Rozdział VIII

271 25 0
                                    

                            ~~~~~Dylan~~~~~

Taniec dwóch ostrzy walczących ze sobą na jednym ringu przykuł uwagę wielu tych, którzy mieli zajmować się dziś czym kompletnie innym. Wielu z naszych ludzi przyszło przypadkiem oglądać walkę jaka toczyła się między Rimetem a Vestaną, słyszałem już nawet jak niektórzy wdają się w zakłady, któremu z nich uda się wygrać.
Sam nie miałem wątpliwości co do wyniku końcowego, wiedziałem że ta dziewczyna potrafi o wiele więcej od Ilyra, najbardziej ze względu na to jak potoczyło się jej życie.

Jego miecz  znowu został uniesiony ku górze by za chwilę znowu spotkać się z idealnym i wyważonym odparowaniem ze strony młodej wojowniczki. Walka trwała już od dobrych dwóch godzin i chodź po ruchach jakie wykonywali  z dokładnością oraz szybkością nie widać było zmęczenia, na czołach każdego z nich zawitały niewielkie krople potu spowodowane długotrwałym już wysiłkiem.

Stałem w niewielkiej odległości od  walczących, by na bieżąco mieć dobry widok na to co się dzieje. Wydało mi się że obojgu  znudziła się lekka walka, jaką toczyli do tej pory,  teraz dziewczyna zaczęła zadawać coraz silniejsze  i częstsze cięcia z każdej nawet najmniej spodziewanej strony, często zadawając jakieś niewielkie rany na ciele przeciwnika, który z całej siły woli starał się nadążać za jej kocimi w ręcz ruchami.

Vestana wydawała się być dobrze przygotowana na walkę, do tej pory cały czas luźno broniła się przed atakami jak i sama atakowała z niewielką siłą, pozwalając się Rimetowi nieco zmęczyć, by teraz zadawać ostre i szybkie cięcia.

Nie zorientowałem się nawet kiedy tylko ona trzymała swój miecz o czarnym ostrzu, podczas gdy ten należący do drugiego z walczących leżał na twardej ziemi. Jednak za chwilę był znów w ręce właściciela i oboje starli się mieczami wzajemnie blokując ataki swoich ostrzy.

- I tak to zrobię - szepnął zdyszanym głosem Rimet, tak aby usłyszało go niewielkie grono osób - I tak nie będzie już latać

Spojrzałem na przyjaciółkę która była  obrócona  do mnie bokiem i dostrzegłem u niej coś czego nie widziałem u niej ani razu w życiu, wokół niej zatańczyły czarnogranatowe cienie, które zaczęły oplatać całe jej ciało i skrzydła , wydało mi się że  te cienie nie były zwykłe, sprawiały wrażenie jakby wokół niej tańczyły jakieś zapomniane dusze, a twarz fae na której od zawsze malowała się łagodność i spokój zatopiła się w czystej, zimnej furii, oczy które zawsze przypominały nocne niebo teraz też były inne, stały się zimnie i  z każdym spojrzeniem sprawiały wrażenie spojrzenia  oczu które już nie należą do świata żywych i zarazem  chciały wyssać z ciała całe życie . Dlaczego ją to tak wściekło? Nie wiem, wiem jedynie tyle że ona nigdy nie była kimś zwyczajnym i chyba teraz sam Rimet się o tym przekonał.

Energicznie odsunęła się od przeciwnika by za chwilę jednym z innym ruchem odebrać mu broń, którą jeszcze chwilę temu trzymał w swojej dłoni. Szybkim krokiem podeszła do mężczyzny by za chwilę znaleść się niemal przed twarzą wojownika, którego przycisnęła do drzewa, krzyżując przy tym oba  ostrza na jego szyi, by ten nie mógł zbytnio poruszać głową.
- Tylko spróboj - wysyczała przez zęby  - W tedy nie będziesz chciał wiedzieć co się stanie

Widziałem jak z tym samym wyrazem twarzy coraz mocniej zaciska oba ostrza przy szyi mężczyzny, tak aby te po kilku chwilach zaczęły go coraz mocniej ranić i pozbawiać kolejnych możliwości ruchu, a Rimet który już nie ukrywał swojego przerażenia sytuacją zaczynał się podduszać.

- STOP - do moich uszu doszedł dźwięk głosu  dowódcy, który chyba  nie był sam - Przestań

Zarówno Vestana jak i wielu pozostałych odwróciło głowę, by za chwilę dostrzec Delvona obok którego było  jeszcze trzy dobrze zbudowane postaci, No taak dzisiaj miał przecież przyjść na inspekcję Książę z Generałem i Pieśniażem Cieni..... cóż głupia sprawa wyszła.

Vesta opanowała się nieco, widząc przenikliwe spojrzenia trzech par oczu i spojrzała jeszcze raz w stronę Rimeta, który chyba był zadowolony z takiego obrotu sprawy, bo już stał luźno na nogach w nadziei że dziewczyna się od niego odsunie, jednak chyba właśnie dlatego że zobaczyła że ten stary głupek poczuł się bezkarny, nie zważając już na nic jeszcze na chwilę przyszpiliła go do pobliskiego drzewa.

- Jeśli chodźby spróbojesz - warknęła z lekka obnażając żeby - W tedy cię znajdę by z tobą skończyć raz na dobre, bez skrupułów tylko i wyłącznie po to żeby kawałek po kawałku zabierać z ciebie życie, a w tedy nikt mnie nie powstrzyma.

- Koniec - warknął na ostatecznie Delvon, o dziwo tylko on się teraz odzywał, dlaczego książę nie zareagował na to co robiła? Najwyraźniej jak większość tu zebranych nie poczuł potrzeby wcinania się w rozmowę.

Vestana odsunela się od ciężko oddychającego Rimeta, schyliła głowę, schowała miecz i lekko się skłoniła.

- Przepraszam za moją niesubordynację - odpowiedziała normalnym już tonem, czekając aż Delvon wymierzy jej odpowiednią karę, lecz zamiast niego odezwał się generał

- No już zabierać się stąd - krzykną do wszystkich gapiów, którzy niechętnie zaczęli się rozchodzić - Macie co robić

-Co było powodem walki? - głos Księcia był już ostatnim  co zdążyłem usłyszeć kiedy sam odchodziłem do swoich zajęć.

Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżDove le storie prendono vita. Scoprilo ora