Rozdział X

283 29 3
                                    

- Ile razy już Mor zmieniała meblowanie tej chatki? - zapytałam wchodząc do niewielkiego domu zamieszkanego kiedyś przez matkę Rhysa - Od ostatniego razu kiedy tu byłam sporo się zmieniło

Chcąc wspólnie porozmawiać już bez zbędnych oczu Ilyrów i Delvona, Rhys zaproponował abyśmy się udali do ich domu aby wszystko sobie wyjaśnić. Co ciekawe wszyscy trzej powiedzieli mi że dopiero po usłyszeniu mojego imienia, zdołali je sobie przypomnieć i uświadomić że nie jestem martwa co podpowiadała im ich świadomość.

- Mor w ostatnim czasie nie miała nic lepszego do roboty niż od czasu do czasu wpadanie tutaj i bawienie się umeblowaniem tego domku, co Amrenę doprowadzało już do szału kiedy nie mogła znaleść swoich rzeczy - odpowiedział mi Azriel opierając się o niewielkie okno

Spojrzałam na chwilę w jego stronę i napotkałam ciemne, lekko błyszczące tęczówki, które uważnie badały mnie wzrokiem, przez myśl przeszło mi to że mógł mieć sobie za złe to że mnie nie pamiętał. Wiedziałam to nie tylko ze względu że mogłam zajrzeć do tego duszy, czego aktualnie nie robiłam ale też tego jak mi się przyglądał. Kiedyś kiedy się spotkaliśmy od początku wiedziałem że jest cichą osobą, przez ten czas jaki spędziłam tu z Kaliasem, czyli jakiś tydzień bo koniec końców wizyta się przedłużyła a kilka dni potem wybuchła wojna, zdążyłam nieźle poznać jego i chłopaków i wiedziałam że ma swój specyficzny chumor, ale też że tak samo jak Rhys i Kasjan jest opiekuńczy i zadziwiająco pamiętliwy, a także to że często bierze na sobie winę za to co się stało.

Zorientowawszy się że moje spojrzenie mogło się wydać zbyt przeciągłe, odwróciłam wzrok i przyjrzałam się wnętrzu chatki.

Naprzeciw drzwi stał stół z ośmioma krzesłami, po którego lewej stronie przy ścianie znajdował się kominek, przy którym stało trzy fotele i niewielka sofa, a po drugiej stronie stołu znajdował się niewielki aneks kuchenny i drzwi prowadzące do niezbadanego przeze mnie pomieszczenia. Jedno z okien znajdowało się nieco za sofą, wpuszczając do pomieszczenia jasne dzienne światło, przy nim właśnie staną Pieśniaż Cieni.

Kasjan od razu usiadł na fotelu po prawej stronie kominka i spojrzał na mnie i Rhysa wyczekująco.

- No co tak sterczycie siadajcie - rzucił i umościł się nieco wygodniej

- Wybacz Kasjanie za ten brak ogłady z mojej strony ale chciałbym pomóc nieco damie jaką sprowadziliśmy do tegoż domu - odparł mu brat i uśmiechną się perfidnie kiedy Kasjan zaczął się nieco wiercić na siedzneiu mrucząc coś pod nosem

Rhys spojrzał na mnie i pomógł mi nieco że ściągnięciem grubej kurty, która muszę to przyznać nieco mi ciążyła i usiadł na drugim z foteli, zachęcając mnie bym usiadła na sofie naprzeciw nich, a ja usadowiłam się tak by mieć widok na całą trójkę.

- Zazwyczaj widząc tą sofę Amrena rzuca się na nią i nie można jej w żaden sposób jej z niej ściągnąć - rzucił książę dalej mając na ustach lekki uśmiech na co ja odpowiedziałam mu tym samym - Miła odmiana widząc jak ktoś spokojnie na niej siedzi a ona nie jest bliska rozpadu.

- Najwyraźniej nieco się różnimy - odparłam po chwili widząc że czekał na moją odpowiedź,

- Zależy pod którym względem - powiedział spokojnie Az który dalej stał na swoim wcześniejszym miejscu, z lekka obracając w dłoni jeden z wielu sztyletów, które aktualnie miał przy sobie.

- To znaczy? - zapytałam prowadząc wzrok w jego stronę a w oczy rzuciło mi się to że cienie które zazwyczaj wokół niego krążyły, jakby rozpłynęły się w powietrzu.

- Amrena jest dosyć - generał szukał odpowiedniego słowa

- Specyficzna - dokończył za niego Pieśniaż Cieni z lekkim uśmieszkiem w kąciku ust

Też się uśmiechnęłam i spojrzałam na Kasjana który zaczął dokańczać swój wywód

- Właśnie, potrafi czasami dać w kość każdemu z nas

- A szczególnie pewnemu sławnemu Ilyrowi- wtrącił książę

- Tak tak dziękuję Rhysandzie za pomoc - generał spojrzał w stronę brata i kiedy spotkał rozweselone tęczówki westchnął - Ale zawsze kiedy trzeba to jest by w razie czego pomóc.

Pokiwałam głową i nieco się rozluźniłam, po czym wygodniej ułożyłam się na swoim siedzeniu, by za chwilę zapytać

- No dobra ale chyba nie chcieliście tak do końca zabrać mnie tu po to żeby sobie poopowiadać o waszej ukochanej przyjaciółce

- Sarkazm - wytkną Azriel - Pierwsze oznaki zbyt długiego przebywania w towarzystwie tych ludzi

- Oprócz oczywiście jednego z nich, który jest wyjątkowo opanowany i wcale nie używa go na co dzień - odgryzł się Kas przyglądać się bratu, który o jakież było z dziwnie Kasjana, drugi raz w ciągu kilku chwil się uśmiechnął.

- Masz rację Ves - Rhys kompletnie pominął wymianę zdań która zaczęła się toczyć między jego braćmi - Chodzi o to że mnie na przykład zdziwiła sprawa że wiedza o tobie i twoim istnieniu wróciła do mnie dopiero kiedy usłyszałem twoje imię, ale to też nie całkiem.

- Dlatego? - odparłam kiedy widziałam że przerwał

- Dlaczego walczyłaś z Rimetem? - zapytał nagle generał, interesujący się swoimi ludźmi

- Chodziło o umowę jaką z nim zawarłam - wyjaśniłam - Chodziło o skrzydła jego córki, które chciał obciąć

- Zakładam że to miało też swoje drugie dno

- Kiedy ja wygram puści ją taka jaka jest i nie obetnie jej skrzydeł - powiedziałam bardziej szczegółowo - Ale kiedy przegram i on wygra, to obcina i jej i moje skrzydła tym samym nożem

- Na takie warunki się zgodziłaś? - Kasjan siedzący wygodnie w fotelu nieco się zaskoczył

- Jak widać

- Właśnie - podłapał Rhys - Dlaczego twoje skrzydła nie przypominają żadnych jakie widziałem dotychczas?

- Mało kto w ostatnim czasie widział Vasidi albo kogoś z Dworu Smoczych Skrzydeł - wzruszyłam ramionami i spojrzałam po zaciekawionych twarzach moich rozmówców

Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżWhere stories live. Discover now