18. SILENCE (Titanic) - PART 3

157 17 12
                                    

William Stead okazał się być nie tylko łowcą – okazał się być Człowiekiem Pisma. Zaciągnięty na górę, do apartamentu zajmowanego oficjalnie przez Deana, nieoficjalnie przez Sama, przyciśnięty przez nich wyjaśnił pokrótce, że na statku przewożony jest obciążony klątwą przedmiot, który w nocy z 14 na 15 kwietnia pośle Titanica na dno. Podobno powiedziało mu o tym medium.

– To egipska mumia z czasów faraona Echnatona – doprecyzował, nakreślając im to. – Zabalsamowane zwłoki wieszczki otaczanej wtedy czcią, jej grób znaleziono w el-Amarna, Echnaton miał tam swoją siedzibę.

– Klątwa Mumii, cool – Dean przeszedł przez pokój, nalewając sobie brandy. – Ogarnijcie Frasera. Chwila – trącił Casa ramieniem. – Jeszcze się nie urodził.

Sam przewrócił oczami.

– Proszę nie zwracać na niego uwagi, panie Stead. Gdzie jest ta mumia?

– W luku bagażowym.

– A mają tam jakieś auta? – blondyn znowu wszedł im w słowo.

– Dean, serio, zamknij się.

No dobrze, ale przecież mieli pojawić się tutaj, w 1912 roku, żeby ze Steadem pogadać, nie pomagać mu w znalezieniu jakiejś mumii ani tym bardziej jej spaleniu, zgodnie z wszelkimi zasadami, jeśli nie chcieli znowu rozwalić całego uniwersum, Titanic musiał zatonąć. Może złożono ją gdzieś indziej i Stead wcale jej nie znajdzie? Po co ktoś w ogóle umieścił na statku przeklętą mumię? Chyba padło coś o British Museum, o tym, że wystawa sprzedała eksponat do Nowego Jorku po tym, jak w dziwnych okolicznościach poniosło śmierć trzech pracowników – nie był pewien, nie słuchał. Tyłek Casa w spodniach od garnituru interesował go bardziej.

Dean, kochasz mnie? – Cas zadał mu kiedyś takie pytanie i to nie tak, że musiał się zastanowić, zanim odpowiedział, bo odpowiedź była oczywista, jednak zabrzmiało to jak jebana pułapka i pamiętał, że zwrócił na to uwagę.

Oczywiście, że tak, Cas.

Ale bardziej niż mój tyłek czy mniej?

Słucham? – prychnął, udając oburzenie; niezbyt przekonujące, kiedy zabrzmi w tym nuta zdenerwowania, zwłaszcza że Cas był na takie rzeczy wyczulony i okłamać go było bardzo trudno. – Twój tyłek... wciąż jest częścią ciebie.

Nie kręć, odpowiedz mi. Dean? Mógłbyś spojrzeć mi w oczy jak ze mną rozmawiasz?

Podniósł z jego kształtnych bioder wzrok.

Myślę, okej?!

Dwa rejony ciała jego męża rozpraszały go zawsze w największym stopniu, pośladki i usta. Co miał poradzić? Lubił całować go po szyi, ale gapić się, gdyby miał wybrać, całe życie mógłby mu na dupę, fuck. Prymityw z niego. Jaskiniowiec.

Skorzystawszy z chwilowego skupienia Sama na rozmowie ze Steadem ruszył ku drzwiom i dwoma palcami nakazał Casowi, żeby za nim podążył.

– Dean, co robisz? – wyszli na pusty korytarz. – Mieliśmy rozwiązywać sprawę, nie możemy teraz-

– Na dole trzecia klasa bawi się właśnie w najlepsze – przerwał mu, przytknąwszy mu te same dwa palce do ust; spore to w ich sytuacji udogodnienie, że na korytarzach Titanica nie mogło być poinstalowanych żadnych kamer. – Sam sobie doskonale radzi, zresztą, co niby mamy zrobić, przecież nie możemy pomóc gościowi tej sztywnej unieszkodliwić, nie? Przynajmniej nie teraz. Zrobimy to jak już wrócimy do siebie.

♥♥♥

Było grubo po trzeciej nad ranem, kiedy Cas zerwał się nagle, siadając gwałtownie w pościeli; z zabawy pod pokładem wrócili z Deanem przed pierwszą, nigdy wcześniej z nim na czymś takim nie był, w ogóle nigdy na czymś takim nie był. Nie przypuszczał, że bawienie się do upadłego do prostej, biesiadnej muzyki spodoba mu się tak bardzo, tańczyli wcześniej razem, kiedyś dawno u Jody i tak dalej, ale w takiej hulance nie uczestniczył i nie wiedział, że to on z nich dwóch będzie tym, który nie będzie chciał na wyższe pokłady wracać.

PAMIĘTNIKI WINCHESTERÓWWhere stories live. Discover now