Rozdział XXVII

169 15 0
                                    

Lecąc niemal w chmurach, czułam swoją upragnioną wolność, czułam jak wiatr przeczesuje mi włosy i sprawia że na czas lotu do Dworu Świtu potrafiłam zapomnieć o tym co Helion mógł mi mieć do przekazania. Już od jakiegoś czasu razem z Azrielem szybowaliśmy na lasami, łąkami i górami, mijając granice Dworu Nocy i wkraczając na granice Dworu Dnia.

Przez ten cały czas Pieśniarz Cieni leciał obok mnie, bez słowa, obserwując chyba to co rozciąga się przed nami. Jednak kiedy minęliśmy już kolejną rzekę, która była granicą między Dworami Thesana i Heliona , wzlecieliśmy bezproblemowo za granice Dworu Świtu i znaleźliśmy się niedaleko pałacu Władcy Dworu Dnia , to był moment w którym musieliśmy się rozdzielić, to był koniec mojego lotu, jednak przed lecącym obok mnie Ilyrem, było jescze trochę drogi.

- Powodzenia - powiedziałam w momencie w którym chciałam już pikować w dół.

- Powodzenia - usłyszałam ciche słowa, a coś po prostu kazało mi się jeszcze raz odwrócić w jego stronę, napotykając przy tym jego zdziwioną minę

- Az? - zapytałam a ten jeszcze bardziej uniósł brwi, a ja zdałam sobie sprawę że nie do końca wiem co mam powiedzieć i nie wiem co skłoniło mnie do tych słów - Uważaj na siebie

- Ty też - odpowiedział mi po chwili czegoś co przypominało zamyślenie, z niemalże niezauważalnym uśmiechem, który gdybym go nie znała, nazwałabym na pół rozczulonym a na pół zadowolonym.

Odwzajemniłam uśmiech i po wymienieniu ostatniego spojrzenia poszybowałam w dół, by chwilę później stać przy drzwiach budynku . Niepowiem Dwór Heliona zawsze był dla mnie czymś wyjątkowym, zawsze sprawiał wrażenie żywego i zadbanego, a przede wszystkim prawdziwego. Dwór Dnia był dobrze zagospodarowany przez swojego księcia i zawsze był dopilnowany. Te jasne ściany pokryte złotymi elementami, dodawały budynkowi klimatu Dworu w którym mieszkał władca tych ziem, dróżka którą podeszłam po białych zdobionych schodach z poręczą, do drzwi po swoich obu stronach miała ogrągłe oczka wodne a te obłożone były różnorodnymi ozdobnymi kamieniami, wypełnione rybkami i kwiatami wodnymi. Cała posiadłość Heliona z każdej strony robiła wrażenie, główny klimat robiły różnorodne rośliny, nie tak różnorodne jak w Dworze Wiosny, ale dalej wyjątkowe.

Podeszłam do dużych na wpół szklanych drzwi i lekko zapukałam, mimo że nie musiałam tego robić bo mogłabym przenieść się odrazu do wladcy Dworu, ale nie chciałabym go nakryć z kolejną z jego służek na przygotowywaniu łoża, tak kiedyś to przez przypadek zrobiłam i do tej pory nie mogę wypędzić z głowy obrazu przerażonej miny tamtej ciemnowłosej dziewczyny, kiedy ni stąd ni z owąt pojawiłam się w drzwiach.

Uśmiechnęłam się do siebie akurat w momencie kiedy ktoś nacisnął klamkę. Westchnęłam cicho i wyprostowałam się, by przede mną staną nikt inny jak sam książę. Poznałam go od razu bo z wyglądu nie zmienił się prawie wcale, dalej nabłyszczał sobie swoją ciemną skórę różnymi olejkami, bo to zdradzała jego odkryta pierś. Ubierał się też tak samo jak kiedyś, luźno ale i efektownie, kremowe, lekkie spodnie, spięte czarnym pasem i biała koszula z kremowymi wzorami pasującymi do spodni była równie zwiewna i miała duże rozcięcie na torsie. No cóż taki właśnie był Helion, lubił mieć wszystko dopilnowane i zrobione dobrze, czasami potrafił przesadzić z efektownością, ale to było jedynie wynikiem jego dokładności, która przez wielu odbierana jest jako chęć zabłyszczenia. Twarz Księcia też się nie zmieniła, jego oczy były jasne i żywe, skóra opalona tak samo jak reszta jego ciała, usta pełne a jego włosy, sięgające już prawie do ramion, nadal miały ten sam charakterystyczny czarny kolor, jednak dopiero po chwili w oczy rzucił mi się brak jego korony w kształcie promieni słońca, która do niedawna prawie zawsze gościła na jego głowie.

