Your eyes they shine so bright, I wanna save that light, I can't escape this now – unless you show me how?/Twoje oczy, one lśnią tak jasno, chcę ocalić to światło, nie ucieknę od tego – chyba że pokażesz mi jak?
Imagine Dragons, „Demons"
Na specjalne zamówienie Sama wykonana została doskonała replika uratowanej z Titanica przez Molly Brown egipskiej figurki – pod nieobecność aktualnego prywatnego właściciela włamali się we wtorek ósmego maja do jego rezydencji w Mill City i podmienili oryginał na kopię, zabierając oryginalny posążek ze sobą, żeby go spalić. Facet powinien był być im wdzięczny. Wszyscy poprzedni posiadacze tego tajemniczego egipskiego cudu jak muchy padali w dziwnych okolicznościach, wszyscy z wyjątkiem kapitana Carpathii, czyli statku, który tamtej zimnej kwietniowej nocy przyjął ocalałych z tragedii Titanica na swój pokład – Molly dała mu posążek w podzięce za to, być może to właśnie ten fakt uchronił go przed fatum, fakt iż przedmiot został mu podarowany, a nie wzięty przez niego w posiadanie z samej chęci posiadania. Kapitan Carpathii był dobrym człowiekiem. Jako jedyny odpowiedział w nocy z 14 na 15 kwietnia na wiadomy apel o pomoc.
Spalili artefakt w parku Kimmela, na dużym polu niedaleko parkingu. Zaciągnięte niebo wydawało się ciężkie, szare i ponure, wiatr rozwiewał im włosy i szarpał kurtkami (zieloną w przypadku Deana i brązową skórą Levi'sa w przypadku Casa); zaczęło mżyć. Patrzyli, jak płomienie trawią figurkę i żaden z nich nic nie mówił, nic a nic, stali tak w kompletnej ciszy, dopóki Sam pierwszy nie odszedł na bok, wyjmując z kieszeni telefon.
– Hej Gabe – odchrząknął. – Sam z tej strony. Słuchaj, uhm... Przenieście się, co? Z Jackiem. W jednej miejscowości w Vermoncie wystąpiły wczoraj zakłócenia elektryczne, a farmer zgłosił ubytek w stadzie. Zmieńcie stan.
– I co, długo będziemy się tak jeszcze poniewierać, Jasmine? Te motele są o dupę rozbić, a przez te ochronne hokus-pokus nie mogę sobie wyczarować nawet batonika! Wiesz, co dają tu w automatach? Nic! W większości są puste. Przysięgam na mamusię, ta posada ssie.
– Gabriel, pracujemy nad tym, jasne? – ścisnął palcami wolnej dłoni brwi. – Teraz wszyscy jesteśmy trochę... rozbici... Dean najbardziej – ściszył głos do szeptu. – Nie powinniśmy byli brać pewnej sprawy. Musimy się otrząsnąć, i zabrać ostro do roboty, znajdziemy Asbiela, na pewno da się go jakoś znaleźć. Ktoś musi coś wiedzieć.
Zerknął do tyłu, na swojego brata i jego męża, stojących razem nad ogniskiem; duch Steada pojawił się tylko na moment.
– Sprawa zamknięta, Stead – burknął do niego ze swojego miejsca Dean. – Daj już sobie spokój.
Owszem, może i faktycznie to właśnie on z nich trzech był po wszystkim, co stało się na północnym Atlantyku, rozwalony najmocniej, ale to nie znaczyło, że Sama to nie obeszło. Skończywszy rozmawiać z Gabrielem raz jeszcze zerknął za siebie i upewniwszy się, że nikt nie zagląda mu przez ramię, otworzył w telefonie wyszukiwarkę.
„Violet Constance Jessop".
Według wspomnień panny Jessop nakazano jej wsiąść do szalupy ratunkowej numer 16. Oficer przekazał jej dziecko z poleceniem zadbania o jego bezpieczeństwo. Następnego ranka, już po uratowaniu przez Carpathię, niemowlę wyrwała jej z rąk kobieta będąca przypuszczalnie jego prawdziwą matką – uciekła bez słowa.
W późnym wieku trzydziestu-kilku lat Jessop zawarła na krótko związek małżeński, a potem przeszła na emeryturę i zamieszkała w Great Ashfield, w angielskim hrabstwie Suffolk. Jak twierdzi, pewnej burzowej nocy zadzwonił do niej telefon: „Czy tamtej nocy, kiedy zatonął Titanic, uratowała pani dziecko?". „Tak", odpowiedziała. „Ja byłam tym dzieckiem", odparł głos, a potem w słuchawce rozległ się śmiech i tajemnicza osoba rozłączyła się, nie zadzwoniwszy ponownie już nigdy więcej.
YOU ARE READING
PAMIĘTNIKI WINCHESTERÓW
FanfictionWiększość historii miłosnych ślubem się kończy - ta ślubem się zaczyna. Znane i lubiane przez Was przygody Deana i Casa będących (w końcu) małżeństwem w supernaturalnym świecie, po odświeżeniu i uporządkowaniu :)