chwilę reszta z nas, nawet Azriel i Amrena podeszli by wzmocnić uścisk

Chwilę po tem Vestana udała się do swojego domu, a my zostaliśmy w naszym, by zaczekać na następny dzień i trening, który miał pokazać nam co tak naprawdę potrafi uczennica wielu Dworów.

Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżWhere stories live. Discover now