Spojrzałam w jego oczy a na moje usta wpłynął uśmiech, tęczówki i źrenica księcia były także inne niż chwilę temu, w jego przypadku było tak samo jak z Rhysem, Kasem i Azem, jego oczy rozjaśniały znajomym mi już błyskiem i przestały być już mętne jak wcześniej.

- Vestana? - zapytał skołowany a mój uśmiech się jedynie poszerzył - Vestana!

Przyznam że spodziewałam się entuzjastycznego przyjęcia ze strony Heliona, ale nie spodziewałam się że ten wyskoczy za drzwi jak poparzony i zacznie mnie podduszać w swoich ramionach.

~ Następny ~ rzuciłam w myślach, przypominając sobie reakcję Kasjana, lekko odwzajemniając uścisk

- Skąd tyś się tu wzięła dziewczyno? - zapytał kiedy lekko mnie od siebie odsunął

- Rhys mówił że masz coś ważnego do przekazania więc jestem - rzuciłam jak gdyby nigdy nic i zrzuciłam z siebie kurtę, bo co jak co ale stanie na pełnym słońcu w czarnym stroju nie było chyba najlepszym pomysłem

- Rhys się wysługuje moją przyjaciółką? - zapytał z udawanym zaskoczeniem a ja pokiwałam głową z udawanym pokrzywdzeniem - Tak nie może być

- A co zrobisz? - założyłam ręce i spojrzałam na niego z uśmiechem

- Chciałabyś być z powrotem tym kim byłaś tutaj? - zapytał po momencie zastanowienia.

- A nie wiem nie wiem - powiedziałam w udawanym zamyśleniu a Helion zrobił minę pokrzywdzonego psiaka, ktora w jego wykonaniu wywołała u mnie śmiech, który udzeił się nam obojgu.

- Wejdzesz ? - zapytał mnie kiedy nieco się uspokoiliśmy, a ja jedynie pokiwałam głową i weszłam do salonu który był urządzony w podobnych barwach jak te które widziałam na zewnątrz

Fae poprowadził mnie przez wysoki korytarz z rzucającym się w oczy witrażem przedstawiającym Księcia, którego oświetlał blask słońca, które górowało nad jego głową. Miejsce w którym się znajdowało okno, było u szczytu schodów po których aktualnie wchodziliśmy, a Helion widząc chyba miejsce w które powędrował mój wzrok, przystanął na chwilę na schodach i pozwolił się mi ze sobą zrownać na jednym schodku.

- Podoba Ci się? - zapytał spoglądając w stronę witraża,

- Czasami mam wrażenie że jednak jesteś narcystyczny - rzuciłam z uśmiechem i ruszyłam do przodu, by za chwilę wejść wspólnie z Księciem do chyba jego gabinetu w którym również był witraż, ale ten był nieco inny.

- Kto to? - zapytałam podchodząc bardziej w głąb pokoju i zawieszając wzrok na witrażu, przedstawiającym kobietę o rudawych włosach, które w jej przypadku dodawały jej niezwykłej urody. Wydawała mi się znajoma w jakiś sposób, ale za żadne skarby nie mogłam jej całkowicie skojarzyć.

- To... - to był chyba pierwszy raz kiedy mogłam wyłapać w głosie Heliona coś na wzór zakłopotana. Czułam to że jest to ktoś dla niego bliski, bo dosłownie słyszałam to jak jego serce przyspieszyło bicie. Jednak chyba w końcu sam dał za wygraną i westchnął melancholijne - To kobieta która była dla mnie czymś więcej niż wszystkie inne

Odwróciłam wzrok w stonę ciemnowłosego a w jego oczach mogłam zobaczyć jedynie pulsujący ból. Tak samo było też w jego duszy która dosłownie wolała o wsparcie.

- Mówi ci coś Pani Dworu Jesieni? - zapytał a ja spojrzałam na niego uważniej i pokiwałam głową - To jest właśnie ona. Kobieta którą pokochałem

- Jest twoją towarzyszką? - zapytałam mimowolnie

- Sam nie wiem - odparł mi bezradnie i usiadł na fotelu za biurkiem, plecami do witrażu - Głównie dlatego że już od dłuższego czasu jej nie widziałem.

Nie odezwałam się, tylko siadłam na fotelu naprzeciw niego. Uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco a ten momętalnie zmienił wyraz twarzy

- Ale zajmijmy się czymś innym - powiedział nieco żywiej - Rhys wysłał cię żebyś że mną porozmawiała o tym co mam mu powiedzieć ?

- Inaczej by mnie tu nie było - rzuciłam mimowolnie

- W takim razie nie mam dla ciebie najlepszych wieści - powiedział Helion podpierając podbrudek na rękach, pokrytych bransoletami - Dlatego że dowiedziałem się ostatnio że Hybernijczycy znowu coś kompinują.


Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżWhere stories live. Discover now