1. LOVE (dodatek)

252 22 13
                                    

Stary byku, pewnie czujesz się teraz jakbyś znowu miał dwadzieścia lat, co? Szczęścia. Już myślałam, że będziemy na to czekać kolejną dekadę.

Dean uśmiechnął się do siebie. Ani Jody, ani Donna nie zjawiły się w Lawrence z powodu grasującego w Dakocie wilkołaka – obie jednak składały mu właśnie przez telefon jak najlepsze życzenia.

Przysięgnij, że wszystko mu przekażesz!

– Przekażę – obejrzał się za siebie, na Casa stojącego w oknie po drugiej stronie ich motelowego pokoju; jego mąż ględził przez telefon z Jackiem, tak długo, że przed Jody i Donną zdążył jeszcze zamienić parę słów z Garthem. Serio, Sam powiadomił dosłownie wszystkich.

Po ceremonii w Trinity Episcopal Church Crowley od razu się ulotnił, Rowena stwierdziła, że i tak miała spotkać się gdzieś z koleżankami i może zdąży jeszcze dołączyć w ostatniej chwili, a Sam, Gabe i Charlie postanowili udać się do najbliższej otwartej knajpy, żeby poświętować. Oczywiście próbowali zabrać ich ze sobą, ale Dean miał inne plany.

– Nie idę do żadnej knajpy! – oburzył się. – Chyba celebruje się jeszcze coś takiego jak noc poślubna? Jadę do motelu poobracać mojego męża.

Spodobało mu się to słowo – męża. Miał męża.

O trzeciej nad ranem obudzili właścicielkę marnie wyglądającego moteliku, domagając się pokoju. Nie był to domek na egzotycznej wyspie, ani paryski hotel z widokiem na Wieżę Eiffla czy też luksusowy pensjonat w Alpach – ale jakoś nie robiło mu to różnicy. Był tu z Casem i to i tak na niego miał przez resztę tej nocy patrzeć.

– Jack, proszę cię.

Jeszcze raz podziękowawszy Jody za telefon rozłączył się i podszedł do niego. Przejechał dłońmi po jego ramionach. Cas cały był spięty.

– Zanim się w coś wpakujesz, sprawdź wszystko trzy razy. – Jack coś mu odpowiedział. – Wiem o tym, ale ty też wiesz doskonale, że wiedza nie równa się doświadczeniu. Nie rób mi na złość i nie bierz grubych spraw... Tak, TO JEST MOJA NOC POŚLUBNA, ale wątpię, żebym był w stanie się z niej cieszyć, myśląc o tym, że jesteś tam sam!

– Kochanie – Dean położył na komórce dłoń. – Daj mi go, ja z nim porozmawiam.

Prawdę mówiąc pewien był, że Castiel się postawi, ale nie, poddał się i oddał mu telefon.

– Jack – Winchester odchrząknął, przybierając poważny, dorosły, odpowiedzialny ton. – O co znowu chodzi, miałeś unikać kłopotów?

Ciągnąłeś mu jak ze mną rozmawiał? Bo był strasznie SZTYWNY.

– EJ! – Z zaskoczenia dorosły ton poszedł się jebać. – Co to miało być, tekst z serii „dwadzieścia najlepszych pocisków"? Sprawdzę ci historię przeglądania, gówniarzu.

Przepraszam. To od Claire.

Przewrócił oczami.

– Martwimy się, okej? Nie róbcie głupot.

Nie robimy, to prosta sprawa, Cas dramatyzuje! A w ogóle, wszystkiego najlepszego.

– Dzięki.

Hasselhoff? – Taaa. To była Claire. – Uspokój mojego zastępczego ojca, nic się nie dzieje. Nie wiesz, co się robi w noc poślubną? Odkładaj ten telefon, gamoniu!

W sumie chyba mieli rację, Cas patrzył na niego, oparty łokciem lewej ręki o ścianę i wyglądał na tak zdenerwowanego, że im szybciej się nim zajmie, tym lepiej.

PAMIĘTNIKI WINCHESTERÓWOnde as histórias ganham vida. Descobre agora