27. FROG (Zbaw Nas Ode Złego) - PART 3

206 17 23
                                    

Według Butlera Jane Crenna wyniosła się z dzieckiem do matki pijaczki krótko po zniknięciu Griggsa. Starsza kobieta obrzuciła policjantów bluzgami i stwierdziła, że jej córka wystraszyła się Santino, który według niej był odpowiedzialny za fakt, iż ojciec jej dziecka David pewnego dnia nie wrócił do domu. Z kolei pod adresem, gdzie zameldowany był sam Santino, gliniarze ustalili, że nie pojawił się w swoim mieszkaniu od około tygodnia. Czy to zatem do niego należał znaleziony przez Sama bilet z metra? Kobietę z rzeki Harlem zidentyfikowano jako jego narzeczoną, a spalone dziecko ze śmietnika – jako ich dziecko. Czy Santino zamordował ich, a potem wrócił metrem, by czekać na Jane Crennę? Czy miał nadzieję, że ostatecznie wróci w końcu po coś pod dawny adres swój i partnera? Koczując u nich narobił tam niezłego syfu. W noc przed zajściem w zoo Crenna przyjechała na Morris Avenue. W mieszkaniu zastała potworny bałagan i notkę od Micka Santino.

Nim jeszcze wpadli na dno jaskini, pochwyciły ich lwy i zmiażdżyły im kości. ~ Daniel, 25

Biblijna Księga Daniela, werset dwudziesty piąty.

– W opowieści o Danielu jest równie dużo triumfu Boga co Diabła – Cas stwierdził, przeczytawszy karteczkę. Jane Crenna miała ją przy sobie, w rzeczach, w których poszła do zoo. – Ludzie, którzy donieśli na Daniela do króla po jego ocaleniu zostali rzuceni lwom w jego miejsce i tym razem nikt nie powstrzymał zwierząt. Zawiść prowadzi do katastrofy. A każda katastrofa to dla zła uczta dla oka.

– Jak wyczytała z tej wiadomości, że Santino będzie w bronxowskim zoo? – Dean zmarszczył brwi. – To wers z Biblii. Nikt normalny by tak tego nie zinterpretował.

– Może świrował na punkcie Biblii już wcześniej – Butler kminił intensywnie. – Może uznała to za ostateczne potwierdzenie faktu, iż jest świrem i zabił jej chłopa.

– Poszła tam wymierzyć mu sprawiedliwość – Sam kiwnął głową.

– Zawołała go, on się odwrócił i wtedy dostała pierdolca – Dean dokończył. – Nawet się to ze sobą klei. Griggs nie żyje – przypomniał, przywołując w pamięci zdjęcie trzech kumpli z woja. – Santino jest gdzieś, nie wiadomo gdzie. Mówiłeś – zwrócił się do Butlera. – Że jak się nazywał ten trzeci?

– Jimmy Tratner – Butler ziewnął. – Siedzi w areszcie.

– Zatrzymywaliście go wcześniej?

– Za pobicie? Nigdy. Ale takie rzeczy robi z człowiekiem wojsko, stary. Wracasz i nie jesteś już tą samą osobą.

– Masz jego adres?

– Rikers Island na East River. To kompleks więzienny. Ile razy mam powtarzać?

– Stary!

– No wiem, wiem. Chcecie porozmawiać z jego żoną? Spoko. Tylko beze mnie, jadę teraz do domu się kimnąć. Muszę sprawdzić w kompie, poczekacie chwilę? Tratner, Jim – zamruczał do siebie, wpisując imię i nazwisko delikwenta w wyszukiwarkę policyjnej kartoteki. – Jimmy Tratner. 2397 Grand Avenue.

Skoro Butler odpadł, zadzwonili do Gartha. Garth miał słabą głowę, więc wizytę w La Cantinie odsypiał do południa; dzięki temu nie wyjechał z miasta. Dean złapał go przed trzecią.

Ledwo wstałem z łóżka, hombre – usłyszał w słuchawce, dało się też słyszeć jeszcze jedno stłumione beknięcie. – Usiłuję umyć zęby.

– Pakuj tyłek do tego złomu ze szrotu i widzę cię na miejscu za pół godziny. To twoja sprawa, do cholery!

No jak! Moi byli Latynosi!

PAMIĘTNIKI WINCHESTERÓWWhere stories live. Discover now